Siostra - moja miłość i nienawiść
Więzy siostrzane – są pełne tajemnic i najmniej rozpoznane i opisane przez psychologów. Nic dziwnego. Trudno jest przyznać, że najbardziej na świecie kocha się i nienawidzi własną siostrę.
29.04.2015 | aktual.: 29.04.2015 16:36
Więzy siostrzane są pełne tajemnic i najmniej rozpoznane i opisane przez psychologów. Nic dziwnego. Trudno jest przyznać, że najbardziej na świecie kocha się i nienawidzi własną siostrę.
Jedno z pierwszych wspomnień Agaty: jej starsza siostra Ela stoi z pochyloną głową, a mama nerwowym tonem coś jej wypomina. - Zapamiętałam ucisk w sercu i wielki żal. Chciałam za wszelką cenę bronić Eli, chociaż nie rozumiałam nawet, co mama jej zarzuca - mówi Agata. Wtedy rozpłakała się na głos i rzuciła na mamę z piąstkami, powtarzając: zostaw Elę. Sama została za to skarcona. Dzisiaj doskonale pamięta tamtą scenę, ale z siostrą są od siebie oddalone i trudno jej uwierzyć, jak silna więź łączyła je kiedyś. Agata wie, kto pomógł ją zerwać.
Agata: najbardziej bolało porównywanie
Jeszcze jako kilkulatki stawały za sobą murem. O trzy lata starsza Elżbieta dzieliła się z berbeciem zabawkami, wyjaśniała zasady gier i wymyślała dla nich obu nowe zajęcia. Agatka z zachwytem uczestniczyła w zabawach. Kiedy jedna z nich dostawała reprymendę, druga solidarnie płakała nad jej niedolą i razem szły do swojego pokoju, aby się przed sobą wyżalać. Ten stan jednak nie trwał wiecznie. - Zaczęło się banalnie - od porównywania nas przez mamę - ocenia po latach Agata.
Matka obu dziewcząt spędzała z nimi dużo czasu, podczas gdy ojciec pracował do późnego wieczora. We trzy były zdane na swoje towarzystwo, bo rodzice nie utrzymywali zbyt wielu kontaktów towarzyskich i nie przepadali za gośćmi. Dziewczynki nie miały koleżanek poza szkołą.
- Dom i siostra to był cały mój świat, a to, co powiedziała mama, było święte - mówi Agata. Mama zrobiła ze starszej córki swoją powiernicę. Angażowała ją w domowe prace, opowiadała historyjki z pracy w biurze rachunkowym, szeptała sekrety na ucho. Agata czuła się z tej więzi zupełnie wyłączona, tym bardziej, że matka coraz bardziej podkreślała różnice między dziewczynkami.
- Mówiła do Elki: całkiem zgrabnie ci to idzie, Agata za wolno miesza i potem ciasto opada. Albo do mnie: Ela ci pokaże, jak to zrobić. I pokazywała, ale mnie dławił żal, że to wszystko jest jak jakiś konkurs sprawności, kto lepszy, kto komu jeszcze pokaże - przyznaje.
Ojciec niemal nie brał udziału w tym domowym życiu. Po powrocie z pracy wymagał tylko ciepłego obiadu, ciszy i gazety na stole. Nie chciał być sędzią w żadnej sprawie, a jeśli już, to po prostu kazał dziewczętom nie zawracać sobie głowy i słuchać się we wszystkim matki. Uważał, że to załatwia sprawę. Mimo wszystko starsza siostra wciąż była dla Agaty autorytetem. Zaczęła mieć własne koleżanki, za zgodą mamy chodziła do nich w odwiedziny. Raz musiała zabrać ze sobą Agatę na urodziny przyjaciółko z klasy. - W drodze powiedziała, że mnie za to nienawidzi. Na kinderbalu namówiła wszystkich, żeby bawić się w chowanego. Schowali się oczywiście przede mną i zostałam sama w pustym salonie z zastawionym stołem - Agata wspomina przykrą chwilę.
Dalej było podobnie. Jako nastolatki dzieliły ciągle jeden pokój, ale bez przerwy dochodziło między nimi do konfliktów. Każda miała swoje grono znajomych, a jedyna intymność, jaka jeszcze je łączyła, to potajemne czytanie przez jedną pamiętników drugiej. - Robiłyśmy sobie nawzajem świństwa. Ja też je przecież robiłam, ale jednocześnie czułam, że wystarczy jedno słowo, drobny gest, żebym zapomniała o urazach i wróciła do starej zażyłości. Nic takiego jednak się nie wydarzyło - mówi Agata.
Ona pierwsza opuściła na stałe wspólny pokój. Wyjechała, żeby studiować kulturoznawstwo, choć nie była pewna, czy to dobry wybór i co chciałaby robić w życiu. Liczyło się, żeby wyprowadzić się z domu, najlepiej najdalej od rodzinnej miejscowości. Została w Warszawie, święta woli spędzać na nartach albo w spa.
- Do rodziców raczej dzwonię, niż jeżdżę. Mama za każdym razem pyta: dzwoniłaś do Eli? Mam ochotę jej odpowiedzieć: nie i sama jesteś temu winna. Oczywiście nie mówię tego, w mojej rodzinie nie rozprawia się o uczuciach i relacjach. A szkoda, bo czuję, że okradziono mnie z czegoś ważnego - miłości starszej siostry – kwituje Agata.
Elżbieta po szkole średniej zaczepiła się do pracy w szkole podstawowej jako świetliczanka. Jeszcze długo pomieszkiwała u rodziców w starym pokoju. Wyprowadziła się po ślubie. Teraz, głównie za pośrednictwem mamy i telefonu, komentuje postępy kariery Agaty oraz to, że młodsza siostra zdecydowała się na życie singielki.
- Śmieszą mnie jej porady i zarazem irytują. Nie jest mi obojętna i nie uciekam od myśli, że może kiedyś uda nam się przełamać lód, który między nami zalega. Wiem, że nie powinnam czekać i zrobić pierwszy krok, ale czuję, że to jeszcze nie teraz – mówi Agata.
Dorota: Anka powinna mnie zrozumieć
Dorota pierwszego kroku też raczej nie zrobi. Musiała wybrać: siostra albo mąż. Wybrała męża. Po skończeniu ogólniaka Dorota wyjechała na studia na drugi koniec Polski. W domu rodzinnym zostawiła młodszą o rok siostrę - Ankę.
- Przez całe dzieciństwo trochę się sprzeczałyśmy, umiałyśmy też sobie dokuczyć, ale bez przesady. Największa tragedia była raz, gdy Anka odbiła mi chłopaka. Rafał przychodził do mnie, a ona zasiadała do czesania włosów. Włosy ma wyjątkowo długie i bujne. I nie wiadomo kiedy Rafał był jej - wspomina Dorota.
Na szczęście - jak mówi - to były takie nastoletnie miłości i żadna z nich długo nie zajmowała się Rafałem. Poza tym - jak to u sióstr. Podkradały sobie nawzajem kosmetyki, pożyczały ciuchy. Kiedy Dorota wyjechała do szkoły, słały do siebie długie e-maile, w zaufaniu opisując kolejne miłości i skarżąc się na złamane serca. Do czasu, kiedy starsza z nich poznała Adama. Adam przyjechał w odwiedziny do jednej z jej koleżanek. Miał zostać na weekend, został na miesiąc, tyle, że nie z koleżanką, a z Dorotą. - Straciłam głowę na amen, pierwszy raz ktoś traktował mnie jak księżniczkę, woził mercedesem, zapraszał do restauracji – przyznaje.
Anka nadal pisała do niej, że Adama zna ktoś z ich miejscowości. Wystawia mu fatalną opinię podrywacza. Młodsza siostra przestrzegała starszą, żeby nie dała się omotać i próbowała zerwać tę fatalną znajomość. Dorota nie posłuchała. Czytała te e-maile razem z Adamem – wówczas już narzeczonym i odpisywała Ani, że bawią ich te dziecięce przestrogi. - Niedługo potem ja byłam w ciąży, a mój narzeczony bujał się po Polsce z młodą wykładowczynią ze szkoły, w której się uczyłam – mówi Dorota.
W efekcie wróciła do domu rodziców. Anka przyjęła ją bez dąsów, ale była zdruzgotana. Wyglądało na to, że czuje się odpowiedzialna za sytuację siostry. - Powiedziała mi, że gdyby powiadomiła na czas rodziców, nie byłabym teraz sama z dzieckiem, bo może pojechaliby przemówić mi do rozsądku i zmusić do zerwania z Adamem. Ja jej na to: skąd wiesz, że Adam nie wróci? - opowiada.
Nieoczekiwanie skruszony narzeczony pojawił się u Doroty z prośbą o wybaczenie. Tłumaczył, że przeraziła go myśl o stałym związku i pomimo miłości do niej, rzucił się w głupią przygodę z nauczycielką. Starał się o odzyskanie zaufania na tyle długo, że w końcu zdecydowała się dać mu szansę. Rodzice najpierw nie chcieli słyszeć o zięciu - lowelasie, który zostawił córkę w ciąży. Ostatecznie ich zawojował. Problem stanowiła Anka. - Żadne z nich nie pali się do zgody. Adam nie może jej darować, że w listach zrobiła z niego donżuana, ona uważa nadal, że nie można mu wierzyć i w przyszłości znowu zostawi mnie samą z Antosiem – wzdycha Dorota.
Ania, studentka wielkomiejskiej uczelni, przyjechała na ślub siostry, ale ze szwagrem prawie nie zamieniła słowa. Interesował ją tylko siostrzeniec. Dorota dla świętego spokoju na chrzestną synka wybrała koleżankę. Wolałaby Ankę, ale cóż. Po cichu liczy, że mąż i siostra z czasem się dogadają. Ciężko jej w sytuacji, gdy dwie ważne dla niej osoby unikają się jak ognia, oskarżając nawzajem o najgorsze intencje.
- Anka powinna mnie zrozumieć – uważa Dorota. - Adam odpokutował dawne winy, jest dla mnie i Antosia dobrym mężem i ojcem. Owszem, byłam przez niego nieszczęśliwa, płakałam, a ona to widziała. Tylko, że to wszystko już przeszłość i teraz brakuje mi rozmów z nią czy choćby wymiany e-maili. Pomimo tej straty kobieta nie zamierza wymuszać na siostrze zgody. Chce, żeby kojąco podziałał czas.
„Mama zawsze wolała ciebie”
90 proc. Amerykanek pytanych o to, czy podkradały chłopaka swojej siostrze, odpowiedziało: tak. Bo skoro „pożyczały” sobie jej najlepsze spodnie, to dlaczego nie mogłyby tego zrobić z facetem? Winą za swój rozpadający się związek bardzo często w USA siostra obwinia siostrę. Polskich badań na ten temat nie ma. Mało kto wie, że w oryginalnej wersji baśni o Kopciuszku, przyrodnie siostry wcale nie były przyrodnie i były równie piękne jak bohaterka bajki. A było o kogo rywalizować: w grę wchodził królewicz i połowa królestwa.
Prof. Deborah Tannen, amerykańska lingwistka i ekspertka od komunikacji interpersonalnej, kilka lat spędziła na rozmowach z prawie z setką sióstr, aby dociec, co tak naprawdę leży u podstaw fenomenu „siostrzeństwa”. W swojej książce pt. „Mama zawsze wolała ciebie” pisze: „Siostrzeństwo jest jak małżeństwo - to ciągły taniec miłości i nienawiści, to relacja, nad którą trzeba pracować całe życie”.
Każdy związek dwóch osób wymaga nieustannej pracy, zmagania się z demonami i doświadczeniami z przeszłości, z lękami i aspiracjami. Relacja siostrzana jest jednak o tyle specyficzna, że najczęściej łączy dwie kobiety w zbliżonym wieku, które mają ze sobą bardziej intymną relację niż matka i córka. Siostry wobec tego ciągle wahają się między bliskością, a ciągłym udowadnianiem sobie, kto jest lepszy. Jeżeli kobieta miała złe relacje ze swoją siostrą, np. obie rywalizowały o uwagę chłopaków, następnie każda spieszyła się, by ubiec drugą w zdobyciu tzw. dobrej partii, urodzeniu fajniejszego dziecka, posiadaniu lepszego domu, itp., ciężko im będzie nawiązywać bliskie relacje z innymi kobietami lub będą ciągłe rywalizowały o zdobywane trofeum, czyli czegoś, co postrzegają jako cenne i wartościowe w dorosłym życiu.
Psychologowie podkreślają, że na szczęście działa to także w drugą stronę. Kobiety mające wspaniałe, ciepłe relacje ze swoimi siostrami, tworzą takie same dobre relacje ze swoimi przyjaciółkami. Trudno jest bowiem zawyrokować, kto i co odpowiada za złe stosunki między siostrami: różnice charakteru, osobowości, temperamentu czy wychowanie rodziców?
Najprawdopodobniej obie te rzeczy naraz. W przypadku młodszych sióstr, rodzice prawie w 100 proc. odpowiadają za relację, jaka się między nimi wytworzy (tak jak w przypadku Eli i Aga). Relacja dojrzałych sióstr zależy już tylko i wyłącznie od nich samych. Nawet jeśli rodzice wprowadzali niezdrową i niepotrzebną rywalizację między nimi. Później to one są już w pełni odpowiedzialne za swoje czyny, więc jeśli nie potrafią naprawić relacji, jest to już tylko i wyłącznie ich wina.
Maja Lenartowicz/(ml)/(kg), WP Kobieta