LudzieTwierdzi, że leczy autyzm. Jego praktyki szokują

Twierdzi, że leczy autyzm. Jego praktyki szokują

Zawodowy elektronik, podający się za naturopatę, twierdzi, że potrafi wyleczyć autyzm. Choć lekarze krytykują jego metody, podkreślając brak związków z wynikami badań naukowych, wielu rodziców mu wierzy i stosuje kontrowersyjne metody, jak np. podawanie boraksu.

Mężczyzna twierdzi, że potrafi wyleczyć z autyzmu
Mężczyzna twierdzi, że potrafi wyleczyć z autyzmu
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Halinskyi Maksym

Autyzm to zaburzenie o neurologicznym charakterze. Pierwsze objawy pojawiają się zwykle w dzieciństwie i trwają tak naprawdę przez całe życie. Choć współcześnie wiedza na ten temat jest systematycznie poszerzana i powstają coraz skuteczniejsze formy terapii i pracy z osobami w spektrum, wciąż wielu rodziców szuka pomocy u osób bez kwalifikacji.

Przykładem może być przedstawiający się jako naturopata Adam Dyszy, z wykształcenia elektronik, który twierdzi, że za pomocą opracowanych przez siebie metod jest w stanie wyleczyć dziecko z autyzmu. Jego kontrowersyjne praktyki opisał "Newsweek".

Boraks i woda plazmowana

Mężczyzna prowadzi stronę internetową www.autyzmsieleczy.pl oraz grupę na Facebooku zrzeszającą rodziców, którzy zdecydowali się zastosować jego "terapię". Grupa liczy ponad 21 tysięcy osób, które regularnie zamieszczają tam relacje z etapów leczenia i pytają o kolejne porady.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Założenia "terapii" oferowanej przez Dyszego są szczegółowe. Należy się m.in. pozbyć z domu małych zwierząt futerkowych, a psy i koty należy regularnie i często odrobaczać. Dzieci w spektrum zresztą też, bo pytany o to, co mają pasożyty do autyzmu, Dyszy odpowiada: "Wszystko".

Oprócz tego zaleca, aby podłogi i wykładziny wyczyścić silnym środkiem bakteriobójczym i przeciwgrzybiczym - boraksem, stosowanym też jako wybielacz lub środek do dezynfekcji sanitariatów. Dzieci zresztą także mają przyjmować boraks.

"W ciągu dnia o dowolnej porze podajemy małą szczyptę boraksu – można posypać jedzenie lub wsypać do rozpuszczonej w wodzie wit. C" – pisze dziennikarka "Newsweeka" powołując się na otrzymane screeny rozmowy pomiędzy Dyszym a mężczyzną, który powiadomił ją o całej sprawie.

Oprócz tego naturopata promuje stosowanie restrykcyjnej diety opartej m.in. na kiszonkach, a także podawanie polecanych przez niego ziół, leków i suplementów oraz wody plazmowanej, którą zresztą sam produkuje w prowadzonej przez siebie i żonę firmie Paw Water sp. z o.o. Jak czytamy w "Newsweeku" - "pakiet 24 butelek po 250 ml ich wody kosztuje 315 zł. Wersja xtreme (koncentrat) – 140 zł za 100 ml".

Pytany o to, dlaczego leczy, choć nie jest lekarzem, Dyszy twierdzi, że "prowadzi działania uzupełniające do zaleceń lekarzy". W rozmowie z gazetą zaznacza też, że ukończył szkolenie: "Autyzm – diagnoza i pomoc terapeutyczna" w Centrum Doskonalenia Zawodowego, które jest dedykowane m.in. psychologom i nauczycielom, a także studentom tych kierunków. "Dyszy nie ma takiego przygotowania ani takiej praktyki" - czytamy w reportażu.

Stanowcze opinie lekarzy

Jak mówi w rozmowie z "Newsweekiem" dr Urszula Sajewicz-Radtke, psycholożka kliniczna - głównym czynnikiem zwiększającym ryzyko wystąpienia autyzmu są geny. Wpływ mają też czynniki środowiskowe, jak np. cukrzyca i niedoczynność tarczycy u matki.

- To jest zaburzenie neurorozwojowe, nie choroba. Nie znam żadnych doniesień naukowych, potwierdzających "wyzdrowienie" z autyzmu - podkreśla i zaznacza, że dzięki terapii i rehabilitacji można poprawić funkcjonowanie osób w spektrum.

- (...) Jeśli ktoś to obiecuje na podstawie eksperymentalnych metod, na które nie mamy dowodów naukowych – kompozycji ziół, uzdrawiającej wody czy intensywnego odrobaczania – to zwyczajnie oszukuje - komentuje.

Dodaje, że u dzieci z autyzmem często występują problemy jelitowe, więc wspomniany mężczyzna to wykorzystuje, a poszukujący pomocy dla swoich dzieci rodzice chcą mu wierzyć i dlatego bezrefleksyjnie stosują jego metody.

Lekarz Bartosz Fiałek tłumaczy, że woda plazmowana jest zwykłą wodą poddaną promieniowaniu ultrafioletowemu.

– Wystarczy świetlówka lub lampa próżniowa, żeby ją uzyskać. Jest trochę bardziej reaktywna, ponieważ zawiera więcej ozonu i tlen singletowy. Nie ma jednak żadnych naukowych dowodów na to, żeby pomagała w terapii jakiegokolwiek schorzenia lub zaburzenia – mówi i dodaje, że jej nadmierne spożycie może powodować bóle głowy i brzucha oraz zaburzenia wypróżniania.

Z kolei prof. dr hab. Agnieszka Szuster-Ciesielskia, zastępczyni dyrektora Instytutu Nauk Biologicznych UMCS w Lublinie mówi stanowczo:

- To sprawa dla prokuratury, ze względu na brak gwarancji bezpieczeństwa stosowania u dzieci, działanie niezgodne z medycyną opartą na faktach, w dodatku zalecane przez osobę nieuprawnioną.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Wypełnij naszą ankietę dotyczącą Walentynek TUTAJ.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (61)