Upokorzył ją przy gościach weselnych. Panna młoda aż zamarła
Nie tak wyobrażała sobie najważniejszy dzień w życiu. Świeżo upieczona mężatka została ośmieszona na oczach weselników. Zawstydzający "żart" wybranka sprawił, że cała sala ryknęła śmiechem. A ona chciała zapaść się pod ziemię. Co powiedział?
Decydując się na małżeństwo, chcemy wierzyć, że podejmujemy najlepszą decyzję. Nic więc dziwnego, że niektóre pary są ze sobą nawet przez kilka lat, zanim odważą się stanąć na ślubnym kobiercu. Problem w tym, że czasami wystarczy dosłownie chwila, by tego pożałować. Doświadczyła tego pewna świeżo upieczona żona, która podzieliła się swoją historią w internecie.
Złe dobrego początki?
30-letnia panna młoda opisała wyjątkowo krępującą sytuację, jakiej doświadczyła na własnym weselu. Zamiast cieszyć się przyjęciem, w pewnym momencie chciała spalić się ze wstydu. Wszystko przez niewybredny żart jej wybranka. Mężczyzna "dowcipem" uderzył w wyjątkowo czuły punkt.
"Jestem osobą introwertyczną, która nie bardzo potrafi odnaleźć się w towarzystwie, więc przeżyłam to wyjątkowo źle. Dodam, że dopiero przed trzydziestką zaczęłam eksperymentować z makijażem. Mój aktualny mąż zawsze mi z tego powodu dokuczał, bo jest żartownisiem. Robił to jednak w cztery oczy" - rozpoczyna swoją opowieść. Dalej jest już tylko gorzej.
Autorka historii przyznaje, że w wielkim dniu nieco zaszalała z make-upem, ale makijaż był dostosowany do stroju i okoliczności. Narzeczony, a teraz już mąż, szybko to zauważył i komentował urodę ukochanej. Sytuacja mocno ją zirytowała, jednak postanowiła przymknąć oko na docinki. Do momentu, gdy ten podchwycił temat w czasie przemowy weselnej.
Porównanie, które przelało czarę goryczy
Dopiero po wszystkim, gdy świeżo upieczeni teściowie oddalili się od pary, zwróciła uwagę mężowi. Ten nie dostrzegł niestosowności "żartu". Ona uznała go za zbyt osobisty i dotkliwy. Wymiana zdań doprowadziła wręcz do awantury. Pan młody zarzucił wybrance, że podobnymi pretensjami "rujnuje dobrą atmosferę". Ona nie pozostała mu dłużna i w obecności rodziców nazwała go "dzieciakiem". Trzy dni po weselu zażądał od niej przeprosin. - Czy zareagowałam przesadnie? - pyta zdezorientowana 30-latka.
Komentatorzy niemal zgodnie uznali, że kobieta miała prawo poczuć się urażona. Jej partnerowi wytknięto niską inteligencję emocjonalną. W przeciwnym razie nie śmiałby się z wyglądu tak niepewnej siebie osoby. Zwłaszcza, gdy ma zamiar spędzić z nią resztę życia.