Twierdzi, że leczy autyzm. Jego praktyki szokują
Zawodowy elektronik, podający się za naturopatę, twierdzi, że potrafi wyleczyć autyzm. Choć lekarze krytykują jego metody, podkreślając brak związków z wynikami badań naukowych, wielu rodziców mu wierzy i stosuje kontrowersyjne metody, jak np. podawanie boraksu.
02.02.2024 | aktual.: 02.02.2024 13:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Autyzm to zaburzenie o neurologicznym charakterze. Pierwsze objawy pojawiają się zwykle w dzieciństwie i trwają tak naprawdę przez całe życie. Choć współcześnie wiedza na ten temat jest systematycznie poszerzana i powstają coraz skuteczniejsze formy terapii i pracy z osobami w spektrum, wciąż wielu rodziców szuka pomocy u osób bez kwalifikacji.
Przykładem może być przedstawiający się jako naturopata Adam Dyszy, z wykształcenia elektronik, który twierdzi, że za pomocą opracowanych przez siebie metod jest w stanie wyleczyć dziecko z autyzmu. Jego kontrowersyjne praktyki opisał "Newsweek".
Zobacz także: Opiekunki znęcały się nad autystycznym Karolem. "Chyba klapa w tyłek dawno nie dostałeś"
Boraks i woda plazmowana
Mężczyzna prowadzi stronę internetową www.autyzmsieleczy.pl oraz grupę na Facebooku zrzeszającą rodziców, którzy zdecydowali się zastosować jego "terapię". Grupa liczy ponad 21 tysięcy osób, które regularnie zamieszczają tam relacje z etapów leczenia i pytają o kolejne porady.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Założenia "terapii" oferowanej przez Dyszego są szczegółowe. Należy się m.in. pozbyć z domu małych zwierząt futerkowych, a psy i koty należy regularnie i często odrobaczać. Dzieci w spektrum zresztą też, bo pytany o to, co mają pasożyty do autyzmu, Dyszy odpowiada: "Wszystko".
Oprócz tego zaleca, aby podłogi i wykładziny wyczyścić silnym środkiem bakteriobójczym i przeciwgrzybiczym - boraksem, stosowanym też jako wybielacz lub środek do dezynfekcji sanitariatów. Dzieci zresztą także mają przyjmować boraks.
"W ciągu dnia o dowolnej porze podajemy małą szczyptę boraksu – można posypać jedzenie lub wsypać do rozpuszczonej w wodzie wit. C" – pisze dziennikarka "Newsweeka" powołując się na otrzymane screeny rozmowy pomiędzy Dyszym a mężczyzną, który powiadomił ją o całej sprawie.
Oprócz tego naturopata promuje stosowanie restrykcyjnej diety opartej m.in. na kiszonkach, a także podawanie polecanych przez niego ziół, leków i suplementów oraz wody plazmowanej, którą zresztą sam produkuje w prowadzonej przez siebie i żonę firmie Paw Water sp. z o.o. Jak czytamy w "Newsweeku" - "pakiet 24 butelek po 250 ml ich wody kosztuje 315 zł. Wersja xtreme (koncentrat) – 140 zł za 100 ml".
Pytany o to, dlaczego leczy, choć nie jest lekarzem, Dyszy twierdzi, że "prowadzi działania uzupełniające do zaleceń lekarzy". W rozmowie z gazetą zaznacza też, że ukończył szkolenie: "Autyzm – diagnoza i pomoc terapeutyczna" w Centrum Doskonalenia Zawodowego, które jest dedykowane m.in. psychologom i nauczycielom, a także studentom tych kierunków. "Dyszy nie ma takiego przygotowania ani takiej praktyki" - czytamy w reportażu.
Stanowcze opinie lekarzy
Jak mówi w rozmowie z "Newsweekiem" dr Urszula Sajewicz-Radtke, psycholożka kliniczna - głównym czynnikiem zwiększającym ryzyko wystąpienia autyzmu są geny. Wpływ mają też czynniki środowiskowe, jak np. cukrzyca i niedoczynność tarczycy u matki.
- To jest zaburzenie neurorozwojowe, nie choroba. Nie znam żadnych doniesień naukowych, potwierdzających "wyzdrowienie" z autyzmu - podkreśla i zaznacza, że dzięki terapii i rehabilitacji można poprawić funkcjonowanie osób w spektrum.
- (...) Jeśli ktoś to obiecuje na podstawie eksperymentalnych metod, na które nie mamy dowodów naukowych – kompozycji ziół, uzdrawiającej wody czy intensywnego odrobaczania – to zwyczajnie oszukuje - komentuje.
Dodaje, że u dzieci z autyzmem często występują problemy jelitowe, więc wspomniany mężczyzna to wykorzystuje, a poszukujący pomocy dla swoich dzieci rodzice chcą mu wierzyć i dlatego bezrefleksyjnie stosują jego metody.
Lekarz Bartosz Fiałek tłumaczy, że woda plazmowana jest zwykłą wodą poddaną promieniowaniu ultrafioletowemu.
– Wystarczy świetlówka lub lampa próżniowa, żeby ją uzyskać. Jest trochę bardziej reaktywna, ponieważ zawiera więcej ozonu i tlen singletowy. Nie ma jednak żadnych naukowych dowodów na to, żeby pomagała w terapii jakiegokolwiek schorzenia lub zaburzenia – mówi i dodaje, że jej nadmierne spożycie może powodować bóle głowy i brzucha oraz zaburzenia wypróżniania.
Z kolei prof. dr hab. Agnieszka Szuster-Ciesielskia, zastępczyni dyrektora Instytutu Nauk Biologicznych UMCS w Lublinie mówi stanowczo:
- To sprawa dla prokuratury, ze względu na brak gwarancji bezpieczeństwa stosowania u dzieci, działanie niezgodne z medycyną opartą na faktach, w dodatku zalecane przez osobę nieuprawnioną.
Zobacz także
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Wypełnij naszą ankietę dotyczącą Walentynek TUTAJ.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl