Marija z Buczy z narażeniem życia ratowała zwierzęta. Niewiarygodne, jak jej się odwdzięczyły
Marija Mikitjuk to lekarka weterynarii, która została w Buczy, by podczas okupacji miasta przez wojsko rosyjskie ratować porzucone zwierzęta domowe. W pewnym momencie miała pod swoją opieką aż 120 czworonogów. Kobieta zawdzięcza im życie.
36-letnia Marija Mikitjuk jest lekarką weterynarii, która pochodzi z miejscowości Bucza w Ukrainie. Dwójkę swoich dzieci wysłała do przyjaciół mieszkających w Australii, a jej mąż, programista IT, został wcielony do armii ukraińskiej. Kobieta natomiast zdecydowała się zostać w mieście i pomagać zwierzętom domowym porzuconym przez uciekających przed wojną właścicieli. Każdego dnia jeszcze przed świtem wychodziła z piwnicy swojego domu, by karmą wabić zwierzęta i ratować je przed brutalnymi żołnierzami rosyjskimi patrolującymi ulice Buczy.
Rosyjscy żołnierze strzelali w Buczy do bezbronnych zwierząt
"To było okropne. Zwierzęta wyły i chodziły całkowicie samotne i zagubione. Żołnierze rosyjscy byli straszni. Gdyby pies na nich zaszczekał, bo się przestraszył, to zostałby zastrzelony" – mówiła Ukrainka w rozmowie z "Daily Mail". Marija traktowała to jak swoją misję. Inni mieszkańcy miasta zauważyli tę działalność i zaczęli przynosić jej znalezione, zranione zwierzęta. W ten sposób trafiało do niej pięć psów dziennie. W krytycznym momencie Marija miała pod swoją opieką 120 czworonogów.
Uratowała życie setkom zwierząt i to właśnie dzięki nim sama ocalała
36-latka ratowała zwierzęta z narażeniem życia. Nie raz otarła się o śmierć. Na łamach "Daily Mail" wspomina wydarzenia z 16 marca, gdy rosyjscy żołnierze wtargnęli do jej domu, szukając jej męża. Wtedy jej pies Socar zaczął na nich szczekać. "Chciał mnie obronić, ale jeden z żołnierzy wyciągnął karabin i zastrzelił go. Splunęłam na niego. Wtedy przymierzył karabin do mojego ramienia. Byłam przekonana, że mój czas się skończył, ale jeden z pozostałych powiedział: Chodź, idziemy. Sprawdzili mój budynek i odeszli".
Jak się okazuje, zwierzęta za uratowanie życia odpłaciły się kobiecie tym samym. W marcu, podczas okupacji Buczy przez wojska rosyjskie, nocami dochodziło nawet do –10 stopni Celsjusza. Marija zamarzłaby w schronie, lecz czworonogi przytuliły się do niej i ogrzały ją.
Zobacz też: Jej kot zaginął podczas ucieczki z Buczy. Gdy straciła nadzieję na jego odnalezienie, wydarzył się cud
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl