"Twój wiek to problem". Co 40‑latki słyszą na rynku pracy
– Wysłałam ponad 50 aplikacji. Bez efektu – mówi Agata, która uważa, że winą nie jest brak kwalifikacji, a… wiek. – W mojej branży fajnie, jak są ludzie młodzi. Ja niedługo kończę 40 lat – przyznaje. – Kiedy widzę w ofercie "praca w młodym i dynamicznym zespole", dostaję gęsiej skórki.
Agata od 7 lat pracuje w branży eventowej. – Na początku szło mi bardzo dobrze, spełniałam się – opowiada. – Aż przyszła pandemia.
Branża eventowa obostrzenia związane z COVID-19 odczuła szczególnie dotkliwie. Agata nie kryje, że w firmie panował chaos i niepewność, co dalej. – Po pandemii zaczęła się reorganizacja pracy. Parę osób poleciało, a na ich miejsce zatrudniono nowe osoby. Wszyscy, którzy przyszli, byli młodzi, zaraz po studiach. Wyszło na to, że jestem najstarsza w firmie – opowiada Agata, rocznik ’84.
Największym stresem dla Agaty okazało się przyjęcie nowej kierowniczki. – Jest ode mnie o jakieś 10 lat młodsza. Wprowadziła swoje zwyczaje, wszystko pozmieniała. Młodzi patrzyli na nią z podziwem, ale ja nie mogłam się z nią dogadać. Odrzucała moje pomysły. Podczas jednego z zebrań odważyłam się ją skrytykować i się zaczęło – mówi Agata, która twierdzi, że padła ofiarą mobbingu. Wylądowała na L4 i psychoterapii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Obecnie szukam nowej pracy. Myślałam, że nie będę miała z tym problemu, jednak gorzko się pomyliłam. Wysłałam już z 50 aplikacji. Jak dotąd bez efektu, bo albo nikt się nie odzywa, albo proponuje mi umowę-zlecenie za dużo niższą stawkę, niż miałam dotąd, albo odpadam po rozmowie online.
Gdy Agata zaczęła się zastanawiać, co jest grane, doszła do wniosku, że winne nie są kwalifikacje czy sukcesy, bo tych jej nie brakuje, a… nieodpowiedni wiek. – W mojej branży fajnie, jak są ludzie młodzi. Ja niedługo kończę 40 lat. Mam wrażenie, że dziwnie to wygląda, gdy osoba w moim wieku rozsyła CV i szuka pracy. Jakby była na początku swojej drogi na rynku pracy. Nie spodziewałam się, że będzie tak ciężko i nie wiem, z czego to wynika. Może młodzi potrafią walczyć o swoje? Przychodzą, mówią wprost, ile chcą zarabiać i to dostają? Nie ukrywam, że kiedy widzę w ofercie "praca w młodym i dynamicznym zespole", dostaję gęsiej skórki.
"Dzisiejsza czterdziestka to dawna dwudziestka"
Pracujące Polki – również dojrzałe – robią ogromne postępy, ale napotykają bariery, które często nie pozwalają im rozwinąć skrzydeł. Ola Gościniak, blogerka, mentorka, wykładowczyni akademicka, przedsiębiorczyni, twórczyni marki Jestem Interaktywna opublikowała raport "Jesteś ekspertką! Uwierz w to!", z którego wynika, że tylko 11 proc. Polek uważa się za ekspertkę. W raporcie wypowiadają się głównie kobiety między 31. a 40. rokiem życia, choć 30 proc. respondentek to kobiety 40+. Raport ujawnia ich brak pewności siebie.
W ramach badań kobiety zostawiały komentarze. Wśród kobiet po czterdziestce pojawiały się takie: "Im więcej wiedzy zdobywam, tym bardziej zyskuję świadomość ogromu tego, co pozostało do zdobycia"; "Mam wiedzę i doświadczenie, ale umniejszanie sobie blokuje mnie przed szerokim pokazaniem tego"; "Jako samotna mama boję się, że coś się nie uda i ucierpi przyszłość dzieci"; "Wydaje mi się, że tym, co najbardziej nas blokuje, jesteśmy my sami".
Ola Gościniak uważa natomiast, że czterdziestka… to dla kobiety najlepszy wiek. – Kobiety 40+ to genialne liderki. Prowadzą swoje zespoły, wychwytują ich talenty, są wzorem do naśladowania, rozwiązują konflikty. Kobiety-liderki są dziś bardzo potrzebne, jak nigdy wcześniej. Myślę, że coraz więcej firm poszukuje właśnie takich kobiet. Dzisiejsza czterdziestka to dawna dwudziestka. Świat się zmienia i pracodawcy stają się bardziej świadomi. Kobieta 40+ ma lata doświadczenia, wiedzę, umiejętności, najczęściej już odchowane i samodzielne dzieci, dzięki czemu może być bardziej dyspozycyjna. Młodsi często chcą być w danej pracy "na chwilę", podróżują, nie zawsze angażują się w życie firmy, choć oczywiście nie jest to regułą – wyjaśnia Gościniak.
Rynek pracy ma jednak "problem" z kobietami, które w wieku 40+ szukają nowej pracy albo się przebranżawiają. "Dlaczego nie ma pracy dla kobiet po 40-tce?" – pyta jedna z internautek. "Podpisuję się pod tym, że nie ma pracy dla 40-letnich kobiet. Wszyscy poszukują młodych, najlepiej studentów, co pracują za półdarmo. My mamy już "za duże" doświadczenie i pracodawca nie chce za to płacić. Poza tym kobieta zawsze jest gorszym (niechcianym pracownikiem) – bo ma dom i dzieci. Wolą mężczyzn – bez żadnych obowiązków. Tak widzę świat" – to jedna z odpowiedzi.
Przepaść międzypokoleniowa
Przykre doświadczenia z rekruterami ma sobą 45-letnia Izabela. Pracy szukała w ubiegłym roku po tym, jak poprzednią straciła wskutek redukcji etatów. – Wszyscy rekruterzy, którzy do mnie dzwonili, byli ode mnie młodsi. Z jedną rekruterką prawie się pokłóciłam. Zadawała pytania, na które ja odpowiadałam, ale ona kwestionowała moje odpowiedzi: "Już się od tego odchodzi", "Tak to już nie wygląda", "Trochę nie do końca". Poczułam się, jakbym miała 80 lat, a nie 45 – opowiada Izabela.
Kobieta przyznaje, że po tej rozmowie "zgłupiała" i zaczęła wątpić w swoje umiejętności. Pracy nie znalazła. Złożono jej dwie oferty z pensją znacznie niższą od dotychczasowej. Odmówiła. – Wydawało mi się, że taki wiek jak mój to zaleta, bo nie zajdziesz zaraz w ciążę i nie pójdziesz na zwolnienie, jak ci dzieci zachorują. Ale nie – komentuje.
Bardzo ciekawe wnioski płyną również z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego "Dyskryminacja ze względu na wiek na polskim rynku pracy – diagnoza" (2021). Okazuje się, że dla osób między 31. a 40. rokiem życia 43 lata to moment, kiedy ludzie przestają być określani jako "młodzi". Raport wykazał, że z dyskryminacją na rynku pracy (ageizmem) spotkało się 4 proc. pracowników w wieku 40–49 lat. Najczęściej interesujące oferty skierowane były do osób młodszych, pracę, o którą ubiegała się osoba 40+, dostał młodszy pracownik albo na rozmowie rekrutacyjnej osobie w wieku 40–49 lat zasugerowano, że jej wiek to problem.
Na pytanie jednego z ankietowanych: "Jak pana zdaniem osoby młodsze postrzegają dziś starszych od siebie?" padła odpowiedź: "No jest przepaść. Jak są 30-latkowie albo 25-latkowie. Ja ich postrzegam trochę jak kosmitów oderwanych od rzeczywistości. Wydaje mi się, że odwrotnie też jest, że ja jako 41-latek jestem postrzegany jako stary dziadek chyba, jakiś taki boomer, który nie wie, co się dzieje na świecie i jest oderwany. Jest ta przepaść między młodszym i starszym pokoleniem".
Ola Gościniak przestrzega jednak, by nie powielać stereotypów, że 40-latkom na rynku pracy zawsze jest trudno. Odnosi się do sytuacji kobiet. – Z moich obserwacji wynika, że wiele kobiet w tym wieku postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Szukają nowej, lepiej płatnej pracy z konkretnymi wyzwaniami albo zakładają własne biznesy. Myślę, że dziś są świetne możliwości podnoszenia kwalifikacji np. poprzez kursy czy szkolenia online, korzystanie z networkingowych spotkań czy z mediów społecznościowych (np. poprzez wrzucenie CV do LinkedIn). Nie zmienia to jednak faktu, że mamy w sobie wiele obaw – zauważa. – Boimy się, że ktoś podważy nasze kompetencje, boimy się, że ktoś skrytykuje nasz wygląd. Same nierzadko blokujemy siebie przed nowymi wyzwaniami czy zarabianiem – dodaje.
Izabela zdecydowała się na założenie własnej działalności gospodarczej. Działa w reklamie i marketingu. – Jest dobrze. I u siebie nie czuję się staro – mówi pół żartem, pół serio.
Dla Wirtualnej Polski Ewa Podsiadły-Natorska