W kilka chwil stała się najbardziej znienawidzoną kobietą w USA. Wszystko przez jedno zdjęcie
Louise Linton, żona amerykańskiego sekretarza skarbu Stevena Mnuchina, poświęciła wiele dla kraju. Co na przykład? 12 tysięcy dolarów za torebkę od Hermesa, 800 dolarów za buty Valentino, 900 dolarów za szal od Hermesa i jeszcze kilkaset dolarów na ubrania. Doliczmy do tego jeszcze cenny czas na podróżowanie po kraju. Żona urzędnika stała się dziś wrogiem nr 1 w Stanach Zjednoczonych, a wszystko przez jedno zdjęcie.
Zobacz też: Krupa: "Byłam dumna z Polski. Ameryka była pod ogromnym wrażeniem"
Afera międzynarodowa
Media rzadko piszą o żonach wysoko postawionych urzędników. Kręcą się gdzieś z tyłu podczas oficjalnych uroczystości, uśmiechają się do zdjęć i tylko czasem trafia się taka afera, jaką żyją dziś Amerykanie. Otóż żona sekretarza skarbu, lubująca się w luksusach Louise Linton, nie przemyślała, że chwaląc się wystawnym życiem na Instagramie (jeszcze do niedawna jej konto było publiczne) rozpisuje sobie sama przepis na dużą aferę o międzynarodowym zasięgu.
Jak zniszczyć karierę męża w trzech prostych krokach
Historię jako pierwsi opisali we wtorek dziennikarze "New York Timesa". Louise Linton opublikowała na Instagramie zdjęcie, na którym widać jak wysiada z rządowego samolotu. Niby nic, ale na samym zdjęciu się nie skończyło. 36-latka opatrzyła zdjęcie sporym komentarzem, wypisując po kolei, gdzie to kupiła poszczególne części swojej stylizacji. #rolandmouret, #hermesscarf, #tomford i #valentino – to tylko kilka. Linton nie mogła się powstrzymać, by pochwalić się markowymi ciuchami i dodatkami, więc na reakcję internautów nie musiała długo czekać.
Kto to finansuje?
Prawdziwa burza rozpętała się, gdy zdjęcie żony urzędnika Trumpa skomentowała 45-letnia Jenni Miller, mieszkanka Oregonu i matka 3 dzieci. – Cieszę się, że możemy sfinansować twój mały wypad – napisała. Linton zamiast zignorować tę sarkastyczną uwagę, postanowiła kobiecie odpowiedzieć. I popełniła kolejny ogromny błąd.
Poświęciła więcej niż inni
- Aw!! Myślisz, że to była prywatna podróż? Cudowne. Myślisz, że amerykański rząd zapłacił za nasz miesiąc poślubny albo jakąkolwiek podróż? Lololol – skomentowała Linton. - Czy dałaś więcej naszemu państwu niż ja i mąż? Dałaś więcej jako podatnik, albo jako obywatel, który poświęca się dla kraju? Jestem pewna, że płacimy większe podatki niż ty. Jestem pewna, że poświęcamy więcej niż zrobiłabyś to ty na naszym miejscu. Jesteś cudownie oderwana od ziemi. Dziękuję za ten negatywny komentarz. Twoje dzieci wyglądają słodko. Twoje życie wygląda słodko. Wiem, że jesteś zła, ale w głębi duszy jesteś miłą osobą i ja też – dodała.
Afera na miesiące
Linton pokazała, że jako żona ważnego urzędnika w administracji Trumpa jest lepsza, bardziej inteligentna i zdecydowanie bogatsza niż reszta społeczeństwa. Dziennikarze nie kryją, że jej komentarz porównać można z tymi, które serwuje sam prezydent. Trump przyzwyczaił część swoich współpracowników, że "szarych" ludzi można traktować z góry i to bezkarnie. Co ciekawe, Linton ma już na koncie jeden duży skandal. W ubiegłym roku wydała książkę o tym, jak angażowała się w pomoc humanitarną w Afryce. Problem w tym, że faktycznie nigdy nikomu nie pomogła, a opowieść zmyśliła. Ale kto by się tam przejmował. Ważne, że mąż cieszy się zaufaniem prezydenta.