Wracała jak zwykle wieczorem. Obok niej pojawił się on. "Człowiek jak człowiek, stoi sobie, jak inni. I nagle się na mnie rzuca. Podejrzewam, że gdyby nie nagły przypływ adrenaliny i fakt, że ten zwyrol nie był w kwiecie wieku, mogłabym z tego dworca nie wyjść". Była 23 wieczorem. To dosyć późno, ale dworzec w gdańskiej Oliwie to nie jest omijane przez ludzi miejsce. Monika była przerażona.