Seweryna Szmaglewska. Jak przechytrzyć śmierć

- Niemcy sprofanowali najpiękniejsze słowo mojej młodości: obóz – powie po latach Seweryna Szmaglewska. Jako nastolatka musiała poradzić sobie ze śmiercią obojga rodziców i depresją. W czasie wojny trafiła do Auschwitz i jako jedna z nielicznych uciekła z tzw. marszu śmierci.

Seweryna Szmaglewska. Jak przechytrzyć śmierć
Źródło zdjęć: © Eastnews
Magdalena Drozdek
6

- Niemcy sprofanowali najpiękniejsze słowo mojej młodości: obóz – powie po latach Seweryna Szmaglewska. Jako nastolatka musiała poradzić sobie ze śmiercią obojga rodziców i depresją. W czasie wojny trafiła do Auschwitz i jako jedna z nielicznych uciekła z tzw. marszu śmierci.

Urodziła się w niewielkiej wsi niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego. Kiedy wspomina swoje dzieciństwo, najczęściej określa je mianem sielanki. Piękne krajobrazy i dobrobyt w domu, słowem: czego chcieć więcej. Ojciec, gminny pisarz, zaszczepił w niej pasję do książek. Przy świetle naftowej lampy chłonęła wszystko, co znalazło się w miejscowej bibliotece. Szybko zaczęło ją jednak ciągnąć do miasta. Po ukończeniu szkoły powszechnej, jej marzenie się spełniło. Wyjechała do Piotrkowa, ale radość szybko przerwała informacja o śmierci matki. Niedługo później zmarł i ojciec Seweryny.

Nie został jej nikt, kto mógłby ją wspierać. Załamała się psychicznie, długo zmagała się z depresją, myślała o popełnieniu samobójstwa. Zaopiekowała się nią nauczycielka, Aleksandra Matusiakowa. – Kim dla mnie była? Matką. Nie umiałam inaczej wyrazić swoich uczuć, jak tylko tym słowem – mówiła w jednym z wywiadów. Szmaglewska już jako nastolatka pisała swoje pierwsze opowiadania. Działa jako harcerka i to właśnie jedna z relacji z obozu okazała się jej debiutem literackim. Po latach ten sam obóz będzie pamiętała zupełnie inaczej.

- Kiedy pisałam „Czarne Stopy”, wyraźniej niż kiedykolwiek uświadomiłam sobie, że Niemcy sprofanowali najpiękniejsze słowo mojej młodości: obóz. Obóz harcerski – przyznaje w jednym z wywiadów.

Po studiach w Warszawie wróciła do rodzinnego Piotrkowa. Niedługo później wybuchła II wojna światowa. Zatrudniła się w szpitalu Św. Trójcy jako pielęgniarka. Razem z kolegami zorganizowała też tajną sieć biblioteczną, która umożliwiała młodzieży dostęp do klasyków polskiej literatury. Jej działalność została zauważona przez niemieckiego okupanta. W lipcu Szmaglewską aresztowało gestapo i umieściło na kilka miesięcy w więzieniu. Najpierw odsiadywała wyrok w Piotrkowie, potem przeniesiono ją do Częstochowy.

- 18 lipca zostałam aresztowana na ulicy. Moja przybrana matka dopiero wieczorem dowiedziała się od ludzi, że zatrzymało mnie gestapo. Miałam przed sobą trzydzieści najdziwniejszych i najcięższych w życiu miesięcy. Tego jednak nie byłam świadoma jeszcze wtedy. Czekałam na przesłuchanie w gestapo, nie pewna* ile wiedzą i kogo jeszcze pociągnie za sobą moje aresztowanie – pisała.

Z więzienia trafiła do Auschwitz.

- Dawny obóz męski w Birkenau jest symetrycznym odbiciem obozu kobiecego. Po dwóch stronach drogi pomiędzy obozami znajduje się identyczna u mężczyzn jak i u kobiet kuchnia, a dalej barak dezynfekcyjny. Bloki mieszkalne i klozety rozmieszczone są tak samo. Odeszli mężczyźni zostawiając baraki puste, identyczne jak w obozie kobiecym. Barak przepełniony jest dziś kobietami różnych narodowości, pełen zgiełku, wrzawy i kłótni. Są tu Żydówki z Polski, Grecji, Słowacji, są Polki, są smagłe Cyganki, są czarne małe Kroatki. Nie rozumieją się nawzajem. Walczą o miejsce, o koce, o miski, o kubek wody – wspomina Szmaglewska.

Obraz
© (fot. Wikimedia Commons)

Kolumna półszkieletów

Jej wspomnienia z obozu to ciąg wyczerpującej pracy fizycznej i wciąż przeplatających się chorób.

W styczniu 1945 roku wyruszył z Auschwitz tzw. marsz śmierci.

- Kolumna w śniegu, takich półszkieletów w pasiakach, różnych łachmanach, posuwających się wolnym krokiem - tak marsz więźniów obozu Auschwitz-Birkenau zapamiętał jego uczestnik, Józef Mikusz, do którego dotarła Ewa Sekudewicz z Polskiego Radia.

Niemcy świadomi zbliżającego się frontu, ewakuowali obóz. Seweryna znalazła się w grupie więźniów, którzy mieli trafić do Gross-Rosen. W przerażającym marszu zginęło blisko 15 tys. więźniów. Seweryna i jej koleżanki postanowiły, że pod osłoną nocy spróbują uciec.

- Badałyśmy możliwości. Na pierwszym postoju to okazało się niemożliwe. Z drugiego postoju we trzy uciekłyśmy w śniegi. Położyłyśmy się, przykryłyśmy się białym prześcieradłem, które miałyśmy ze sobą i chciałyśmy jakiś czas przetrwać. Jeden esesman strzelał. Zerwałyśmy się i brnąc przez śnieg, szłyśmy pod górę na czworaka – opisywała kulisy ucieczki podczas jednej z audycji Polskiego Radia.

Plan się powiódł. Kobietom udało się dostać do pobliskiej wsi i ukryć w stodole. O poranku uciekły w stronę Warszawy. Nie miały nic, ale każda musiała ułożyć swoje życie na nowo. Przez pewien czas Szmaglewska przebywała w Krakowie, potem zamieszkała w Łodzi. Tu zaczęła wszystko od nowa.

- Dnia 18 stycznia 1945 roku, po latach pełnych gorzkiej nauki, w marszu z Oświęcimia do Gross-Rosen uciekłam nocą. Tak zaczęło się nowe życie niepodobne już do dawnego i – co łatwo zgadnąć - niepodobne także do marzeń więźnia. Inne. Wkrótce po powrocie stwierdziłam, jak słabo ludzie w Polsce znają tajemnice obozu koncentracyjnego. Cóż dopiero mówić o zagranicy? Zaczęłam pisać prosto, bez ozdób, bez akcji i bohaterów opowieść o latach przeżytych za drutami – wspominała.

„Dymy nad Birkenau” były ogromnym sukcesem. Książka do dziś uważana jest za najważniejsze wspomnienie o tym, jak wyglądało życie w obozie. Od 1945 roku wznawiano ją kilkanaście razy. „Dymy” przetłumaczono na 18 języków, w tym nawet na mongolski.

- Ciągle słychać obcojęzyczne okrzyki i przekleństwa. Zasnąć tu niepodobna. Gdy kobiety układają się do snu, ze szczelin w zagłębieniach koi wyłażą miliony, miliardy pluskiew. Więźniarki muszą spać ciasno obok siebie na brudnych barłogach. Dolne gliniaste koje, gorsze od psich bud, są tak samo przeludnione jak górne, a ciągle zjawiają się grupy nowo przybyłych i blokowa przy użyciu kija umieszcza je na przeładowanych legowiskach. Warunki, w jakich się żyje, wyniszczają zdrowie, prowadzą do fizycznego i psychicznego spodlenia. Zabijają – pisała.

Książka trafiła w ręce prawników, którzy przygotowywali się do procesu norymberskiego, a sama autorka została jednym ze świadków nazistowskich zbrodni. - Norymberga była czymś zupełnie innym niż mogłam sobie wyobrazić. Nastrój był tam niemal karnawałowy. Cały trybunał przed naszym przyjazdem brał udział w balu, co mnie speszyło, jednakże swoje zeznanie złożyłam – mówiła po latach.

Właśnie w Niemczech, w amerykańskim sektorze okupacyjnym odnalazła przyjaciela poznanego jeszcze w Oświęcimiu, inżyniera Witolda Wiśniewskiego. Jeszcze w tym samym roku wyszła za niego za mąż. Długie lata działała w Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Nie przestała też pisać. - Nie ja kształtowałam te książki, tylko życie – mówiła.

*zachowano oryginalną pisownię

md/ WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Zapomnij o myjce ciśnieniowej. Istnieją tańsze sposoby, by wyczyścić kostkę brukową
Zapomnij o myjce ciśnieniowej. Istnieją tańsze sposoby, by wyczyścić kostkę brukową
Nigdy nie sadź przy domu. Wielu już pożałowało
Nigdy nie sadź przy domu. Wielu już pożałowało
Kosisz trawę w weekend? Prawo jest jednoznaczne
Kosisz trawę w weekend? Prawo jest jednoznaczne
Ma już 86 lat. Do sieci trafiło jej aktualne zdjęcie
Ma już 86 lat. Do sieci trafiło jej aktualne zdjęcie
Może wyprzeć pelargonie z balkonów. Nie ma sobie równych
Może wyprzeć pelargonie z balkonów. Nie ma sobie równych
Przyciąga węże jak magnes. Szybko zamieszkają w ogrodzie
Przyciąga węże jak magnes. Szybko zamieszkają w ogrodzie
Kiedy wrzucić parówki do wody? Makłowicz mówi o nagminnym błędzie
Kiedy wrzucić parówki do wody? Makłowicz mówi o nagminnym błędzie
Chwali seks w małżeństwie, ale to nie wszystko. "Mam apel do panów"
Chwali seks w małżeństwie, ale to nie wszystko. "Mam apel do panów"
Pobrali się 49 lat temu. Szybko przestał nosić obrączkę
Pobrali się 49 lat temu. Szybko przestał nosić obrączkę
Była świadkiem Jehowy. Mówi, dlaczego tak wcześnie biorą śluby
Była świadkiem Jehowy. Mówi, dlaczego tak wcześnie biorą śluby
Urodziła się w Moskwie. Mówi, co odziedziczyła po ojcu z Rosji
Urodziła się w Moskwie. Mówi, co odziedziczyła po ojcu z Rosji
Co zamiast balerin? Wachowicz znalazła alternatywę na wiosnę 2025
Co zamiast balerin? Wachowicz znalazła alternatywę na wiosnę 2025