Trafił ją "piorun sycylijski". Nigdy wcześniej tego nie przeżyła

Wokół wakacyjnej miłości zbudowano szereg historii znanych nam z popkultury. Czy jednak uczucie jak z bajki, które spada na nas znienacka, naprawdę się zdarza? – To było jak uderzenie pioruna: gwałtowne i ekscytujące – wyznaje Magda. Beacie też się przytrafiło coś podobnego.

Para"Piorun sycylijski" to nagłe uczucie namiętnego zakochania - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images

"Piorun sycylijski" to zjawisko, które jednocześnie fascynuje i budzi wątpliwości. Bo czy uczucie, które spada na nas jak grom z jasnego nieba, z dala od domu i codzienności, może być fundamentem do zbudowania trwałej relacji?

Z badań aplikacji randkowej Badoo wynika, że zdaniem 68 proc. badanych latem o wiele łatwiej się zakochać. 31 proc. ankietowanych przyznało, że w ich przypadku wakacyjne zauroczenie trwało ostatecznie kilka miesięcy, natomiast u 20 proc. badanych wakacyjna miłość przerodziła się w stały związek.

– "Piorun sycylijski" to nazwa niesamowicie obrazowa – przyznaje Michał Sawicki, psycholog i seksuolog, autor książki "Seks bez presji". – Jest to coś, czego wiele osób bardzo pożąda, za czym tęskni i o czym marzy. Mowa bowiem o bardzo silnym zakochaniu i motylach w brzuchu, które pojawiają się na początku znajomości – trochę jak w filmach romantycznych. To uczucie spada na nas nagle, pojawia się praktycznie od pierwszego wejrzenia. "Piorun sycylijski" pokazuje gwałtowność i czasami nieprzewidywalność takich uczuć, a sycylijskość nawiązuje oczywiście do stereotypu o włoskim, intensywnym temperamencie – wyjaśnia ekspert.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

#Wszechmocne. Zobacz nowy spot redakcji WP Kobieta

Uczucie kontra proza życia

Magda nigdy nie zapomni wakacji w Toskanii przed kilkoma laty. – Poznałam M. na wieczornym spacerze po winnicach; była to wycieczka, na którą wybrałam się z dwiema koleżankami, z którymi spędzałam tamte wakacje. Od razu mi się spodobał, ale kiedy odłączyliśmy się od grupy i zaczęliśmy rozmawiać, poczułam coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Nie przesadzę, gdy powiem, że to było jak uderzenie pioruna: gwałtowne i ekscytujące. Z M. przegadaliśmy całą noc. Przez kolejny tydzień byliśmy nierozłączni. Specjalnie dla niego przedłużyłam swój pobyt w Toskanii – opowiada nasza rozmówczyni.

Magda mówi wprost: to było wielkie zakochanie. – M. pokazał mi ukryte zakątki winnic, małe, rodzinne restauracje i miejsca, które były mu bliskie w dzieciństwie, a do których, gdyby nie on, w życiu bym nie dotarła.

Dali sobie słowo, że odległość ich nie rozdzieli. – M. obiecał, że będzie mnie odwiedzał w Warszawie, ja natomiast obiecałam mu, że wrócę do Toskanii najszybciej, jak to możliwe. Mam elastyczną pracę, więc zakładałam, że sobie poradzimy. Pamiętam nasze pożegnanie; było pełne emocji i łez, naprawdę wierzyliśmy, że przetrwamy próbę czasu i odległości. Wtedy nie zakładałam innej opcji – przyznaje Magda.

A jednak nie przetrwali. – Gdy teraz o tym myślę, widzę, że na to wszystko złożyło się kilka czynników: wakacje z koleżankami (zawsze jeździłam z chłopakiem), słońce, luz i na pewno fakt, że byłam świeżo po rozstaniu, M. też niedawno zakończył wieloletni związek. Było to coś niesamowitego i pięknego, ale proza życia nas przerosła.

M. w Warszawie był raz. Magda do Toskanii już nie wróciła.

Czy miłość od pierwszego wejrzenia istnieje? – pytam seksuologa Michała Sawickiego. – Miłość nie, zakochanie już prędzej – odpowiada. – Miłość jest dojrzalszą formą zakochania, wymaga poznania drugiej osoby i zaangażowania się z relację. Zakochanie jest natomiast efektem działania neuroprzekaźników w mózgu. Głównie fenyloetyloaminy i dopaminy. Powoduje to silne pożądanie i fascynację drugą osobą, tak że świata się poza nią nie widzi. Z czasem, na szczęście, organizm dąży do wyrównania powyższych substancji i przestajemy widzieć wszystko w różowych okularach.

"Wydawało mi się, że znam go od lat"

"Piorun sycylijski" trafił też Beatę. – Urlop biorę zazwyczaj we wrześniu, bo w lipcu i sierpniu w mojej branży jest dużo wyjazdów. Kiedyś podczas kilkudniowej konferencji w Mediolanie poznałam G. – był Polakiem, pracował dla konkurencyjnej firmy. Usiedliśmy obok siebie na jednym z wykładów i zaczęliśmy rozmawiać. Wydawało mi się, że znam go od lat, to było niesamowite. Magia.

W Mediolanie wybuchło ich uczucie, do Polski wrócili już razem. Relacja, którą nawiązali, ewoluowała, a zauroczenie przerodziło się w głębsze, stabilne uczucie. Byli razem przez półtora roku. – Początkowo zapowiadało się na więcej – przyznaje z żalem Beata. W pewnym momencie planowali nawet wspólną przyszłość, jednak przegrali z… drobiazgami, które im w sobie wzajemnie przeszkadzały.

– Polska to nie Włochy, a codzienność to nie wakacje – kwituje Beata. I argumentuje: G. jest pedantem, ona ma problem z utrzymaniem porządku. On oszczędza, ona lubi żyć chwilą. – Nie zgraliśmy się. Ale mam koleżankę, która z wzajemnością zakochała się w wakacje. On jest Francuzem, poznali się w Saint-Tropez. Dziś są szczęśliwą rodziną, mają trójkę dzieci. Można? Można.

Oczekiwania wobec relacji nie mogą być nierealne

Pytam Michała Sawickiego, czy "piorun sycylijski" w jakimś aspekcie może być groźnym zjawiskiem. – Nie. To naturalne i zdarza się, że tak, a nie inaczej zadziała biochemia mózgu. Ryzykowne natomiast może być podejście do tego zjawiska. Wiele osób oczekuje bowiem takich emocji przez cały czas trwania związku. Te osoby w momencie, kiedy "piorun sycylijski" znika, decydują się na rozstanie – nie dając relacji szansy na rozwój i tym samym nie dając sobie szans na dojrzałą miłość - tlumaczy.

- Znam osoby, które każdego roku zakochują się po kilka razy i gdy tylko dopamina spada, doprowadzają do rozstania. Przybiera to trochę schemat działania kompulsywnego. Oczekiwania wobec relacji i drugiej osoby stają się wówczas nierealne, bo nikt na świecie nie zagwarantuje nam stałego "pioruna" w uczuciach. To zresztą byłoby ryzykowne, bo nie wyobrażam sobie, żeby wszystkie osoby chodziły ciągle w początkowej fazie mocnego zakochania. Świat by chyba przestał działać - kwituje.

Zdaniem eksperta, jeśli doświadczymy uderzenia "pioruna sycylijskiego", warto zastanowić się, co w danej osobie tak szybko nas do niej przekonało, co na nas działa i czego pożądamy. – Jest to niesamowicie pomocne w budowaniu samoświadomości i nauce podejmowania bardziej racjonalnych decyzji – uważa Sawicki.

Ewa Podsiadły-Natorska dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Ewa Wachowicz zachwyca w Lublinie. Stylizacja idealna na lato
Ewa Wachowicz zachwyca w Lublinie. Stylizacja idealna na lato
Imię, które rządziło PRL-em. Dziś mało kto je wybiera
Imię, które rządziło PRL-em. Dziś mało kto je wybiera
Kot ociera się o ciebie? To nie przypadek
Kot ociera się o ciebie? To nie przypadek
Ponad milion wyświetleń. Zrobiła obiad za 10 zł dla 4 osób
Ponad milion wyświetleń. Zrobiła obiad za 10 zł dla 4 osób
Buty, które "rujnują" stopy latem. Podolog ostrzega
Buty, które "rujnują" stopy latem. Podolog ostrzega
Trawa żółknie? Być może popełniasz powszechny błąd
Trawa żółknie? Być może popełniasz powszechny błąd
Kosztuje grosze. Policjantka zdradziła patent na kieszonkowców
Kosztuje grosze. Policjantka zdradziła patent na kieszonkowców
Wzięli urlop na odespanie. "To było jak detoks"
Wzięli urlop na odespanie. "To było jak detoks"
Opowiedziała o chorobie. "Ludzie bardzo źle życzą"
Opowiedziała o chorobie. "Ludzie bardzo źle życzą"
Pozowała nad basenem. W białej mini wyglądała obłędnie
Pozowała nad basenem. W białej mini wyglądała obłędnie
Kasia Moś zaszalała z panterką. Tak ubrana przyszła do "PnŚ"
Kasia Moś zaszalała z panterką. Tak ubrana przyszła do "PnŚ"
Mówią o niej witamina słońca. Czy trzeba ją suplementować latem?
Mówią o niej witamina słońca. Czy trzeba ją suplementować latem?