Spotkania klasowe po latach
Do Naszej Klasy dopisali się już niemal wszyscy z IVA. Każdy tam nieśmiało zagląda i sprawdza, co robią inni, czym się zajmują, jak wyglądają. Każdy komentuje po cichu, kto przytył, kto wyłysiał, kto wygląda staro, a kto wręcz olśniewająco.
21.11.2008 | aktual.: 26.05.2010 00:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do Naszej Klasy dopisali się już niemal wszyscy z IVA. Każdy tam nieśmiało zagląda i sprawdza, co robią inni, czym się zajmują, jak wyglądają. Każdy komentuje po cichu, kto przytył, kto wyłysiał, kto wygląda staro, a kto wręcz olśniewająco. Jednego dnia pojawił się wątek na forum klasowym. Tomek zaproponował, żeby zebrać klasę i wybrać się razem na piwo. Ustalono datę i miejsce spotkania.
Iść czy nie iść?
Przed spotkaniem każdy jeszcze raz dokładnie ogląda profil swoich koleżanek i kolegów, podziwia zdjęcia Kasi z Egiptu, fotografie Mateusza na tle pięknego domu, Karola w drogim samochodzie oraz podziwia urocze, uśmiechnięte dzieci Dagmary. Asia, po obejrzeniu opisów zdjęć znajomych, decyduje, że na spotkanie jednak nie przyjdzie – jej życie jest zbyt szare, aby o nim opowiadać. Dobrze się jej żyje, ale tylko raz pojechała na urlop do Pragi, jej mieszkanko jest ciasne i wymaga remontu. Nie ma czym się pochwalić, to lepiej zostać w domu. Takie same myśli mieli Marek oraz Natalia, ale postanawiają jednak przyjść i powspominać, najwyżej wymyślą pretekst, żeby szybciej wyjść.
Miłe początki
Po wejściu do miejsca, w którym odbyć się ma spotkanie, od razu poznajemy swoją grupę. Wszyscy siedzą przy długim stole. Przyszło wyjątkowo dużo osób. Zaczyna się od komplementów, jak to każdy dobrze wygląda, wszyscy młodzi i piękni jak na swój wiek, nikt się nie zmienił. Po serii komplementów Mateusz proponuje, żeby może każdy po kolei opowiedział coś o swoim życiu. Oczywiście najtrudniej wybrać chętnego, by zaczął, ale w każdej klasie były osoby, które zawsze pierwsze podnosiły rękę do góry i tym razem również one zaczynają opowieści – padło na Karola.
Spotkanie trwa
Od samego początku Karol opowiada o swoim życiu pełnym sukcesów, wychwala współmałżonkę, idealizuje dzieci, opowiada o wakacjach w egzotycznych krajach. Kolejne osoby starają się chociaż po części dogonić poprzednika. Tomek niedawno awansował, córka Radka jest olimpijką z matematyki, Teresa ma swoją firmę. Wszyscy robią zdjęcia, uśmiechają się do obiektywów. Część osób po opowiedzeniu swojej historii zbiera się do domu. Wszyscy czują, że atmosfera jest trochę nienaturalna. Nie wiadomo, o czym rozmawiać, coraz więcej osób wychodzi. Spotkanie zrobiło się kameralne. Po chwili odzywa się Dorota, która do tej pory nic nie mówiła. Przyznaje ze smutkiem, że zostawił ją chłopak, jak zaszła w ciążę. Teraz sama wychowuje dziecko, ma problemy z pracą, pomagają jej wiekowi już rodzice.
Prawda o życiu
Następuje chwila ciszy. Nagle coś we wszystkich pęka, całkowicie zmienia się ton rozmów, powoli każdy zaczyna szczerze opowiadać o sobie, na początku, żeby ją pocieszyć a potem już odezwała się ludzka potrzeba wyżalenia się komuś. I co się okazuje? Karol nieśmiałym tonem mówi, że tak naprawdę to właśnie się rozwodzi ze swoją żoną, z goryczą popija piwo. Mateusz ze smutkiem zadaje retoryczne pytanie – co z tego, że dobrze zarabia, skoro nie może sobie ułożyć życia? Jest samotny, jedyną radość sprawia mu jego drogi samochód. Tomek dopiero teraz odważył się powiedzieć, że tak naprawdę to nie jest członkiem zarządu firmy tylko szeregowym pracownikiem, a ten piękny dom ze zdjęć należy do jego teściów. Po chwili szczerych wyznań wszyscy zbierają się do domu. Nikt nie proponuje, by spotkać się ponownie.
Po powrocie do domu, część osób żałuje, że w ogóle poszła na spotkanie. Wymazuje z pamięci to, co mówili i słyszeli. Wracają do starych schematów. Następny dzień zaczynają od dodania zdjęć do swojego profilu na Naszej Klasie. Mariusz zapomniał przecież zamieścić fotografie z ostatniego urlopu. Szkoda tylko, że cały urlop był nieudany, bo bez przerwy kłócił się z żoną, ale trudno, na zdjęciach tego nie widać.
Dobry pomysł
Wydawać by się mogło, że takie spotkanie to czysta przyjemność i zawsze sprawia wiele radości wszystkim przybyłym. Jednak doświadczenia są bardzo różne, często okazuje się, że o wiele łatwiej pozostać w wirtualnym świecie, tam budować i utrzymywać relacje z bliskimi, tam kreować siebie oraz świat w takiej formie, w jakiej byśmy chcieli, żeby wyglądał. W efekcie scenariusze prawdziwych spotkań bywają czasem zaskakujące. Część z nich to początek do tego, by widywać się systematycznie, inne stanowią kompletną porażkę.