Ślub i wesele w cieniu koronawirusa. "Moi goście boją się zarażenia"
10.03.2020 16:33, aktual.: 11.03.2020 10:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wraz ze wzrostem liczby zarażonych koronawirusem w Polsce rośnie obawa przyszłych par młodych, czy ich ślub i wesele się odbędą. – Czuję się tragicznie, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Mam wymioty i całkowity brak apetytu. Boję się, że w dniu wesela w mojej okolicy będzie kwarantanna – mówi Weronika, która ślub ma zaplanowany na 18 kwietnia.
– Koronawirus to realne i globalne zagrożenie. Wolimy zapobiegać niż leczyć. Podjęliśmy decyzję o odwołaniu wszystkich imprez masowych – poinformował we wtorek premier Mateusz Morawiecki po spotkaniu rządowego zespołu zarządzania kryzysowego. Przyszłe pary młode obawiają się, że sytuacja może jednak ulec zmianie i, podobnie jak we Włoszech, rząd sięgnie po bardziej drastyczne środki ostrożności, odwołując m.in. śluby i pogrzeby.
"Nie mogę spać, jeść, funkcjonować"
– Tyle pieniędzy, nerwów, stresu, pracy, przygotowań, związanych z weselem ma pójść na marne? – pyta retorycznie 28-letnia Weronika. Jej przyjęcie ma się odbyć 18 kwietnia w Lwówku Śląskim, 160 km od Drezna.
– Rozmawiałam z usługodawcami i właścicielem sali. Prosili o spokój. Mówili, że nie odwołają przyjęcia. Ale jeżeli będzie wprowadzona kwarantanna w regionie, to nie będą mieli nic do gadania – opowiada. Zaznacza, że z powodu tych obaw ma biegunkę, wymioty i ogromnie się stresuje.
– Mój narzeczony prosi, aby nie panikować. Nie chce nawet ze mną o tym rozmawiać. Denerwuje go, że to miał być najważniejszy dzień w naszym życiu. A teraz ja nie mogę spać, jeść i funkcjonować. Moja mama, która pracuje w służbie zdrowia, mnie uspokaja. Ale dalsza rodzina zastanawia się czy przyjechać na uroczystość – dodaje 28-latka.
Podkreśla, że osobiście najbardziej boi się o dziadków, którzy są w grupie ryzyka. Na przyjęciu u Weroniki miało być 150 osób, 20 już zrezygnowało, osiem par się zastanawia, czy przybyć na uroczystość.
"Część gości wybiera się z Niemiec samochodem"
Z dużym spokojem do tematu podchodzi Amanda Zajączkowska, której przyjęcie odbędzie się 25 kwietnia w Warszawie. Ze 100 osób zaproszonych na wesele już teraz wiadomo, że część nie przybędzie, bo są z zagranicy.
– Przyjaciel z USA prawdopodobnie nie przyleci. Obawia się, że odwołają loty lub utknie w Polsce, gdyby zamknęli granice. Rodzina z Holandii i Niemiec również ma obawy przed lotem, jak i zarażeniem – mówi w rozmowie z redakcją WP Kobieta Amanda. – Część rodziny z Niemiec wybiera się na moje przyjęcie samochodem – dodaje.
Podkreśla, że większość gości potwierdziła przybycie, ale nie będzie miała pretensji, jeżeli odwołają swój udział nawet z dnia na dzień. – Na weselu będą osoby starsze, jak i małe dzieci. Z obawy o ich zdrowie lepiej, aby ludzie chorzy lub z podejrzeniem zakażenia po prostu nie przyjeżdżali. Póki co nikt z podwykonawców, od fotografa po właścicieli sali, nie zrezygnował – tłumaczy.
Zobacz także
Pozytywnie stara się myśleć też Paulina Wołek, która za mąż wychodzi 27 czerwca. – Mam nadzieję, że wesela nie zostaną odwołane decyzją rządu. Dla mnie byłaby to ciężka sytuacja. Każda para młoda chce, aby jej ślub i wesele były wyjątkowe – tłumaczy 25-latka, która jest również właścicielką sali weselnej Lipowe Siedlisko.
– Rok 2020 jest w branży rokiem powodzenia. To tak zwana szczęśliwa liczba. Wiele osób rezerwowało przyjęcia specjalnie na ten rok. Terminy w salach weselnych na 2020 bardzo szybko się rozchodziły – dodaje. W szczególności oblegana była data 08.08.2020, bo ósemka to znak nieskończoności.
Zobacz także
Rezygnacja z wesela w związku z koronawirusem
Niektórzy właściciele sal myślą jednak o ewentualnych konsekwencjach epidemii. – Na razie nikt nie dzwonił i nie rezygnował z wesela. Problem jednak jest inny. W związku z koronawirusem mogą wzrosnąć ceny, wówczas my jako sala weselna będziemy rozważać podniesienie kosztów usługi – mówi menadżer sali w Sulejowie w województwie mazowieckim.
Z kolei Michał Grabiński, reprezentujący warszawski "Park na Wojskiego", mówi, że w ich umowach ceny już są zakontraktowane, więc nie wzrosną, ale z pewnością w przyszłym roku będzie trzeba się liczyć z podwyżką. – To jest właśnie ten czas, że umowy się sprawdzają. W sytuacji, którą mamy, okaże się czy zrobiliśmy dobrze – ocenia Valentina Pokrovskaya, konsultantka ślubna i organizatorka wesel międzynarodowych. I doradza, że już na tym etapie warto przyjrzeć się umowie i porozmawiać z zatrudnionymi usługodawcami.
"Branża weselna wstrzymała oddech"
Ekspertka wyjawia, że branża weselna wstrzymała oddech w związku z koronawirusem. – W kuluarach mówi się o problemie, jest on poważny, ale każdy też zdaje sobie sprawę, że panika nie jest tutaj absolutnie potrzebna. Aktualnie rozmawiamy z klientami o ryzyku, o możliwości zabezpieczania się na wypadek odwołania z różnych stron, gości lub podwykonawców – tłumaczy w rozmowie z redakcją WP Kobieta wedding plannerka.
– Wielu fotografów czy ekip wideo jeździ po całym świecie. Są obawy, że wylecą, ale nie wrócą, bo rejon zostanie objęty kwarantanną. To oznacza ryzyko, że nie będą mogli wykonać zlecenia w Polsce – słyszymy. Konsultantka ślubna uspokaja również, że w tym momencie nie ma sensu odwoływanie przyjęcia. – Nie obowiązuje nas jeszcze zasada "siły wyższej’, więc odwołanie może wiązać się z zapłatą kary umownej – mówi Valentina Pokrovskaya.
Ekspertka podkreśla jednak, że młode pary i tak najbardziej boją się, że ich goście się nie zjawią. Część z zaproszonych nie potwierdza przybycia i zostawia podjęcie decyzji na ostatnią chwilę. – Osoby, które mają już rezerwacje w hotelach, nie odwołują. Reszta patrzy, co będzie się działo – ocenia nasza rozmówczyni.
Co na to stres związany z koronawirusem Kościół? – Przypominam, że organizacja przyjęć weselnych to odpowiedzialność pary młodej i rodziny, a nie Kościoła – mówi nam ks. Przemysław Śliwiński z Archidiecezji Warszawskiej. – Na ten moment w Polsce nie ma zarządzenia, który zakazuje organizacji ślubów ani zgromadzeń prywatnych. Przeżywamy teraz Wielki Post. Wierzący w tym czasie nie organizują przyjęć i z reguły nie zawierają ślubów. Najwcześniej po Wielkiej Nocy zaczynają się ceremonie – dodaje.
W Polsce na dzień 10 marca, na godzinę 19:50 są 22 potwierdzone przypadki koronawirusa. Resort zdrowia codziennie aktualizuje te dane. O pierwszym polskim przypadku pacjenta zarażonego wirusem SARS-CoV-2 poinformował 4 marca. Był to mężczyzna, który przyjechał z Niemiec autokarem. Aktualnie ponad 1000 osób objęto kwarantanną, a ponad 7000 przebywa pod nadzorem epidemiologicznym.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl