Blisko ludziWielodzietni z wyboru

Wielodzietni z wyboru

Wielodzietni z wyboru
Źródło zdjęć: © sxc.hu

W erze singli i macierzyństwa odkładanego do 30-tki uchodzą za dinozaury, patologię, albo ciemnogród, który nie słyszał o antykoncepcji. Tymczasem oni twierdzą, że mają dużo dzieci, ponieważ je kochają. Tak wybrali i są szczęśliwi.

W erze singli i macierzyństwa odkładanego do 30-tki uchodzą za dinozaury, patologię, albo ciemnogród, który nie słyszał o antykoncepcji. Tymczasem oni twierdzą, że mają dużo dzieci, ponieważ je kochają. Tak wybrali i są szczęśliwi.

1 / 10

Tupot dziecięcych nóżek

Obraz
© sxc.hu

Asia i Marek od zawsze wiedzieli, że rodzina jest najważniejsza, a dla nich nie ma rodziny bez dzieci. Poznali się na studiach. Ona kończyła pedagogikę, on AWF. Wiedzieli, że są dla siebie stworzeni, bo świetnie się rozumieją, oboje mają to samo spojrzenie na przyszłość. Wyobrażali sobie dom pełen tupotu dziecięcych nóżek. On jest z wielodzietnej rodziny, ma dwóch braci i siostrę. Wszyscy mają ze sobą świetny kontakt. Nigdy nie zawiódł się w potrzebie na najbliższych. Asia jest jedynaczką, która zawsze marzyła o rodzeństwie. Wyobrażała sobie, że siostra, albo brat, to ktoś taki najbliższy, kto cię zawsze zrozumie.

2 / 10

Samotna jedynaczka

Obraz
© sxc.hu

Pamięta z dzieciństwa, jak koleżanki biegły na skargę do swoich starszych braci, a oni zawsze je brali w obronę, albo wymieniały się ciuchami z siostrami. Asia w takich sytuacjach czuła się zupełnie sama. Zimą, kiedy rzadziej wychodziła na plac zabaw, często musiała bawić się samotnie. Czasami szła do przyjaciółki. Obiecała sobie, że jej dzieci będą miały dzieciństwo pełne zabaw z rodzeństwem i podporę w życiu dorosłym.

3 / 10

Pięcioro dzieci!

Obraz
© sxc.hu

Kiedy po ślubie powiedzieli swoim rodzicom, że chcą mieć piątkę dzieci, ci pukali się w czoło. Myśleli, że to taka młodzieńcza fanaberia. Nie martwili się, bo nie wierzyli, że spełnią swoje plany. Dwa lata po ślubie urodził się Antek (7 lat), potem Kasia (6 lat). Kiedy planowali trzecie dziecko, rodzina i znajomi reagowali niedowierzaniem. Brali ich za dziwaków. Jak urodził się Kuba (3 latka), to koleżanki nie wiedziały jak się zachować, nie spieszyły z gratulacjami. - Traktowały nas, jakby spotkało nas jakieś nieszczęście. Zamiast cieszyć się razem ze mną, z grobową miną mówiły, jak bardzo musi mi być ciężko. Było nam strasznie przykro, że nie akceptują naszego wyboru - wspomina Asia.

4 / 10

„Bóg tak chciał”

Obraz
© sxc.hu

Rodzina też nie okazywała entuzjazmu. Mama Asi bała się, że córka nie poradzi sobie z taką liczbą dzieci. A poza tym ludzie mogliby powiedzieć, że jej wykształcona córka nie wie, co to jest antykoncepcja. Wielodzietni obrośli stereotypami. Ktoś, kto ma więcej niż dwójkę dzieci, kojarzy się z rodziną patologiczną, gdzie nikt nie panuje nad tym, co się w niej dzieje, a dzieci rodzą się z przypadku. Inni są postrzegani jak religijni fanatycy, którzy nie akceptują żadnych środków antykoncepcyjnych, a kolejne ciąże kwitują: „Bóg tak chciał”.

5 / 10

Ciężkie chwile

Obraz
© sxc.hu

- Każde nasze dziecko było planowane i wyczekane - twierdzi Joasia. Asia i Marek nie są wyjątkiem, bardzo często wielodzietni spotykają się z brakiem zrozumienia otoczenia. Żeby nie czuli się osamotnienie w swoim wyborze, powstają dla nich fora internetowe. Często takie rodziny spotykają się w swoim gronie. Asia przyznaje, że bywa ciężko. Czasami wszystkie dzieciaki coś od niej chcą w tym samym momencie. A ona czuje, że się nie rozdwoi. Marek jest jednak bardzo partnerskim mężem. Inaczej nie poradziliby sobie. Umie ugotować, wstawić pranie, uprasować, ubrać dzieci do przedszkola.

6 / 10

Dzieci wychowują się same?

Obraz
© sxc.hu

- Robi to równie dobrze jak i ja. Bzdurą jest mówienie, że faceci nie nadają się do prac domowych. Nadają się tak samo, jak i kobiety - mówi Asia. Niektórym wydaje się, że im więcej dzieci, tym więcej z nimi problemów. Tymczasem wielodzietni często podkreślają, że wtedy dzieci niejako wychowują się same, że jedno uczy się od drugiego. Dzieci z rodzin wielodzietnych uczą się współpracy i odpowiedzialności za drugiego człowieka. Przy dobrej organizacji wiele prac domowych może robić cała rodzina. Starsze rodzeństwo zajmuje się młodszym. Może się zdarzyć, że jedynak przysporzy więcej problemów, niż czwórka dzieci.

7 / 10

Dzieci dają nam radość

Obraz
© sxc.hu

- Czasami marzę, żeby była taka absolutna cisza. Bywa, że wieczorem padam z nóg. Ale to nie jest tak, że nie mam dla siebie wolnej chwili, bo bywa, że dzieciaki świetnie razem się bawią w jednym z pokojów, Kuba śpi, a ja mogę na chwilę usiąść z gazetą w ręku. Bywa, że rodzice zabierają wnuki na weekend, a ja i mąż mamy czas tylko dla siebie. To nie jest jednak tak, że tylko czekamy, żeby wypchnąć dzieci za drzwi domu. One dają nam dużo radości. Czuję, że mam dla kogo żyć - mówi Asia.

8 / 10

Pieniądze nie mnożną się tak, jak dzieci

Obraz
© sxc.hu

Rok temu wróciła do pracy na pół etatu, jest szkolnym pedagogiem. Do opieki nad dziećmi zatrudnili nianię. Finansowo wychodzą na zero, ale Joasia może na chwilę odpocząć, pobyć z ludźmi. Po kilku latach spędzonych głównie na wychowywaniu dzieci poczuła dużą potrzebę, żeby pójść do pracy. Asia wspomina, jak jedna z ciotek, na wieść o trzecim dziecku, zapytała z czego będą żyli, bo pieniądze nie tak łatwo rozmnożyć jak dzieci. Małżeństwo, które decyduje się na dużą rodzinę, musi brać pod uwagę warunki materialne, bo trudno z trójką dzieci pomieścić się w dwupokojowym mieszkaniu.

9 / 10

Codzienne problemy

Obraz
© sxc.hu

Poza tym najczęściej zdane są na zarobki jednego małżonka, kiedy drugie zajmuje się dziećmi. Marek wiedział, że z pensji nauczyciela W-F nie zrealizuje swoich marzeń o dużej rodzinie. Założył więc firmę ze sprzętem sportowym. Rok temu z bloku przenieśli się do swojego wymarzonego domu z ogrodem. - Wiadomo, że dzieciom trzeba kupić ubranie, książki i zabawki. A to wszystko kosztuje, a z drugiej strony czy gotuje się dla trzech osób, czy dla pięciu, to już niewielka różnica - przekonuje Asia.

10 / 10

Długie wakacje... we dwoje

Obraz
© sxc.hu

Joanna i Marek wbrew opinii otoczenia, planują czwarte dziecko, bo jak mówią oboje, nic w życiu nie ma większego sensu, niż wychowywanie drugiego człowieka. - I raczej na nim poprzestaniemy. Postanowiliśmy zweryfikować nasze plany i mieć nie piątkę, a czwórkę dzieci - mówi Joasia. Co będą robili, jak ich dzieci podrosną? Pojadą na długie wakacje. Tylko we dwoje.

Tekst: Monika Doroszkiewicz

dziecidzieckorodzina

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (148)