Blisko ludziSeksuolog: Czasami lepiej nie mówić o skoku w bok. "Do związku wdarłby się gigantyczny kryzys"

Seksuolog: Czasami lepiej nie mówić o skoku w bok. "Do związku wdarłby się gigantyczny kryzys"

Zdrada w związku
Zdrada w związku
Źródło zdjęć: © Getty Images
Anna Podlaska
26.03.2021 16:45

– Wielokrotnie mam w gabinecie sytuację, że pacjent zmaga się z wyrzutami sumienia, bo zdradził. Ma poczucie, że mu znacząco ulży, jak powie żonie czy mężowi, że oszukiwał. To nie pomoże tej drugiej stronie – w rozmowie z Anną Podlaską mówi Andrzej Gryżewski, psychoterapeuta i seksuolog.

Instytut Badań Zmian Społecznych przygotował raport dotyczący wierności Polaków. Badanie wykazało, że do zdrad przyznaje się jedynie 12 proc. respondentów, z czego większość mówi, że zrobiła to więcej niż jeden raz. Według badania, mężczyźni zdradzają częściej (61,4 procent) niż kobiety (38,6 procent). Co więcej, do zdrady przyznaje się co piąty mieszkaniec dużego miasta.

Anna Podlaska, WP Kobieta: Jest pan zdania, aby nie mówić o zdradzie, jeżeli była jednorazowym skokiem w bok. Dlaczego?

Andrzej Gryżewski, seksuolog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny, psycholog, certyfikowany edukator seksualny: Mit miłości romantycznej mówi, że trzeba być w pełni ze sobą szczerym, zwierzać się sobie, budować wyłącznie na prawdzie, bo to jest fundamentem. To wszystko jest prawdą w momencie, jak się coś komuś przyrzeka, nie raz deklaratywnie. Natomiast życie weryfikuje te obietnice. 

W gabinecie, wśród pacjentów, pojawia się częsty schemat skoków w bok, w momencie gdy ludzie czują się samotni, a ktoś im zaoferował bliskość, czułość, której od jakiegoś czasu nie doświadczali. Pacjenci mi opowiadają, że mówiąc o jednorazowej zdradzie partnerowi, do związku wdarłby się gigantyczny kryzys. Z ukrycia tego faktu mają dużo mniej strat, niż fundowanie współmałżonkowi, partnerowi długofalowej traumy. Oczywiście, jeżeli to by się później nie powtórzyło.

Czy po wysłuchaniu historii swojego pacjenta doradził pan kiedyś, aby nie mówić o zdradzie?

Wielokrotnie spotykam się w gabinecie z sytuacją, że pacjent zmaga się z wyrzutami sumienia, bo zdradził. Ma poczucie, że mu ulży, jak powie żonie czy mężowi, że oszukiwał. To nie pomoże tej drugiej stronie. Wręcz może ją zniszczyć. U kobiet, które są zdradzane, zachwiane zostaje poczucie kobiecości i seksualności. One nie podziękują za szczerość, odwagę i otwartość, ale będą mocno zranione. Niektóre skierują na mężczyzn taką furię, że nie pozostanie kamień na kamieniu.

Mam przykład kobiety, która żałuje, że powiedziała mężowi o zdradzie. Zrobiła to z kolegą na wyjeździe służbowym, była pod wpływem alkoholu. W jej życiu rodzinnym nie wszystko się układało. Partner jej nie wybaczył, z perspektywy czasu kobieta ocenia, że powiedziała mu, aby dostać "rozgrzeszenie". Nie spodziewała się, że runie jej małżeństwo, które budowała przez wiele lat.

Odbiorca takiego komunikatu: "jednorazowo cię zdradziłem, jest mi głupio, żal, postaram się tego nie zrobić" zareaguje z pewnością negatywnie. Podświadomość podpowie, że takiemu partnerowi nie można już zaufać, że to się będzie powtarzało. Pojawi się też obawa, że podczas kolejnego kryzysu w związku dana osoba będzie szła z automatu w zdradę.

Wyznanie zdrady nie wyczyści tylko wyrzutów sumienia. To będzie raczej cegła wrzucona w jezioro, która zatacza ogromne, negatywne kręgi.

Istnieje przekonanie, że jak ktoś zdradził raz, to zrobi to znów. Ludzie doradzają sobie, aby nie wchodzić drugi raz do tej samej rzeki.

To tak nie działa. Zdarza się, że ktoś zdradzi po raz drugi, ale np. w innej formie, będą to pocałunki, wejdzie w relację przyjacielską. Może być tak, że będzie wysyłał drugiej osobie filmy, czy oglądał pornografię. Albo w ogóle zrazi się do zdrady, będzie to jego obrzydzało. Ludzie są bardzo skomplikowani i reagują bardzo różnie, w zależności od wielu życiowych czynników.

Bynajmniej, zdrady są powszechne. Ludziom łatwo się wyłącza popęd w stałym związku. Zdrada jest formą odreagowania napięcia, chęcią poczucia pożądania, którego nie ma już do partnera. Chcą przez chwilę poczuć odrobinę miłości, zafascynowania, zauroczenia. Gdyby ludzie mieliby po zdradzie od razu się rozstawać, to były z tego niesamowity serial na Netflixie. Ludzie nie tworzyliby trwałych relacji.

Słyszę, że zdrada to coś normalnego, powszedniego. Zdrada jednak kojarzy się z definitywnym końcem relacji, czymś złym, co rujnuje związek.

Nie mówię, że zdrada jest normalna, ale że jest powszechna.

Normalność rozumiem, jako zdrowe, dobre funkcjonowanie. Zdrada zaś jest typowa. Jak obserwuję swoich pacjentów, to oni żyją często w dwóch różnych światach. Co innego deklarują, a jeszcze inaczej żyją. Mam prawicowego pacjenta po 50., który np. twierdzi, że jest przykładnym ojcem, że dla niego ważna jest wierność i miłość do grobowej deski. Z kolei ma od kilku lat kochankę, którą utrzymuje, robi jej kosztowne prezenty, o której żona oczywiście nic nie wie.

Mam też pacjenta, który jest w romansie, ma kobietę na drugim końcu Polski. Inny siedzi na zmianę na czatach i na Tinderze i flirtuje z internautkami. Chcę przez to powiedzieć, że często ludzie inaczej deklarują, a kim innym są realnie. Takie rozszczepienie jest popularne. Mało tego, innym doradzają właśnie, aby nie wybaczać, choć sami nie są "święci".

W psychoterapii proponujemy, aby człowiek opierał się na spójności potrzeb seksualnych, stylu życia, a nie raz był doktorem Jekull, a raz panem Hyde.

Czym romans różni się od takiego wyskoku? Możemy zdradzić pod wpływem jakiegoś bodźca, możemy prowadzić podwójne życie.

Przez 15 lat swojej pracy miałem około 9 tysięcy pacjentów. Widziałem naprawdę różne rzeczy. Większość z nich opowiedziałem w swoich książkach: "Sztuka obsługi penisa", "Niekochalni, lęk przed bliskością" i "Być parą i nie zwariować". Czasami jest tak, że któraś ze stron nie lubi seksu. Prosi, aby jej "darować", nie dobierać się. Następnie sugeruje, aby znalazła sobie po cichu inną osobę do seksu – to jest w porządku.

Jeśli ktoś regularnie poddaje się popędowi, impulsom, to takie zachowanie boli i nie jest zdrowe.

Jakie skutki może mieć zdrada?

Z jednej strony emocjonalne: smutek, żal, złość, z drugie realne: rozpad rodziny, wyprowadzka, złe relacje z dziećmi. Mam przykład kobiety, która została zdradzona, jest bardzo blisko z córką i zwierzała się jej. Dziecko pod wpływem jej opowiadań nie chce mieć kontaktu z ojcem. Ten mężczyzna jest moim pacjentem, choć minęło 10 lat od czasu rozwodu, jego córka dalej nie chce tworzyć z nim relacji. Znienawidziła go totalnie. Matka wciągnęła córkę w walkę przeciwko swojemu mężowi.

Konsekwencją zdrady może być też upadek życia seksualnego w związku.

Możemy to rozwinąć?

Na początku w parach, w których doszło do zdrady, jest duże pożądanie. Może to dziwnie zabrzmi, ale osoba, która zdradziła dostaje "certyfikat jakości". Osoba zdradzona widzi, że ktoś ją chciał. Później wracają złe wspomnienia. Mam przykład pacjentki, która zdradziła. Jej mąż nie może jej tego zapomnieć. Podczas seksu myśli o tym, że inny mężczyzna z nią spał. Jego umysł podpowiada mu szczegółowe wizje tego seksu pozamałżeńskiego. Co więcej, nie pozwala jej zasypiać pierwszej, bo mówi, że jak na nią patrzy we śnie, to widzi ją u boku innego.

Czy zna pan pary, które podniosły się po zdradzie i odbudowały relację?

Mit miłości romantycznej mówi, że jeżeli ktoś zdradzi, to trzeba wyrzucić z hukiem jego rzeczy przez okno. Widzę, że 2/3 par po ujawnieniu zdrady walczy o związek, dbają o nową jakość.

Czy patriarchalny wzór związku powoduje, że właśnie zdrada jest mniej akceptowalna i ta romantyczna miłość stoi na przeszkodzie to złapania dystansu i wybaczenia? Czy nie lepiej, aby też druga strona, ta zdradzona uderzyła się w pierś? Rozumiem, że nie zawsze jest wszystko dobrze, skoro dochodzi do zdrady.

To jest superciekawe, że jak się zdrada ujawni to tylko w stronę zdradzającego lecą przymiotniki, że jest zła, kłamliwa. Nie raz zdarza się, że np. kobieta jest agresywna w związku, roszczeniowa, zimna. Zdradził ją tzw. pantofel, bo chciał przewidywalności, poczucia bezpieczeństwa i bliskości. I ktoś na zewnątrz związku mu to dał. Jak ktoś łamie nasze zasady, to ludzie zaczynają się rozglądać za kołem ratunkowym.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (32)
Zobacz także