Weronika właśnie przystąpiła do I komunii świętej. Zamiast słodyczy poprosiła o karmę
Pierwsza komunia święta to ważne wydarzenie w życiu wielu dzieci. Przyjęcie sakramentu zazwyczaj związane jest z huczną imprezą i drogimi prezentami. Jednak nie każde dziecko myśli tego dnia tylko o sobie.
Maj to miesiąc I komunii świętej. Co prawda z powodu pandemii wielu rodziców zdecydowało się przesunąć to wydarzenie na inny miesiąc, a nawet na inny rok, ale i tak rzesze dzieci przystąpiły niedawno do tego sakramentu.
Do grona należy Weronika z Sosnowca, która miała dosyć nietypowe życzenie. Dziewczynka poprosiła gości, aby zamiast czekoladek czy kwiatów przynieśli w prezencie karmę dla psów i kotów. Weronika postanowiła w ten sposób wesprzeć lokalne schronisko.
Kilka dni po przyjęciu dziewczynka razem z mamą wybrały się do schroniska i przekazały żywność dla zwierząt. Weronice udało się uzbierać pokaźny stosik worków karmy.
Gest dziecka docenili lokalni politycy. "Weronika z mamą zawiozły karmę do schroniska. Weronika powiedziała, że to była "mega frajda". Także tego: mamo, tato przeczytajcie dziś swoim Weronikom ten post" - napisał w mediach społecznościowych Łukasz Litewka, radny z Sosnowca.
Presja ze strony księdza
Pod wrażeniem są również internauci. W komentarzach nie brakuje głosów podziwu dla dziewczynki. Nie da się ukryć, że zachowanie Weroniki jest nietypowe, ponieważ mnóstwo dzieci nie wyobraża sobie I komunii świętej bez wypasionych prezentów i rzadko myśli tego dnia o potrzebujących zwierzętach.
Co ciekawe, nie tylko dzieci potrafią mieć roszczeniowe podejście. Proboszcz z Mysłowic zaapelował na mszy do dzieci, aby podzieliły się z Kościołem pieniędzmi, które otrzymają od bliskich z okazji przyjęcia I komunii świętej.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", ksiądz Grzegorz zapowiedział, że pieniądze zostaną przeznaczone na cele charytatywne. Duchowny tłumaczył dzieciom, że nie warto przywiązywać uwagi do dóbr materialnych.
Nie jesteśmy przeciwni akcjom charytatywnym. Wręcz przeciwnie, wspieramy je i uczymy dzieci, że warto pomagać. Ale to, co zrobił ksiądz, to zwykłe wymuszenie. I manipulowanie dziećmi – relacjonował jeden z rodziców w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".