Jest sprzątaczką w pensjonacie. Mówi, czego nigdy nie dotknie w pokoju
- Zawsze mam ze sobą kapcie - mówi Aneta, która od wielu lat sprząta pensjonaty i domki letniskowe. Przyznaje, że praca sprzątaczki to walka z upływającym czasem, która wymaga "kreatywnych rozwiązań". - Bolą mnie plecy, a ręce mam przepocone od gumowych rękawiczek - przyznaje z kolei Maria.
W sezonie letnim pensjonaty i domy letniskowe są pełne turystów, a sprzątaczki mają ręce pełne roboty. Czasem codzienne sprzątanie zmienia się w walkę z bałaganem, który niekiedy przechodzi ludzkie pojęcie. Praca w domkach letniskowych to ciągła walka z czasem, brudem i często z niezrozumieniem ze strony gości. To zawód, który wymaga nie tylko siły fizycznej, ale i ogromnej cierpliwości.
W wakacje sprząta domki letniskowe
Maria, która na co dzień sprząta domy prywatnych klientów, co roku decyduje się na pracę w kompleksie domków letniskowych w okolicach Mielna. Choć finansowo bardziej opłacają jej się zlecenia u prywatnych klientów, to możliwość zabrania syna na "darmowe wakacje" sprawia, że wybiera właśnie to zajęcie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sama jednak mało odpoczywa. Codziennie sprząta części wspólne kompleksu, a także poszczególne domki. Muszą być gotowe na przyjęcie kolejnych gości o 15:00.
- Przekonuje mnie to, że pracodawca oferuje nocleg dla mnie i mojego syna, więc ma on zapewnioną rozrywkę - stwierdza w rozmowie z WP Kobieta.
Maria ma pięć godzin, aby posprzątać średnio pięć do ośmiu domków, które wchodzą w skład kompleksu. - To około 45 minut na jeden, czyli niezbyt dużo, biorąc pod uwagę, że czasem pozostawione są one w fatalnym stanie. Zdarza się, że rodzina, która przyjechała tylko na weekend, zostawia taki bałagan, jakby żyła tam z miesiąc - mówi.
- W tego rodzaju obiektach - w przeciwieństwie do hoteli - sprzątamy tylko raz, kiedy goście wyjeżdżają, więc potrafi nagromadzić się naprawdę spory bałagan - dodaje.
Na pokojach praca się nie kończy. - Od około 7 rano sprzątam części wspólne: altankę, ogród, recepcję, przecieram ławki przy placu zabaw i okolice parkingu. Przyznam szczerze, że po takim ośmio-, a najczęściej dziewięciogodzinnym dniu pracy, jestem wykończona. Bolą mnie plecy, a ręce mam przepocone od gumowych rękawiczek. Choć po 16:00 syn często wyciąga mnie na plażę, najczęściej robię sobie dłuższą drzemkę i wychodzę dopiero wieczorem. Pensja nie jest zła, ale nie ma tutaj co liczyć na napiwki czy dodatkowe wynagrodzenie. Raz tylko, gdy było więcej do zrobienia, właściciel kupił nam bilety na rejs wycieczkowy - stwierdza.
Najgorzej wspomina sprzątanie po pewnej rodzinie z trójką dzieci, która zostawiła kuchnię w stanie przypominającym pole bitwy.
- Kuchnia wyglądała jak pobojowisko. Okruszki na blacie, pochlapany herbatą czajnik, kuchenka, na której znajdował się zaschnięty tłuszcz, plamy z jogurtu na ścianie, puszki piwa.
Gdy podeszła bliżej, było tylko gorzej. - Wnętrze mikrofali było zalane, a w lodówce znalazłam rozbite jajko, które śmierdziało tak, jakby leżało tam kilka dni. Naprawdę nie rozumiem, jak można tak żyć, szczególnie gdy ma się trójkę małych dzieci - komentuje.
Nie lepiej było w łazience. - Podłoga pełna piasku i błota, zatkany brodzik... Zdecydowanie 40 minut nie wystarczyło na wysprzątanie całego obiektu.
Chcą wszystko "na już"
Marta, sprzątająca domki nad jeziorem, również nie ma łatwego życia. Często musi zmagać się nie tylko z bałaganem, ale i z gośćmi, którzy nie potrafią opuścić pokoju na czas. "Choć godzina wymeldowania to 10:00, zdarza się, że niektórzy dopiero o 11 wracają znad jeziora lub ze sklepu!" – narzeka.
- Są też tacy, którzy bez żadnego uprzedzenia przyjeżdżają dwie lub trzy godziny przed czasem zameldowania i co chwilę dopytują o to, czy pokój jest gotowy. Nie rozumieją, że mam ich do wysprzątania kilkanaście, a często nie są oni jedynymi, którzy przyjechali wcześniej.
Dla wielu sprzątaczek najgorsze są jednak chwile, gdy goście bez pardonu wchodzą do jeszcze niesprzątanego pokoju.
- Jedni po prostu weszli do pokoju, podczas gdy odkurzałam. "Niech się pani nie martwi i sobie sprząta, nam pani nie przeszkadza" - usłyszałam od mężczyzny, który jak gdyby nigdy nic wszedł do pokoju i zaczął zmieniać koszulkę – opowiada Marta.
Jest sprzątaczką pensjonatów. Ostrzega gości
Aneta, która od 10 lat dorabia jako sprzątaczka w domkach wczasowych i pensjonatach, ostrzega, że nawet gdy pokoje wydają się lśnić czystością, rzeczywistość może być inna. - Narzuty, koce czy poduszki dekoracyjne często nie były prane od momentu założenia pensjonatu – ujawnia.
- Pod żadnym pozorem nie kładźmy ich na łóżku ani nie dotykajmy nagim ciałem - ostrzega.
Czas na sprzątanie jest bowiem tak krótki, że sprzątaczki muszą sięgać po "kreatywne rozwiązania". Aneta podkreśla, że goście powinni sami myć hotelowe szklanki i sztućce przed ich użyciem, ponieważ często są one tylko przetarte ręcznikiem.
- Panie sprzątające mają określony czas na posprzątanie pokoju. W 30 minut trzeba pozbierać śmieci, zmienić pościel i ręczniki, wyczyścić lodówkę, pozmywać naczynia, łazienkę, zetrzeć kurze, poodkurzać... Ostatecznie wszystko robi się w ogromnym pośpiechu. Dlatego też wiele pań decyduje się na "kreatywne rozwiązania". W efekcie wszystko jest "nieskazitelne czyste", było wyczyszczone za pomocą jednej, uniwersalnej szmatki do toalety, zlewu i lustra - mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Gdy sama jedzie do hotelu, zawsze bierze ze sobą klapki. Nie tylko nie wchodzi boso pod prysznic, ale zawsze dba o to, by mieć je ze sobą również w pokoju. - Dywany i wykładziny są regularnie odkurzane, ale rzadko prane – mówi szczerze.
Wystarczyły trzy dni. Pokojówka nagrała filmik
Podobnie jak w Polsce bywa też w innych krajach. Porozrzucane torby, pudełka po jedzeniu, wszechobecne śmieci, butelki po napojach, papier toaletowy... To, w jakim stanie goście potrafią zostawić czasem pokój, postanowiła zaprezentować internautom Jessica Marizan, która na co dzień pracuje jako pokojówka. Taki widok zastała po wejściu do pokoju. Zaznaczyła, że zrobienie takiego bałaganu, zajęło przebywającej tam rodzinie zaledwie trzy dni.
Filmik, który nagrała i opublikowała na TikToku, wzbudził ogrom emocji. "Do sprzątania takiego pokoju należałoby wysłać dwie lub trzy osoby do pomocy w jego sprzątaniu, a gości obciążyć dodatkowymi wydatkami!" - skomentowała jedna z internautek.
"Mogę sobie tylko wyobrazić, jak wyglądają domu tych ludzi. Szkoda słów" - napisała inna. Byli też tacy, którzy sugerowali, że powinna zadzwonić na recepcję, zawrócić gości i kazać im samodzielnie doprowadzić pokój do ładu.
Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!