Uprawiają seks w miejscach publicznych. "Chodzi o zastrzyk adrenaliny"
29.07.2022 17:36, aktual.: 29.07.2022 18:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niedawno media obiegła informacja o parze, która uprawiała seks przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi w środku dnia. To nie pierwsza taka informacja - podobne doniesienia pojawiają się dość często. Co stoi za potrzebą seksu poza czterema ścianami? Kiedy to tylko fantazja działająca ożywczo na życie intymne, a kiedy już zaburzenie? O tym rozmawiamy z Mają Kamińską - seksuolożką i psycholożką.
Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski: W mediach głośno było niedawno o parze turystów z Koszalina, która uprawiała seks o 10:30 przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi. Tłumaczyli funkcjonariuszom, że była to "chwila zapomnienia". To nie był jedyny taki przypadek – co jakiś czas takie informacje pojawiają się w mediach. Co skłania ludzi do tego, że decydują się na seks w miejscu publicznym – i może to być nawet centrum miasta w ciągu dnia?
Maja Kamińska, seksuolożka: Podczas analizy sytuacji z Łodzi wielu osobom nasunęła się myśl, czy w grę nie wchodziło przypadkiem używanie substancji psychoaktywnych. Nawet w gabinecie od pacjentów, którzy komentowali to zachowanie, słyszałam komentarze: "pewnie byli naćpani albo pijani".
Myślę też, że zeszłoroczna głośna sytuacja na plaży w Mielnie, z której filmik krąży do dziś po internecie, również sugerowała, żeby poddać w wątpliwość trzeźwość pary. To było zachowanie kompletnie niezgodne z normą kulturową i społeczną.
A od strony seksuologicznej?
Do seksu w miejscu publicznym ludzi może skłaniać poszukiwanie dodatkowych napięć seksualnych, nuda w sypialni, ale także, z innej strony, brak kontroli nad własnymi popędami. Może być to też potrzeba ekshibicji.
Na co zwraca się przy tym uwagę?
Na pewno warto przyjrzeć się preferencjom seksualnym, ale również brać pod uwagę perwersję - czyli patologiczne formy parafilii. Jeśli mówimy o perwersji, to osoba traci kontrolę nad swoim zachowaniem i realizuje swoją potrzebę, nie występuje u niej zaspokojenie. Przeciwnie – cały czas odczuwa przymus dokonywania tych zachowań seksualnych i związane z tym cierpienie. To bardzo ważne kryterium, które mówi nam, jak sklasyfikować zachowanie pacjenta i jakie leczenie podjąć.
Jest też zupełnie inna przyczyna - dostępność miejsca do uprawiania seksu. Spotykałam pacjentów, tzw. młodych dorosłych, którzy nie zawsze mieli możliwość odbycia stosunku w domu, ponieważ na przykład mieszkają z rodzicami, a nie stać ich na hotel. Wtedy to miejsce publiczne nie jest obiektem fantazji, nie ma to też nic wspólnego z perwersją. Jest jedynym dostępnym dla nich miejscem, w którym mogą się zbliżyć. Gdyby mogli, wybraliby miejsce intymne, jak na przykład wspomniany hotel.
Ale niektórzy, chociaż mają mieszkanie albo mogą pozwolić sobie na hotel, i tak decydują się na seks w miejscu publicznym.
W gabinecie mam wielu pacjentów, których fantazje odbiegają od najpopularniejszej normy: noc, łóżko i stały partner. Często pojawia się wśród nich seks w przymierzalni czy w windzie. Jak to w fantazjach bywa, wszystko mamy wtedy pod kontrolą. Pacjenci często po prostu zostają w tej sferze, nie decydują się przenosić jej do rzeczywistości, kiedy na przykład mogą zostać przyłapani i strach przed tym jest zbyt duży.
Ale oczywiście są też osoby, które decydują się realizować fantazje. Tylko wówczas są usatysfakcjonowani ze swojego życia seksualnego. Para decyduje się na przykład na stosunek w przymierzalni. Wiadomo, że dookoła chodzą ludzie, ale zwykle para stara się być jak najciszej, nie chce być przyłapana - raczej chodzi o to, żeby poczuć zastrzyk adrenaliny i żeby mieć wspólną tajemnicę, którą będą pozytywnie wspominać. Podobnie z seksem na plaży - wybiorą go w nocy, żeby być sami, patrzeć na gwiazdy i będzie to ich wspomnienie.
Tak możemy też podzielić ludzi, którzy decydują się na seks w miejscach publicznych. Część z nich wybierze – tak jak wspomniana para w Łodzi - centrum miasta w środku dnia. Większość zdecyduje się na wieczór czy noc i takie miejsce, w którym jest jak najmniejsza szansa, że zostaną nakryci. Przeważnie zostanie to ich tajemnicą, o której będą później też fantazjować. Patrząc też na doświadczenie z gabinetu, osoby, które dodają do swojego życia seksualnego seks w windzie czy na plaży, robią to najczęściej okazjonalnie. To nie jest konieczność, żeby poczuć seksualne spełnienie, ale dodatek.
Z drugiej strony część osób pewnie podnieca też fakt, że mogą zostać przyłapani, albo że ktoś ich obserwuje?
Tak. To może się wiązać z zaburzeniem preferencji seksualnych, czyli z ekshibicjonizmem. Trzymając się przykładu pary z Łodzi i patrząc na to, co wiemy o tej sytuacji z mediów, pewne jest to, że obnażyli się, obydwoje lub jedno z nich, na ulicy. Później mówili, że to "chwila zapomnienia".
W tej i w podobnych sytuacjach zajęłabym się jednak podczas pracy kontrolą impulsów. Pomijając kwestie prawne i sankcje, które grożą za takie zachowanie – każdy ma prawo do wolności, a to oznacza, że nie możemy zmuszać kogoś do oglądania genitaliów w miejscu publicznym. Te osoby uczą się więc odpowiednich zasad postępowania i opanowania.
Znalazłam też inny przykład - informację o parze z Kijowa, która została przyłapana na seksie na balkonie jednego z wieżowców podczas alarmu bombowego. "Kochanie się podczas alarmu na balkonie wieżowca, podczas gdy rakiety przelatują przez cały kraj, budzi szczególne emocje, ale proszę, nie ryzykujcie życia" – czytamy na oficjalnych stołecznych kanałach na Telegramie.
Myślę, że tutaj zadziałała potrzeba intensywnych doznań i pewien "doping erotyczny". I faktycznie - ktoś ich zobaczył, ale cel tego był raczej inny. W przypadku tej sytuacji warto wziąć pod uwagę na pewno dawkę adrenaliny, ale również niezwykle trudną i wyjątkową sytuację, jaką jest wojna i napięcie, które towarzyszy mieszkańcom i mogło pełnić ważną rolę w tym przypadku.
Czy można realizować bezpiecznie fantazję o seksie w miejscu publicznym?
Najbliżej tego będzie dogging, polegający na spotkaniach dla wąskiej grupy osób, które wyraziły na to świadomą zgodę. Osoby z takimi preferencjami komunikują się przez grupy czy aplikacje i w ten sposób wiedzą, gdzie i kiedy odbędzie się takie spotkanie. Zazwyczaj uprawiają seks w samochodach na parkingach, podczas gdy część osób to obserwuje i publicznie się masturbuje.
Nadrzędną zasadą jest zasada dobrowolności - zarówno wśród tych, którzy uprawiają seks, jak i tych, którzy decydują się na oglądanie. A jednocześnie zawsze trzeba pamiętać, że zgodnie z art. 140 Kodeksu wykroczeń, seks w miejscu publicznym jest karalny.
Trochę inną perspektywą jest też nagrywanie swoich stosunków i publikowanie ich w sieci albo korzystanie z kamerek. To może być realizacja takiej fantazji?
Jak najbardziej. Świat przeniósł się do sieci, a coraz więcej ludzi korzysta z tego również w takim aspekcie. Oczywiście tu też jest ryzyko ekshibicjonizmu i naruszenia wolności innych osób. Jednocześnie istnieją też strony dla osób, które tego oczekują - wybierają je, ponieważ chcą oglądać seks innych osób lub być oglądanymi.
Kto trafia do gabinetu? Czy to są osoby, które są zaniepokojone swoją tendencją do ekshibicjonizmu, czy może samą fantazją?
Ekshibicjoniści zazwyczaj trafiają do mnie, gdy zostaną złapani i spotkają się z negatywną konsekwencją swoich działań, najczęściej jednak za pomocą internetu. Z jednej strony doświadczają ogromnego cierpienia związanego z tymi negatywnymi skutkami, na przykład rozpada im się związek. A z drugiej strony są też ludzie, którzy cierpią, ponieważ czują wewnętrzny przymus wykonywania tej czynności, wcale ich to nie zaspokaja, albo zaspokaja na bardzo krótko i powoduje duże wyrzuty sumienia. Wiele osób też przychodzi z obawy przed tym, że jest uzależniona od tego rodzaju aktywności.
Pamiętam osobę, u której występowała bardzo silna potrzeba obnażania się przed ludźmi na różnych portalach randkowych. To spotykało się z różnymi reakcjami – nawet jeśli było zaakceptowane przez drugą stronę, u pacjenta wywoływało duże napięcie i wyrzuty sumienia.
Z kolei jeśli chodzi o seks w miejscu publicznym, często rozmawiam z parami, które fantazjują o tym, ale mają obawy, że ktoś ich rozpozna, a zwłaszcza, że nakryje ich ktoś znajomy.
Radzi coś pani w takiej sytuacji?
Zawsze pozostawiam pacjentom decyzję i odpowiedzialność za nią. Zawsze analizujemy wspólnie, jakie są zyski i straty oraz co chcieliby tym osiągnąć. Zadajemy sobie pytanie, co nas w tym hamuje – wychowanie? Ocena otoczenia?
Na pewno będzie to ryzykowne, kiedy jedna strona ma wątpliwości, a druga stara się ją mimo wszystko przekonać, po czym decyduje się wbrew sobie. Bywały też jednak sytuacje odwrotne - ktoś miał wątpliwości, spróbował i odkrył, że to dodaje ogromnej satysfakcji we wspólnym życiu seksualnym i zbliża do siebie.
Niektóre pary chcą spróbować takiej aktywności, gdy między nimi nie dzieje się najlepiej. Przechodzą kryzys, pojawiają się więc na terapii i zaczynają myśleć, zazwyczaj jedna z osób, nad urozmaiceniem. To niebezpieczna droga. Kiedy relacja między partnerami nie jest stabilna, wszelkie eksperymentowanie może być zgubne.
Rozmawiała Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl