"Wiadro, szmata, woda". Opisała, jak wygląda początek życia w zakonie
Życie zakonnic budzi ciekawość wśród wielu osób. Rąbka tajemnicy na temat codzienności zgromadzeń uchyliła w wywiadzie Justyna Dżbik-Kluge, autorka książki o byłych i obecnych zakonnicach. Zdradziła m.in., jak wygląda początkowa formacja.
Zakony otacza aura tajemniczości. Nic więc dziwnego, że opowieści o kulisach życia mnichów i mniszek budzą zainteresowanie, szczególnie w czasach, gdy Kościół w Polsce mierzy się z kryzysem powołań.
Justyna Dżbik-Kluge, autorka książki "Śluby (nie)posłuszeństwa. Prawdziwe życie zakonnic", w rozmowie z "Newsweekiem" uchyliła rąbka tajemnicy na temat codzienności zakonnic. Wspomniała też o początkowych latach formacji oraz o tym, kto obecnie decyduje się na życie w klasztorze.
Początki formacji, czyli "wiadro, szmata, woda"
Życie zakonne zaczyna się nieco inaczej niż w seminariach, choć osoby zgłaszające się do zakonu muszą najpierw przejść kilkuletnią formację, na którą - jak mówi Dżbik-Kluge - składa się nowicjat, postulat i juniorat. Mniszki poznają wtedy najważniejsze zasady panujące w zgromadzeniu i jego misję. Po tym czasie zakonnice składają tzw. śluby wieczyste.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Autorka książki zwraca uwagę na głosy, jakie pojawiają się przy opisach początków życia w klasztorze.
- Spotkałam się z obiegową opinią, że początek życia w zakonie to dla siostry przede wszystkim "wiadro, szmata, woda". W mediach zdarzają się relacje byłych zakonnic, które skarżą się, że starsze siostry wykorzystywały je do ciężkiej fizycznej pracy. Nie neguję, że takie przypadki się niestety zdarzają. Niemniej moje rozmówczynie nie czuły się wykorzystywane. Wiele z nich powtarza: ten etap był potrzebny, to była dla mnie lekcja pokory - mówiła na łamach "Newsweeka".
Dla wielu osób niezrozumiałe jest to, że siostry muszą pytać przełożoną o pozwolenie np. na wyjście do miasta, kina czy wyjazd do rodzinnego domu. Dżbik-Kluge zwraca jednak uwagę, że zakonnice prowadzą życie "zależne", jednak nie są ubezwłasnowolnione. - Siostry tłumaczyły mi, że jeśli decydują się na tworzenie wspólnoty, to ustalają razem wszystkie sprawy. To normalne – mówią jednym głosem, więc muszą się ze sobą konsultować, porozumiewać - tłumaczyła.
Dodała, że zakonnice jeżdżą też na wakacje, jednak zgodę na taki wyjazd musi wydać przełożona. Podobnie wygląda też kwestia m.in. studiowania - choć zdarzają się przypadki blokowania przez przełożoną możliwości nauki uniwersyteckiej, wiele z sióstr kończy uczelnie wyższe, szczególnie jeśli dany kierunek może im się przydać w codziennej pracy.
Zobacz także: Ile wynoszą emerytury zakonnic? Kwota wielu zdziwi
Kto dziś idzie do zakonu?
W czasach, gdy pojawiają się informacje o kryzysach powołań, wciąż są osoby, które decydują się na wstąpienie do zakonu. W wywiadzie Dżbik-Kluge wspomina, że kiedyś zakon był dla kobiet pewnym "rodzajem stabilizacji" i pomysłem na życie.
- Dawał też unikalną możliwość zobaczenia świata, bo siostry wyjeżdżały często na misje zagraniczne. Teraz, kiedy świat daje wiele możliwości, do zakonu trafiają osoby, które naprawdę bardzo głęboko wierzą w Boga - podkreśliła.
Przyznała też, że nieco zmienił się wiek zgłaszających się do zakonów kobiet. O ile wcześniej do klasztoru wstępowały bardzo młode dziewczyny, tak teraz zdarzają się przypadki, że formację rozpoczynają osoby po studiach, a nawet 30-latki.
- Zanim poszły do zakonu miały, powiedzielibyśmy "normalne", życie zawodowe, chłopaka, kredyt, mieszkanie… Żadnych zaburzeń ani niedostatków, traum. Mimo wszystko czuły, że czegoś im w życiu brakowało - tłumaczy.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl