Uzależnienie od seksu to poważny problem. W wielu przypadkach potrzebna jest terapia
- W życiu jednego z moich pacjentów nadszedł moment, w którym inne bodźce nie były wystarczające, żeby osiągnąć podniecenie i satysfakcję seksualną – o seksoholizmie z seksuolożką i psychoterapeutką Anną Wentą rozmawia Katarzyna Trębacka.
21.02.2021 12:20
Jaka jest różnica między osobą, która uwielbia seks, a seksoholikiem lub seksoholiczką?
Osoby, które bardzo lubią seks, kochają go uprawiać, jest dla nich bardzo ważny, przede wszystkim czerpią z niego radość. Seks im sprawia przyjemność, jest czymś pięknym i dobrym. Tymczasem ci, którzy są uzależnieni od seksu przede wszystkim nie mają kontroli nad tym, co dzieje się w ich życiu erotycznym. A to dlatego, że nie o seks tu chodzi.
A o co?
Seks staje się sposobem na rozładowanie emocji z seksem zupełnie niezwiązanych. Jest próbą pozornego radzenia sobie z różnymi trudnościami, która jest zupełnie nieskuteczna. To tak jak alkoholik za pomocą wódki próbuje zagłuszyć różne swoje troski. Ale alkohol działa tylko przez chwilę, problemy wracają ze zdwojoną siłą, więc uzależniony sięga po kolejną dawkę. I tak w kółko. Podobnie dzieje się z seksoholikami, którzy czują przymus uprawiania seksu. Nie mogą przestać, nie umieją tego zrobić, choć ten tak naprawdę nic im nie daje.
Seks seksoholikom nie tylko nic nie daje, ale także może być przyczyną wielu poważnych konsekwencji…
Tak, oczywiście. Nie chodzi tylko o to, że osoba uzależnione czuje przymus powtarzania określonych czynności związanych z swoją seksualnością, ale także o to, że zamiast zrobić zakupy, które sobie zaplanowała, masturbuje się przed ekranem komputera. Zawala różne rzeczy, zawodzi innych w wielu sprawach, zaniedbuje obowiązki.
To z kolei wiąże się z ograniczaniem innych rzeczy, które były dotychczas obecne w życiu osoby uzależnionej. Na przykład rezygnuje ona z hobby, zaniedbuje relacje z przyjaciółmi, przestaje robić te rzeczy, które do tej pory uważała za rozwijające. Niestety często to idzie jeszcze dalej. Wiele razy spotkałam się w swojej praktyce terapeutycznej z osobami, które straciły pracę z powodu uzależnienia od seksu, bo cały czas spędzały przed ekranem komputera masturbując się.
A seksoholizm jest przez wiele osób bagatelizowany. Znam mężczyzn, którzy lubią seks i którzy nazywają się seksoholikami…
To efekt niewiedzy i braku świadomości, jak wielkie spustoszenie może powodować uzależnienie od seksu. Miałam pacjenta wykształconego, dobrze sytuowanego biznesmena koło czterdziestki. Z powodu uzależnienia od seksu, spędzania całych dni na masturbacji, popadł w poważne tarapaty finansowe, stracił klientów, bank wypowiedział mu umowę kredytową, bo ten nie spłacał rat pożyczki, którą zaciągnął na rozwój firmy. Właśnie dopiero groźba bankructwa spowodowała, że się otrząsnął i zgłosił do mnie po pomoc. Inny pacjent, mężczyzna koło trzydziestki, zawalał pracę, bo zamiast zajmować się służbowymi obowiązkami, siedział w biurowej toalecie i masturbował się kilka razy w ciągu dnia.
Szef znalazł na jego komputerze niedozwolone pliki, historia przeglądarki nie pozostawiała wątpliwości, czym zajmował się całymi dniami. Na dodatek facet był zupełnie bez pieniędzy, bo niemal wszystko co zarobił albo wydawał na serwisy porno, gdzie za opłatą można było oglądać seks na żywo, albo na wizyty w agencjach towarzyskich. To jest bardzo charakterystyczne dla osoby uzależnionej – mimo realnych kosztów, które płaci, nie umie powiedzieć sobie stop.
I co się stało z tym trzydziestolatkiem?
Miał szczęście, bo trafił na dobrego przełożonego, który szczerze z nim pogadał. I postawił mu ultimatum: albo pójdzie na terapię i dzięki temu będzie miał szanse na utrzymanie pracy, albo musi poszukać sobie miejsca gdzie indziej. Na szczęście ten człowiek wybrał terapię. Był w takiej rozsypce, że pewnie nie poradziłby sobie ze znalezieniem innej posady. Wyszedł z tego, choć nie było to łatwe.
Porównała pani uzależnienie od seksu do alkoholizmu, który jest chorobą postępującą. Czy tak samo jest z seksoholizmem?
Niestety tak, ponieważ w wielu osób uzależnionych od seksu dochodzi do zwiększenia tolerancji, w tym wypadku na bodźce. Alkoholik musi pić coraz więcej, żeby doprowadzić się do stanu upojenia, narkoman musi zażywać coraz więcej substancji psychoaktywnych, żeby być na haju, a seksoholik potrzebuje coraz silniejszych podniet i doznań. Dochodzi wtedy do nakręcania różnych, czasami bardzo wyuzdanych fantazji seksualnych.
Zobacz także: Przeżyli razem blisko 30 lat. Historia małżeńska Wojciecha Młynarskiego i Adrianny Godlewskiej
Jak to się dzieje, że człowiek uzależnia się od seksu?
Jest bardzo dobry film o seksoholiku z Michaelem Fassbenderem pt. „Wstyd”. Znakomicie tam uchwycono anatomię tego uzależnienia, w którym wielokrotne akty seksualne mają rozładować nie napięcie seksualne, ale emocjonalne. Jak już mówiłam wcześniej, seksoholikowi nie o seks chodzi, ale poprzez wielokrotne powtarzanie czynności seksualnych próbuje sobie poradzić z trudnymi emocjami, których nie umie rozładować inaczej, ponieważ brakuje mu do tego narzędzi.
Ale jak wpada na to, że seks może przynieść mu w ogóle ulgę?
Często spotykam się ze stereotypami, wedle których seksoholicy to są ludzie, którzy uprawiają bardzo dużo seksu i dlatego popadają w uzależnienie od niego. Albo że uzależnienie dopada tych mężczyzn, którzy mają wiele kochanek i - co się z tym wiąże - wiele doznań seksualnych. I tak bardzo przyzwyczajają się do nieustannych stosunków, że potem nie mogą przestać.
Tymczasem seksoholicy najczęściej są uzależnieni od pornografii i od masturbacji. Na dodatek to są osoby, dla których wchodzenie w relację stanowi dużą trudność. Wolą masturbować się przed komputerem, bo to jest znacznie łatwiejsze niż wyjście naprzeciw drugiemu człowiekowi z jego całym bagażem emocjonalnym, doświadczeniem, oczekiwaniami, problemami. W kontakcie z ekranem komputera czy telefonu nie ma zagrożenia, że poniesie się porażkę, że będzie się narażonym na śmieszność.
Dlaczego?
Są przyzwyczajeni do dotyku własnej ręki. Wiedzą doskonale, jak nią operować, by szybko się podniecić. Poza tym w kontakcie rzeczywistym z kobietą, która nie wygląda i nie zachowuje się jak aktorka porno, seksoholikowi brakuje silnej stymulacji. To się dzieje na poziomie organicznym. Ciało, gdy się do czegoś przyzwyczai, lubi tę starą, sprawdzoną i automatyczną ścieżkę. Do tego dochodzi opór emocjonalny, bo wejście w relację z drugim człowiekiem to duży wysiłek. I koło się zamyka.
Ale przecież od seksu nie uzależniają się tylko osoby samotne…
To prawda. Część seksoholików żyje w związkach. Jednak ich choroba ma zazwyczaj bardzo destrukcyjny wpływ na relację. Dzieje się tak, bo partnerka schodzi na plan dalszy, przestaje być ważna w związku, a jej miejsce "zajmuje" pornografia i masturbacja. Niekiedy dochodzi do współuzależnienia. Wtedy taka kobieta zaczyna w pewnym sensie żyć chorobą seksoholika, pomaga mu z jednej strony usuwać skutki jego uzależnia, chroni go przed ponoszeniem konsekwencji jego działania, a z drugiej zaczyna go kontrolować, co daje jej złudne poczucie panowania nad chorobą i życiem bliskiej osoby.
W naszej rozmowie ani razu nie pojawiła się kobieta uzależniona od seksu. Czy to oznacza, że cierpimy rzadziej z tego powodu?
Tak, kobiety znacznie rzadziej uzależniają się od seksu. Na czterech seksoholików mężczyzn przypada jedna kobieta. Jednak seksoholiczki niezwykle rzadko trafiają do gabinetów seksuologów. Ja w swojej praktyce nie spotykam ich prawie wcale. Myślę, że kobiety znacznie bardziej się wstydzą choćby tego, że seks lubią, to co dopiero, gdy są od niego uzależnione. Możliwe, że przyjmują inne strategie radzenia sobie z uzależnieniem.
Anna Wenta - psychoterapeutka i seksuolożka, prowadzi gabinet psychoterapii i pomocy seksuologicznej online. Zdobyła tytuł magistra psychologii i pedagogiki na Uniwersytecie Gdańskim. W zakresie seksuologii kształciła się na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i Centrum Kształcenia Podyplomowego w Warszawie. Odbyła studia doktoranckie na Uniwersytecie Gdańskim. Obecnie jest w trakcie trzyletniego szkolenia w nurcie krótkotrwałej intensywnej psychoterapii dynamicznej. Na co dzień pracuję z dziećmi i młodzieżą, rodzicami i nauczycielami w Poradni psychologiczno-pedagogicznej.