- Czasami odbiory są koszmarne. Zwierzęta trzymane w klatkach przez całą dobę, we własnych odchodach. Raz trafiliśmy na transport koni, które były w tak potwornym stanie, zagłodzone, że trudno było nie płakać - opowiada st. asp. Iga Sozoniuk, policjantka i behawiorystka z Elbląga.