Tak kradną w sanatoriach. Na liście są m.in. lubrykanty
Kuracjusze, którzy przyjeżdżają do sanatoriów, aby zadbać o swoje zdrowie, czasem doświadczają mało przyjemnych sytuacji. W ośrodkach mogą zdarzać się m.in. kradzieże. Sprzątaczka wyjawiła, jakie zaginięcia najczęściej zgłaszają wczasowicze.
01.07.2024 | aktual.: 01.07.2024 12:16
Wyjazd do sanatorium kojarzy się z błogim odpoczynkiem, zażywaniu masaży i zdrowotnych kąpieli czy dniami spędzonymi w spokoju. Jak wyznaje w rozmowie z Onetem sprzątaczka, która pracuje w jednym z nadmorskich ośrodków, seniorzy doświadczają też stresu związanego z kradzieżą.
- Bywa, że któraś z kuracjuszek zdejmie pierścionek, położy na umywalce i on jej wpadnie do umywali, do kolanka. A ona już zrobi raban na cały ośrodek, że została obrabowana (...). Opowiada, jaki ten pierścionek był drogi, piękny. W końcu przychodzi pan Krzysiek, nasz techniczny, odkręca kolanko i zguba się znajduje. Ale zdarza się i tak, że ktoś rzeczywiście ktoś coś podwędzi - wyznaje.
Co ginie seniorom najczęściej? Administratorka jednego z ciechocińskich ośrodków wyjawiła zaskakujące informacje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyznała, co kuracjusze kradną najczęściej
Kierowniczka Katarzyna podczas rozmowy z Onetem przyznała, że seniorzy w sanatorium najczęściej podkradają "szampony, takie droższe, francuskie i lubrykanty".
- Mieliśmy takie małżeństwo, co przyjeżdżało regularnie i oni zawsze zgłaszali, że im zniknęły lubrykanty. Może ci, co je kradną, wstydzą się samemu pójść do sklepu i sobie kupić? Ale na przykład nigdy nie zniknęła nam biżuteria, ani sprzęt elektroniczny - wyznała rozmówczyni wspomnianego portalu.
Bywa, że czasem kuracjusze tracą jednak naprawdę cenne rzeczy, jak np. telefony komórkowe, laptopy, a także pieniądze. Zdarza się też wynoszenie różnych małych przedmiotów z samych pokoi hotelowych przez gości. O jednej z takich sytuacji opowiedziała sprzątaczka. Mężczyzna miał ukraść małe przenośne radio, szachy czy kosmetyki.
- To było przedziwne, bo ten pan był bardzo dobrze sytuowany (...). Może to jakiś kleptoman? Kierowniczka chodziła do niego i mówiła, żeby oddał po dobroci, bo to nie wypada. Ale on się wypierał, że nie ma nic wspólnego z kradzieżą, ale czasem coś tam zwrócił - tłumaczyła Onetowi.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl