Blisko ludziŚwiąteczne imprezy pracownicze. Koszmar czy okazja do wspólnej zabawy

Świąteczne imprezy pracownicze. Koszmar czy okazja do wspólnej zabawy

Świąteczne imprezy pracownicze. Koszmar czy okazja do wspólnej zabawy
Źródło zdjęć: © 123RF

08.12.2019 11:05, aktual.: 08.12.2019 17:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wigilia pracownicza — coraz popularniejsza, zwłaszcza w dużych firmach dzieli pracowników. Dla niektórych to przykry obowiązek, którego woleliby uniknąć, dla innych nieodłączny element świąt.

Monika od kilku lat pracuje w dużej warszawskiej korporacji. Poza nią w firmie jest ponad 300 pracowników. — W tym roku wigilię mamy 13 grudnia. Aż mnie skręca na samą myśl — zaczyna. 30-latka uważa, że atmosfera w jej firmie jest bardzo nerwowa. Pracownicy donoszą na siebie, w firmie właściwie ze sobą nie rozmawiają.

Jedna wielka obłuda

— Kierownictwo wcale nie jest lepsze. Bywały dni, gdy wychodziłam z pracy zapłakana i zmęczona. Nie wiem jak w takiej atmosferze mamy wspólnie świętować. Mam udawać, że nie wiem, że ktoś obdaruje mnie za plecami? Jedna wielka obłuda — twierdzi. Kiedy pytam ją o to, dlaczego zwyczajnie nie zrezygnuje z imprezy, odpowiada, że się boi. Uważa, że zostałoby to źle odebrane przez jej szefostwo oraz kolegów z pracy. Niby nie zależy jej na ich opinii, ale nie chce również, aby mieli kolejny powód do plotek. W zeszłym roku za radą koleżanki z innej firmy obrała taktykę, która pozwoliła jej przeżyć tę imprezę.

— Mimo że na co dzień nie palę, to wychodzę na papierosa i zagaduje do kogoś, kto wydaje mi się najbardziej wygadany. Dzięki temu praktycznie nie muszę się odzywać i przy okazji znam najświeższe plotki. Kręcę się z taką osobą godzinkę, co w praktyce oznacza 3-4 papierosy, na chwilę zagaduje do szefa i uciekam do domu. W tym roku zamierzam zrobić dokładnie to samo — podsumowuje.

Tego nie da się przeżyć na trzeźwo

Nie najlepsze zdanie o pracowniczych wigiliach ma również Jagoda. Chodzi na nie z podobnego powodu, co Monika. Wolałaby jednak inny sposób świętowania. — Nasza firma to jedna wielka pomyłka. Brak urlopów, umowy śmieciowe, niepłatne nadgodziny. Zamiast zorganizowanej wigilii wolałabym dostać chociaż głupie 50 zł premii. Kupiłabym sobie za to coś przydatnego. Nawet dezodorant i szampon do włosów — mówi.

Jagoda podkreśla, że nie chodzi tylko o kiepską politykę firmy, ale także o przymusową imprezę. 26-latka nie ma wątpliwości, że mało kto ma ochotę spędzać swój wolny czas z osobami, które widuje codziennie przez 8 godzin. Jej zdaniem taka wigilia nie ma również w sobie za grosz integracyjnego charakteru.

— Od kilku lat traktuję wigilię jako okazję do napicia się za darmo. Na początku jest nawet wesoło, jednak z każdym kolejnym drinkiem chce mi się płakać. Ci ludzie nawet po pracy gadają tylko o pracy. Korpo to całe ich życie, kompletni nudziarze. Po kilku kolejkach umawiam się ze znajomymi i przenoszę się na inną imprezę. Chociaż nie muszę wydawać pieniędzy na alkohol, bo po wigilii zwykle jestem już lekko wstawiona. Tego nie da się przeżyć na trzeźwo — śmieje się.

Jak wynika z badania "Plany Pracodawców" przeprowadzonego przez firmę Randstad, w zeszłym roku aż 44 proc. polskich pracodawców zamierzało przed świętami zaprosić swoich pracowników na spotkania wigilijne. Stale rośnie również liczba przedsiębiorców, którzy decydują się na świąteczne prezenty. Rok temu było to 39 proc. pracodawców. Na wymienione inicjatywy firmy wydawały 100-300 zł na jednego pracownika.

Woli taką imprezę niż żadną

Z dziewczynami kompletnie nie zgadza się Majka. I nie chodzi wcale o to, że pracuje w idealnej firmie. U niej również zdarzają się plotki i awantury. 27-latka bez wigilii pracowniczej nie wyobraża sobie jednak świąt. Uważa, że wiele osób negatywnie nastawia się do tego typu imprez i nic dziwnego, że im się nie podoba. — A wystarczy trochę uśmiechu i dobrego humoru — twierdzi.

Majka nie ukrywa, że poza pracą nie ma właściwie żadnego życia towarzyskiego. Do Warszawy przeniosła się już po studiach. Jest singielką, nie ma znajomych, rodzina mieszka kilkaset kilometrów od stolicy. — Imprezy pracownicze mają wiele wad, ale obecnie są dla mnie jedyną okazją do zabawy. Kiedy ma się znajomych, można z nimi zorganizować wspólne imprezy przedświąteczne. Ja nie mam takiej możliwości. Wole napić się grzanego wina z ludźmi z pracy niż wcale — dodaje.

Wiele firm głowi się, jak zorganizować przyjęcie świąteczne, które będzie atrakcyjne dla pracowników. Pomysły dostarczają firmy zewnętrzne, które oferują catering, DJ-a zachęcającego do śpiewania wspólnych kolęd czy animatora organizującego konkursy na najpiękniejszy świąteczny sweter. Warsztaty z robienia choinek z papieru i konkursy talent show są dla prawdziwych wielbicieli świąt i nie zawsze spotykają się z ciepłym przyjęciem, zwłaszcza, jeśli są organizowane po godzinach pracy.

To często oburza pracowników, którzy woleliby czas po pracy spędzić w gronie rodziny. Niechętnie też patrzą na zbyt wystawne przyjęcie, z dodatkowymi atrakcjami integrującymi zespoły, bo wiele osób wybrałoby np. premię bądź kartę przedpłaconą.

Dla pracodawcy decyzja jest zawsze trudna – czy i w jakim zakresie spotykać się z pracownikami przed świętami. W niektórych firmach przeprowadza się w związku z tym ankiety, w których pracownicy decydują, czy chcą wigilię w pracy, czy wolą dostać np. kupony. Jedno jest pewne, nigdy nie uda się zadowolić w tej sprawie wszystkich zainteresowanych.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta