Blisko ludzi"W ramach pasji i misji". Stacjonarne konsultacje doprowadzają do szeregu absurdów

"W ramach pasji i misji". Stacjonarne konsultacje doprowadzają do szeregu absurdów

Uczniowie chętnie przychodzą do szkoły na konsultacje. Zdjęcie ilustracyjne
Uczniowie chętnie przychodzą do szkoły na konsultacje. Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © East News
Klaudia Stabach
26.02.2021 15:36

Regularne przedłużanie zdalnego trybu nauczania wywołuje w wielu uczniach obawy, że nie będą odpowiednio przygotowani do egzaminów maturalnych czy ósmoklasisty. Przemysław Czarnek wielokrotnie podkreślał, że każda szkoła może prowadzić konsultacje w placówkach Jednak w rzeczywistości organizacja ich nie jest łatwa.

Nauka w dobie pandemii jest poważnym utrudnieniem dla uczniów, którzy najszybciej przyswajają materiał w momencie, gdy mają bezpośredni kontakt z nauczycielem. Dyrektorzy oraz sami uczniowie i ich rodzice alarmowali, że na tegorocznej maturze może powinąć się noga niejednemu zdającemu, jeśli rządzący nie przywrócą zajęć w szkołach.

W odpowiedzi Ministerstwo Edukacji i Nauki zapowiedziało okrojenie zakresu materiału obowiązującego na egzaminach oraz przypomniało, że w każdej szkole mogą być organizowane konsultacje, a jedynym wymogiem jest przestrzeganie reżimu sanitarnego.

"Proszę dyrektorów i nauczycieli o skorzystanie z tej możliwości, bo zbliżamy się do egzaminów ósmoklasisty i maturalnych" – zwrócił się minister w połowie stycznia.

Praca bez wynagrodzenia

Maria, nauczycielka języka angielskiego z woj. lubelskiego, zdążyła dobitnie przekonać się, że nie da się przeprowadzić konsultacji stacjonarnych tak, aby wszyscy byli usatysfakcjonowani.

– U nas za organizację dodatkowych zajęć opowiada wychowawca, który musi być w szkole w momencie, gdy one trwają. W moim przypadku jest to od 8:00 do 10:30 lub 11:30. Na konsultacjach w szkole jestem w godzinach, w których, zgodnie z planem, mam wolne. Siedzę kilka godzin w budynku, a później wracam do domu, żeby poprowadzić lekcje online – opowiada w rozmowie z WP Kobieta.

Uczniowie Marii chętnie korzystają z dostępności stacjonarnych konsultacji, dlatego nauczycielka musi dzielić ich na kilka małych grup. To z kolei sprawia, że prowadzący często mają w tygodniu 3, a nawet i 4 godziny dodatkowych zajęć. – Największym absurdem jest, że musimy prowadzić je za darmo – podkreśla.

Maria ma dosyć. – Konsultacje to godziny dydaktyczne, więc powinny być płatne. Tymczasem pracujemy w ramach pasji i idei, bo brakuje nam odwagi, żeby się dopomnieć. Każdemu zależy przede wszystkim na utrzymaniu pracy – mówi.

Zapytaliśmy Ministerstwo Edukacji i Nauki, czy zamierza przeznaczyć dodatkowe środki na ten cel. W odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że to dyrekcja szkoły powinna tak gospodarować czasem nauczycieli, aby nie ponosili oni strat.

"Konsultacje dla uczniów nauczyciel prowadzi w ramach obowiązującego go tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych, a po przekroczeniu pensum – w ramach godzin ponadwymiarowych ustalonych zgodnie z zasadami określonymi przez dyrektora jednostki systemu oświaty, i z tego tytułu otrzymuje należne wynagrodzenie" – jak czytamy w przesłanym oświadczeniu.

Okazja do spotkania

Matematyczka Joanna nie jest stratna finansowo, ale zauważyła inne wady. Udział uczniów w zajęciach uzupełniających z jej przedmiotu jednocześnie doprowadza do pogłębiania się zaległości z innych przedmiotów.

– Konsultacje są organizowane tuż po zakończeniu lekcji online w danej klasie, a niekiedy nakładają się na siebie. To sprawia, że dziecko musi wstać od komputera i dojechać do szkoły, chociaż teoretycznie powinno być zalogowane na Zoomie. Uczniowie z okolicznych wiosek zrywają się nawet z dwóch lekcji, żeby zdążyć – wyjaśnia. – Wiem, że nasza historyczka już skarżyła się, że we wtorki więcej jest nieobecnych niż obecnych na lekcji. Dyrekcja nic z tym nie potrafi zrobić. Przecież nie zabroni uczniowi korzystać z konsultacji. Jedynym rozwiązaniem byłaby chyba teleportacja – śmieje się nauczycielka z Opola.

Prowadzący konsultacje wskazują na jeszcze jeden mankament organizowania dodatkowych zajęć stacjonarnie.

- Młodzi chętnie przyjeżdżają na konsultacje, bo to często jest dla nich jedyna okazja, aby móc wyjść z domu i spotkać się ze znajomymi. Trudno jest skupić ich uwagę na przerabianych zadaniach. Za bardzo są podekscytowani swoim towarzystwem. Słyszę, jak plotkują i umawiają się, co będą robić po wyjściu z budynku – opowiada Joanna.

- Z jednej strony irytuje mnie to i myślę, że moja praca zza biurka jest obecnie mniej efektywna niż zza ekranu. Z drugiej potrafię zrozumieć uczniów. Większość czasu przebywają we własnych pokojach, nic dziwnego, że przyjście do szkoły to dziś ważne wydarzenie. Ja sama nie potrafię powstrzymać się od plotkowania z koleżankami jeśli uda mi się spotkać z nimi od czasu do czasu w pokoju nauczycielskim – mówi 35-letnia matematyczka.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (484)
Zobacz także