Terlikowski o karach za tuszowanie pedofilii
Gościem programu "Newsroom" był katolicki publicysta Tomasz Terlikowski. Rozmówca był pytany o to, co sądzi o nałożonych karach dla arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia oraz biskupa Edwarda Janiaka. Dziennikarz przyznał, że znacznie lepszą karą byłoby pozbawienie ich funkcji biskupich i kapłańskich albo wydalenie ich ze stanu duchownego. "Moim marzeniem i pragnieniem jest, żeby wtedy, kiedy odbywał się ingres arcybiskupa Wojdy do archikatedry oliwskiej w Gdańsku, żeby zamiast czułych pożegnań wobec arcybiskupa Głódzia, padły bardzo jednoznaczne słowa "przepraszam" wobec ofiar, wobec mobbowanych księży" - przyznał Terlikowski.
Nie wiem, czy tym wszystkim, którz… Rozwiń
Transkrypcja:
Nie wiem, czy tym wszystkim, którzy cierpieli przez lata i przez lata przymykania oczu na te sprawy,
to uderzenie w dumę pasterza wystarczy. Czy to przypadkiem nie jest znów takie
pójście tą najprostszą drogą - że niby jest kara, ale z drugiej strony... Znaczy
po pierwsze i tego trzeba mieć świadomość, jeszcze jaka kara mogłaby ich spotkać.
To znaczy można by im w ogóle zakazać sprawowania
funkcji kapłańskich i biskupich wszędzie. Moim zdaniem to byłaby lepsza kara, ale ja oczywiście nie
znam pełni dokumentów, to bardzo trudno mi oceniać. No i druga rzecz to jest wydalenie ze stanu duchownego, ale do
tej pory ze stanu duchownego wydalano biskupów, którzy byli odpowiedzialni sami za czyny pedofilskie albo
za przestępstwa seksualne
wobec nieletnich lub bezbronnych dorosłych. No takie
kary nie spotykały tych, którzy tuszowali te sprawy. Natomiast oczywiście jest jeszcze droga świecka.
Moim marzeniem jest oczywiście i pragnieniem głębokim, żeby wtedy kiedy odbywał
się ingres arcybiskupa
Wojdy do Archikatedry Oliwskiej w Gdańsku, to żeby
zamiast czułych pożegnań wobec arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia, kiedy wydaje się, że decyzje
Stolicy Apostolskiej mogły być już znane, to zamiast tych czułych słów i podziękowań, padły bardzo jednoznaczne słowa
"przepraszam" wobec ofiar, wobec mobbowanych
księży, wobec tych wszystkich, których działania i zaniedbania arcybiskupa
Głódzia dotknęły. Bo inaczej mamy do czynienia z sytuacją, w której jednego dnia mu bardzo gorąco dziękujemy, chwilę
potem przewodniczący konferencji Episkopatu Polski wygłasza przemówienie o tym, że ogon, czyli
zbuntowany człowiek świecki, nie może kierować głową jaką jest biskup, a dzień później okazuje się,
że ten, który miał kierować, to został ukarany właśnie dlatego, że ów ogon, czyli
zbuntowani ludzie świeccy, wszczęli swoje działanie, właśnie dlatego. Nie dlatego że działał arcybiskup
Gądecki, nie dlatego że działał nuncjusz apostolski, tylko dlatego, że zaczęli swoje działanie ludzie świeccy, kilkunastu księży,
z których część poniosła konsekwencje, informując nuncjaturę apostolską o działaniach arcybiskupa Głódzia
i za to powinno paść w trakcie ingresu
słowo "przepraszam". Od tych, którzy za to odpowiadają. Nie chodzi mi o nowego arcybiskupa, on
dopiero przyszedł do diecezji, dopiero będzie ją sprzątał. No ale naprawdę było tam na tyle dużo
innych biskupów - także poprzednik, także ten, który, jak wiemy, został ukarany - że te słowa mogły i powinny były
paść. Ale wydaje się, że Kościół w Polsce nie odrobił jeszcze tej lekcji, którą odrobił Kościół niemiecki - częściowo,
chociaż tam też jest wiele skandali - kościół amerykański. Przypomnijmy, tam kiedy biskupowi zarzucono zaniedbania
jeszcze kiedy był kanclerzem w innej diecezji, to on chociaż sam
przyznał, że nie uważa się za winnego, że winę ponoszą inni, to podał się do
dymisji. W Polsce wciąż jeszcze żaden biskup nie podał się do dymisji, a ten, którego w poniedziałek
skazano, uznano winnym, w niedzielę był jeszcze fetowany jako niezwykły pasterz i
jako ten, którego trzeba uroczyście pożegnać.
A myśli pan, że będzie taki moment, w którym
arcybiskup Głódź lub biskup Janiak powiedzą "przepraszam"?
Ja powiem w ten sposób: nie wiem. Oczywiście wyroki pańskie są niezbadane, pan Bóg
poprowadzi ludzi swoją
drogą. Natomiast nawet jeśli oni nie powiedzą "przepraszam", to wydaje się, że
zarówno wiernym Archidiecezji Gdańskiej, jak i kapłanom, którzy byli mobbowani przez
arcybiskupa Głódzia - nie tylko w tej Archidiecezji. Pamiętajmy, że te zarzuty zachowań mobberskich
po prostu zarówno wobec księży, jak i wobec niektórych świeckich, pojawiały się i w diecezji warszawsko-praskiej
i w diecezji polowej. No więc za te wszystkie rzeczy powinno się po prostu przeprosić
tych ludzi najnormalniej w świecie. Jeśli nie chcą tego zrobić sami, wszystko na to wskazuje, winni -
taką mamy decyzję Stolicy Apostolskiej. No to trzeba to zrobić w ich imieniu, w imieniu Kościoła. Jesteśmy
wspólnotą. Jeśli szczycimy się
świętością kapłanów, świeckich, którzy są
wyniesieni na ołtarze, to powinniśmy także umieć przepraszać za grzechy i za zaniedbania. Przypomnijmy, w roku 2000
Święty Jan Paweł II przepraszał za grzechy i zaniedbania ludzi Kościoła. Wydaje się,
że to jest dobry moment i to niejednokrotnie, tylko w każdej takiej sytuacji jednostkowej, żeby
to "przepraszam" wypowiedzieć i żeby rzeczywiście to nie były tylko słowa, ale żeby było to pochylenie
się z głęboką empatią nad ofiarami. Nadchodzi Triduum Paschalne, te trzy najważniejsze
dni w roku, a później Wielkanoc. To jest ten moment, żeby zobaczyć w ofiarach twarz Chrystusa biczowanego, ukrzyżowanego.
Żeby zobaczyć, że często byli oni biczowani, krzyżowani decyzjami najważniejszych
hierarchów kościoła. I to jest dobry czas, żeby tą winę wyznać
i żeby tą pokutę podjąć. Nawet jeśli kary są tylko symboliczne, to "przepraszam",
to akt empatii może być nie symboliczny, a autentyczny.