Turczynki pozbawione ustawy antyprzemocowej. "Skoro kobieta jest bita przez męża, to widocznie zasłużyła"
Turcja wypowiedziała konwencję stambulską, chociaż szacuje się, że nawet połowa kobiet w tym kraju jest ofiarami przemocy domowej, w tym tzw. zabójstw honorowych. Emilia Temizkan i Agata Bromberek mieszkają na co dzień w Turcji i mówią, z czego mogą wynikać tak porażające statystyki.
22.03.2021 17:27
Dyskusja na temat pomysłu wypowiedzenia tzw. ustawy antyprzemocowej trwa w Polsce już od kilkunastu miesięcy. Prawicowi politycy uważają, że dokument koliduje z religią i tradycją narodową oraz jest pretekstem do propagowania genderyzmu. Kilka dni temu w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy "Tak dla rodziny, nie dla gender", który zakłada wypowiedzenie konwencji stambulskiej.
Tymczasem zrobiła to Turcja. Kraj, który jako pierwszy sygnował konwencję Rady Europy z 2011 r. o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.
Władze nie podały wyraźnego powodu swojej decyzji. Zehra Zumrut, minister ds. kobiet, uspokaja w mediach społecznościowych, że prawa Turczynek są wystarczająco chronione przez konstytucję, a doradca prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana stwierdził, że jest on wielkim orędownikiem praw kobiet.
Światowi przywódcy przecierają oczy ze zdumienia. Szefowa Rady Europy Marija Pejczinović uważa decyzję za druzgocącą, a Joe Biden określa ją jako głęboko rozczarowującą.
Plama na honorze rodziny
Nic dziwnego. Skala przemocy wobec Turczynek jest alarmująca. Amnesty International podaje, że przynajmniej 1/3, a nawet połowa tureckich kobiet, jest ofiarami przemocy fizycznej w swoich rodzinach.
"Przemoc wobec kobiet stosowana przez członków rodziny rozciąga się od poniżania kobiet z powodów konieczności ekonomicznych, poprzez przemoc słowną i psychiczną aż po pobicia, przemoc seksualną i zabójstwa"– oświadczyła Amnesty International.
W Turcji dochodzi również do tzw. zabójstw honorowych. Jest to praktyka pozwalająca, w mniemaniu wielu tradycyjnych Turków, oczyścić dobre imię rodziny splamione przez kobietę, która np. zdradziła męża, zmieniła wyznanie religijne czy ubierała się zbyt wyzywająco. Zabójstwo honorowe jest popełniane przez męskich członków rodziny - ojców, braci, wujów, kuzynów.
Według ONZ co roku ich ofiarą pada co najmniej 5 tys. kobiet, w tym w ok. 200 w Turcji. Amnesty International tłumaczy, że niejednokrotnie kobiety w Turcji, które popełniły samobójstwa, w rzeczywistości zostały zabite lub zmuszone przez członków rodziny do zabicia się. Konwencja Stambulska wyraźnie zabrania usprawiedliwiania przestępstw względami honoru.
Amnety International podkreśla, że w Turcji przemoc wobec kobiet jest powszechnie tolerowana, a jej źródło upatruje się w dyskryminacji tureckich kobiet w każdej dziedzinie życia. Potwierdzają to Polki mieszkające na co dzień w Turcji.
Emilia Temizkan, jakiś czas temu trafiła na turecką książkę, która dogłębnie ją poruszyła. "Töre Kıskacında Kadın" została wydana w 2002 roku i opowiada historie ofiar tzw. zabójstwa honorowego. - Od tamtego momentu bacznie obserwuję oraz rozmawiam z Turczynkami i Turkami na temat wychowania chłopców i pozycji mężczyzn w rodzinach – podkreśla Emilia Temizkan w rozmowie z WP Kobieta.
Emilia twierdzi, że społeczeństwo tureckie popełnia wiele błędów już na etapie wychowania dzieci i w krzywdzący sposób dzieli chłopców i dziewczynki na lepsze i gorsze.
- Przytoczę wymowną historię. Babcia opieka dwie kolby kukurydzy. Jedna przypalona, druga pięknie opieczona. Do babci podchodzi wnuczka i prosi o kukurydzę. Babcia bierze nieprzypaloną, by podać wnuczce, ale nagle podbiega wnuczek i też prosi o kukurydzę. Wtedy babcia tę nieprzypaloną daje chłopcu, a gorszą dziewczynce – wspomina Emilia.
Polka przygląda się tureckim patriarchalnym tradycjom i widzi, jak chłopcy dostrzegają, że mogą wysługiwać się dziewczynkami. – W mieszkaniu była matka, ojciec, synowie i jedna najmłodsza córka. Jeden z chłopców siedział na łóżku i wołał siostrę, żeby przyszła i podała mu skarpetki z szuflady. A szuflada znajdowała się na wyciągnięcie jego ręki – relacjonuje Emilia Temizkan. Niewinne rozkazy w przyszłości mogą przerodzić się w absurdalne i agresywne żądania.
Tradycja ponad wszystko
Agata Bromberek, autorka bloga "Tur-Tur Blog", od 15 lat mieszka w Turcji i wie, że tamtejsze społeczeństwo jest mocno podzielone, a krzywdzące postrzeganie kobiet występuje głównie w rodzinach mocno konserwatywnych, którym tradycja nakazuje żyć w cieniu absolutnego patriarchatu.
- Z okien mojego balkonu w turystycznym mieście Alanya często obserwuję tradycyjne śluby. Kobiety siedzą osobno, mężczyźni osobno. Nie ma tu ani tańców ani poczęstunku, a głównym punktem programu jest modlitwa. Często takie małżeństwa są aranżowane ku aprobacie państwa młodych – opowiada Agata.
Blogerka jednocześnie podkreśla, że oficjalnie kobieta w Turcji jest traktowana z dużym respektem. - Mężczyźni jako wyraz szacunku nie patrzą obcej kobiecie w oczy, nie zaczepiają nachalnie na ulicy. Nie ma też seksistowskich żartów. Kobiety prowadzą tutaj piłkarskie programy telewizyjne, są widoczne w polityce, zarządach wielkich firm – wylicza.
Jednak równouprawnienie to często pozory. - Prawdziwa dyskryminacja kobiet jest niewypowiedziana i niewidoczna dla ogółu. O wielu sprawach damsko-męskich nie mówi się, bo jest oczywiste, że czegoś nie wypada i nie wolno. Wielu Turków uznaje, że do spraw prywatnych nie należy się mieszać i np. w sytuacji przemocy domowej unikają interweniowania, podejrzewając, że skoro kobieta jest bita przez męża, to widocznie zasłużyła – opowiada Agata Bromberek.
Zobacz także
Polka zaznacza, że Turcja dzisiaj mocno się zmienia i idzie w różnych kierunkach, dlatego przepaście obyczajowe mogą prowadzić do konfliktów w związkach - Tradycyjnie wychowany chłopak Turek nie akceptuje dekoltu swojej tureckiej dziewczyny, albo nie dociera do niego fakt, że one chce się z nim rozstać. W jego rodzinie mężczyźnie nie mówiło się "nie" – mówi Agata.
Agata Bromberek zdaje sobie sprawę, że zmiany społeczne następują powoli, ale jednocześnie pokłada ogromne nadzieje w młodych pokoleniach Turczynek. – Zaczynają zgłaszać pobicia na policję, domagają się ostrzejszego traktowania oprawców, a po ogłoszeniu wypowiedzenia konwencji stambulskiej wiele z nich wyszło protestować – mówi.
Podobne zdanie ma Emilia Temizkan. – W weekend doszło do starć z policją. Oburzone kobiety dały wyraźnie znać, że domagają się sprawiedliwości i swoich praw. Turczynki zaczynają rozumieć, że to w nich jest siła – puentuje.