W czasach PRL-u na widok tych gwiazdorów tysiącom kobiet zaczynało mocniej bić serce. Polki szturmowały kina, w których grano filmy z ich udziałem i wykupowały magazyny ze zdjęciami swoich ulubieńców. Trudno oprzeć się wrażeniu, że dziś takich amantów już nie ma...
W czasach PRL-u na widok tych gwiazdorów tysiącom kobiet zaczynało mocniej bić serce. Polki szturmowały kina, w których grano filmy z ich udziałem i wykupowały magazyny ze zdjęciami swoich ulubieńców. Trudno oprzeć się wrażeniu, że dziś takich amantów już nie ma.
Tadeusz Pluciński
Choć rzadko grywał pierwszoplanowe role, do historii przeszedł jako największy uwodziciel w historii polskiego kina. Nic dziwnego, że jego biografię zatytułowano "Na wieki wieków amant", choć sam Pluciński nie chciał podobno takiego szufladkowania. "Po szkole zaczęto mnie wciskać w takie role. Może przez moje warunki? Pocztówkowy facet, 183 cm wzrostu, sylwetka do przyjęcia. Do tego stopnia podobałem się, że aktorki w teatrach mówiły: Chcę, żeby zagrał ze mną Tadeusz" - wspomina.
Rafał Natorski
Tadeusz Pluciński
Kiedyś zażartował, że miał trzy tysiące kochanek. Później to sprostował, ale niewątpliwie jego życie uczuciowe było bogate. Nie brakowało w nim burzliwych miłości, flirtów i romansów. Do tego ma w dorobku cztery żony oraz kochanki o bardzo znanych nazwiskach. I kilkadziesiąt listów dziennie od zakochanych fanek.
Bronisław Cieślak
Bronisław Cieślak Po roli "polskiego Bonda", czyli porucznika Sławomira Borewicza z serialu "07 zgłoś się", stał się bożyszczem kobiet. Jego bohater nie był bowiem stereotypowym milicjantem. Pachniał Old Spicem, nosił ubrania marki Wrangler i potrafił porozmawiać po angielsku. Był także flirciarzem, w każdym odcinku u jego boku pojawiała się nowa partnerka, zwykle roznegliżowana.
Bronisław Cieślak
"Objawy sympatii nasilają się, kiedy zyskuje się popularność, ale dla osób o krytycznym samoinstynkcie one są uciążliwe. Kiedy jestem anonimowym ratownikiem na plaży, wiem, że przejawy adorowania odnoszą się do mnie. A gdy uzyskuje się renomę, to nie wiadomo, czy odnoszą się do Borewicza czy do mnie. Najlepszy czas w relacjach damsko-męskich, który mile wspominam, to gdy nie byłem Borewiczem" - wspominał Bronisław Cieślak w rozmowie z "Faktem".
Karol Strasburger
Gdy w filmie "Noce i dnie" wchodził w białym garniturze do stawu, by zerwać ukochanej naręcze nenufarów, Polkom zaczynało mocniej bić serce. Do dziś ta scena jest uznawana za najromantyczniejszą w dziejach polskiego kina. "Do głowy mi nie przyszło, że ta scena przejdzie do historii. Świat poklasku dla mnie wtedy nie istniał. Słyszałem o tym, ale szczerze mówiąc, strasznie mnie to krępowało. Wolałbym, żeby tego nie było. I powodzenia, popularności i uwielbienia, o którym pani wspomniała, nie chciałem zauważać, bo by mi to przeszkadzało" - mówi w jednym z wywiadów.
Karol Strasburger
Karol Strasburger lubi wspominać, jak pracownica poczty zwierzyła mu się kiedyś, że marzy, by znalazł się mężczyzna, który w ten sposób wręczy jej kwiaty.
Choć aktor ma już 69 lat, kobiety wciąż oglądają się za nim na ulicy. "Kiedy ostatni raz? Chyba dzisiaj rano" - zażartował w "Rewii".
Daniel Olbrychski
Kobiety zachwycał jako szalony Kmicic z "Potopu" i przedsiębiorczy Karol Borowiecki z "Ziemi obiecanej". Fanki zabiegały o jego względy, urzeczone urokiem osobistym Daniela Olbrychskiego.
Daniel Olbrychski
Miał trzy żony i liczne grono kochanek, wśród których znalazła się także pierwsza dama polskiej piosenki, czyli Maryla Rodowicz. "Byliśmy szaleni. Potrafiliśmy przez dwa dni jechać konno wierzchem z Warszawy do Drohiczyna, rodzinnego miasteczka Daniela, 120 kilometrów w jedną stronę. Jechaliśmy przez pola i lasy, spaliśmy na jakimś sianie, wpadaliśmy do knajp po drodze jak do jakichś saloonów na Dzikim Zachodzie na zupę i wódkę, przytraczając konie obok przystanków PKS-u" - wspominała.
Gdy aktor dowiedział się, że piosenkarka jest na imprezie z Andrzejem Jaroszewiczem, synem PRL-owskiego premiera, przyjechał po nią. "Furtka na posesję była zamknięta, więc przeskoczył przez parkan. Gdy wszedł do środka, Jaroszewicz dostał w dziób" - opowiadała w jednym z wywiadów Rodowicz.
Leszek Teleszyński
Już na studiach w krakowskiej szkole teatralnej budził ogromne zainteresowanie płci pięknej. "W Leszku, który był najmłodszy na roku, kochały się nie tylko rówieśnice, ale i większość pań profesorek" - opowiadał w "Życiu na gorąco" kolega ze studiów, Henryk Talar.
Leszek Teleszyński
Prawdziwe szaleństwo na jego punkcie wybuchło po premierze "Trędowatej" w 1976 r. Niespełna 30-letni Leszek Teleszyński stał się obiektem westchnień tysięcy Polek, które zaczęły zasypywać aktora tonami listów miłosnych zawierających najróżniejsze propozycje, często błagających o spotkanie. Podobno nigdy z nich nie skorzystał. "Zawsze byłem nieśmiały wobec kobiet i nie odpowiadałem na ich zalotne spojrzenia, bo bałem się porażki, odmowy" - zwierzył się aktor w rozmowie z "Życiem na gorąco".
Zbigniew Cybulski
Dziś jest już trochę zapomnianym aktorem, ale w latach 60. był największą gwiazdą polskiego kina i bożyszczem kobiet. Dostawał setki listów od wielbicielek, wśród których znalazła się nawet Edith Piaf.
Zbigniew Cybulski lubił opowiadać, jak podczas pobytu w pewnym paryskim hotelu otrzymał napisaną po francusku karteczkę: "Obejrzałam pańskie filmy. Bardzo chciałabym pana poznać. Proszę mnie odwiedzić. Edith Piaf ". Aktor myślał, że jest to dowcip kolegów, ale po kolejnym liście udał się do wspomnianego w liście mieszkania, które faktycznie należało do słynnej piosenkarki. Cybulski twierdził, że potem często u niej bywał, ona mu śpiewała. Dostał też płytę z dedykacją: "Dla Zbigniewa na pamiątkę niezapomnianego wieczoru".
Rafał Natorski