Miała być chłopcem
Kiedy wicehrabiemu Edwardowi Johnowi Spencerowi i jego żonie Frances urodziło się czwarte dziecko, wszyscy byli rozczarowani. W Park House leżącym tuż obok królewskiej posiadłości Sandringham House liczono, że w rodzinie w końcu pojawi się jakiś chłopiec. Cztery córki nie rokowały dobrze dla przyszłości rodu. Gdy 1 lipca 1961 roku na świecie pojawiła się kolejna dziewczynka, rodzice nawet nie przygotowali żadnych kobiecych imion.
Skromny chrzest odbył się 30 sierpnia tego samego roku. Niedługo później życie rodziny zaczęło się rozpadać. Jej matka nie potrafiła znieść ciągłych upokorzeń ze strony męża, który wysyłał ją co rusz na badania płodności, by potwierdzić, że jest zdolna do urodzenia chłopca. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że za płeć dziecka odpowiada ojciec, nie matka. Frances urodziła wreszcie upragnionego chłopca, ale nie minęło wiele czasu, kiedy postanowiła wyprowadzić się od męża do kochanka.
Po rozwodzie dziećmi zajął się John Spencer. W hrabiowskim grafiku nie było jednak miejsca na opiekowanie się młodziutką Dianą i Charlesem. Dzieci zabawiały guwernantki, których Diana szczerze nienawidziła. Jedną zamknęła nawet w łazience i wyrzuciła na bruk jej ubrania.