Umówiła się na przygodę na jedną noc. "Seks to były dwie minuty"
One night stand, zwany w skrócie ONS-em to niezobowiązująca przygoda na jedną noc. Zosia, rozmówczyni Wirtualnej Polski, nie wspomina jej najlepiej. Sprawiła to jedna z randek. - Seks z nim trwał zaledwie dwie minuty – opowiada.
Zosia podjęła decyzję o zaangażowaniu się w one night stand (ONS) trzykrotnie. - Doświadczenie to pozostawiło we mnie traumę, z którą borykam się do dzisiaj - wyznała w rozmowie z Wirtualną Polską. - Kiedy spotykasz kogoś po raz pierwszy i natychmiast przechodzisz do etapu rozbierania się, poziom zakłopotania jest astronomiczny. Było to tak niezręczne, że przeradzało się w dyskomfort, a nawet strach.
Dla kobiety dużym problemem okazała się niezgodność w preferencjach seksualnych i postawa jednego z jej partnerów w łóżku. Mężczyzna po prostu ignorował jej uwagi podczas stosunku. - Był zbyt agresywny i gwałtowny. Kiedy próbowałam się od niego odsunąć lub prosiłam, żeby zwolnił, nie zwracał na to uwagi. Seks z nim trwał zaledwie dwie minuty i problem był z głowy, ale to doświadczenie skutecznie wyleczyło mnie z ONS-ów - opowiada Zosia.
Zdecydowała się na ONS. "Nigdy nie wiadomo, kogo się spotka"
Czy kobieta dostrzega jakiekolwiek pozytywne aspekty one night standów? Tylko jeden – mogła sobie pozwolić na swobodne eksperymentowanie. - Nie wszystkie moje fantazje seksualne chciałabym ujawnić na przykład mojemu obecnemu partnerowi - wyjaśnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zosia przyznaje, że nie zawsze dbała o swoje bezpieczeństwo. - Nie dostrzegałam realnego zagrożenia. Nikomu nie informowałam, że spotykam się z kimś, z wyjątkiem jednego przypadku, kiedy miałam w mieszkaniu gaz pieprzowy - przyznaje.
Pewne poczucie bezpieczeństwa dawało jej to, że trenowała sztuki walki. - To było bardzo nieodpowiedzialne, mam nadzieję, że inne kobiety nie będą popełniać moich błędów. ONS-y są dla ludzi, ale nigdy nie wiadomo, kogo się spotka, trzeba podchodzić do tego rozważniej, zostawiać koleżankom namiary na faeta, adres miejsca, w którym będziemy.
Czytaj także: "Zatkało mnie". W sieci opisał, jaka była w łóżku
Nikt nie jest nam "winny" seksu. Psycholożka przestrzega
Według psycholożki Angeliki Szelągowskiej-Mironiuk, kluczowe w ONS jest to, aby mieć realistyczne oczekiwania. - Jeśli oczekujemy przygody i rozładowania napięcia, to jest to oczywiście możliwe. Jeśli natomiast chcemy zapomnieć o bolesnym rozstaniu lub poradzić sobie z traumą seksualną, to one night stand nie jest do tego odpowiednim narzędziem - mówi.
Ekspertka przypomina też, że w w każdej chwili możemy się wycofać z jednorazowego seksu. - Nawet jeśli ktoś przyjmie naszą propozycję udania się z nim do domu lub hotelu to nie oznacza, że ta osoba jest nam "winna" seks – przypomina.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!