Tancerz odtworzył kultową scenę z "Dirty Dancing". Nie potrzebował do tego partnerki
Profesjonalny tancerz baletowy Quinn Wharton nagrał swoją wersję finałowego tańca z filmu "Dirty Dancing". Zamknięty w czterech ścianach w trakcie pandemii koronawirusa puścił wodze fantazji.
26.05.2020 | aktual.: 28.05.2020 08:52
Quinn Wharton z Nowego Jorku tańczył w grupach tanecznych takich jak San Fransisco Ballet czy Hubbard Street Dance Chicago. Od marca spędza kwarantannę w rodzinnym domu. Jeden z przyjaciół rzucił mu wyzwanie, żeby odtworzył słynną scenę finałowego tańca z filmu "Dirty Dancing".
Wharton podjął wyzwanie i efekty opublikował w mediach społecznościowych. "Zrobiłem to tylko po to, żeby rozbawić przyjaciół" – wyznaje 33-latek w rozmowie z Yahoo Life.
Słynny taniec z "Dirty Dancing" odtworzony w trakcie kwarantanny
Wharton wyznał, że początkowo chciał odtworzyć scenę z "Dirty Dancing", w której wcielająca się w rolę Baby Jennifer Grey trzyma arbuza i spotyka Johny'ego Castle po raz pierwszy. Okazało się to jednak zbyt trudne do zaaranżowania w samotności, dlatego finalnie wybrał choreografię, którą każdy kojarzy z kultowym przebojem "Time of my life".
Za partnerkę posłużyła mu beżowa lampa, którą znalazł w salonie. W każdą inną postać, która pojawia na nagraniu, tancerz wcielił się samodzielnie. Przygotowanie filmu zajęło mu zaledwie jeden dzień, a efekt natychmiast zachwycił internautów. Ciężko uwierzyć, że nie towarzyszyła mu profesjonalna ekipa filmowa.
Zobacz także: Z wychudzonej baletnicy zmieniła się w piękność plus size. "Wreszcie jestem szczęśliwa"
Zobacz także: Body mind z Agnieszką Aftyką. Poznaj najlepsze techniki relaksujące
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl