Wiktoria była ofiarą nożownika. Do dzisiaj ma problemy z chodzeniem i ani grosza odszkodowania
– Budzę się i nie wiem, czy danego dnia uda mi się wstać. Gdy idę ulicą i słyszę, że ktoś za mną biegnie, od razu wpadam w panikę – mówi 21-letnia Wiktoria Widak, która została dźgnięta nożem w galerii handlowej.
Ponad dwa lata temu Wiktoria Widak została zaatakowana przez nożownika na terenie galerii handlowej w Stalowej Woli, gdzie pracowała jako hostessa. Mężczyzna, który biegał wtedy z nożem, zranił 9 osób. Jedna z nich zmarła w szpitalu. 19-letniej wówczas Wiktorii udało się przeżyć, jednak do dziś jest niepełnosprawna. Została zaatakowana od tyłu, w plecy. Obrażania były tak ciężkie, że cudem przeżyła. Operacja trwała kilka godzin, była kilka razy reanimowana. Nóż trafił w płuco, które powoli wraca do zdrowia. Ale ma także uszkodzony rdzeń kręgowy na wysokości Th5.
– Na początku myślałam, że zrobią mi operację, zszyją ranę i pójdę do domu. Byłam przerażona, gdy usłyszałam od lekarzy, że mogę już nigdy nie wstać z wózka inwalidzkiego – wspomina dziewczyna w rozmowie z WP Kobieta.
Determinacja Wiktorii sprawiła, że po kilku miesiącach zaczęła korzystać z balkonika, a później poruszać się o kulach. Początkowo intensywna rehabilitacja przynosiła efekt, ale od roku stan zdrowia 21-latki się nie zmienia. – W prawej nodze mam niedowład, więc utykam. Ponadto nie mam czucia po lewej stronie ciała, od stopy do żeber – mówi. – Niedawno rozbiła się szklanka w domu, a ja chodziłam boso. Powbijały mi się kawałki szkła w stopę, ale zorientowałam się dopiero, gdy zauważyłam zakrwawioną nogę – dodaje.
Lekarze zdiagnozowali u Wiktorii zespół Browna-Sequarda polegający na poprzecznym uszkodzeniu połowy rdzenia. – Najgorsze jest to, że lekarze nie mogą zapewnić, że rehabilitacja będzie nadal przynosić efekty. Może być tak, że faktycznie odzyskam sprawność albo pogorszy mi się i znowu będę skazana na wózek – wyjaśnia. – Zresztą jeszcze nie trafiłam na lekarza, który miałby odpowiednią wiedzę na temat mojego urazu. Wszyscy jedynie zdawkowo mówią: "Zobaczymy, co przyniesie rehabilitacja" – tłumaczy.
Wiktoria próbowała odnaleźć inne osoby z podobną diagnozą. – Przeczesałam cały internet. Udało mi się nawiązać kontakt z mężczyzną, który mieszka w Australii. Napisał mi, że pomimo leczenia znowu nie może chodzić. To nie napawa mnie optymizmem – opowiada.
21-latka co miesiąc jeździ na kilkudniową rehabilitację do specjalistycznego ośrodka. Za pierwszą musiała zapłacić 20 tys. zł. Obecnie koszty są niższe, ponieważ Wiktoria nie musi już korzystać z lokomatu – urządzenia do reedukacji chodu. Ponadto dwa razy w tygodniu rehabilituje się w prywatnym ośrodku oraz ćwiczy na siłowni pod okiem trenera. – Gdy poszłam na rehabilitację w ramach NFZ, to niestety nawet nie wiedzieli, jakie ćwiczenia mi zalecić. Teraz miesięcznie wydaję na leczenie około 6 tys. zł – wylicza.
Dzięki internetowej zrzutce, którą założono tuż po tragedii, udało się uzbierać 180 tys. zł. – Jestem ogromnie wdzięczna wszystkim ludziom – podkreśla Wiktoria. Niestety to jedyne wsparcie, które uzyskała. Początkowo właściciel galerii handlowej "Vivo!", na terenie której doszło do ataku, oferował dziewczynie wsparcie finansowe. – Mówili, że kupią mi laptopa, ufundują stypendium albo pokryją koszty związane z rehabilitacją. Jednak skończyło się tylko na obietnicach – opowiada Wiktoria.
Skontaktowaliśmy się z przedstawicielem obiektu. – Musiało dojść do jakiegoś niedopatrzenia. Z naszych informacji wynika, że nie dostaliśmy odpowiedzi od pani Wiktorii. Jednak nadal jesteśmy chętni, żeby udzielić jej pomocy finansowej – zapewnił Przemysław Wardęga, rzecznik prasowy "Vivo!", jednocześnie podkreślając, że do tej pory właściciel obiektu pomógł pięciu innym ofiarom tamtej tragedii.
Problemy w sądzie
Wiktoria jest również rozczarowana kwestią odszkodowania. Mężczyzna, który ją zaatakował, został uznany za niepoczytalnego i aktualnie przebywa w szpitalu psychiatrycznym. W związku z tym nie można go oskarżyć.
Na obecnym etapie udało się wypracować złożenie aktu oskarżenia przeciwko dwóm ochroniarzom. Dotyczy ono zaniedbań w zakresie ochrony. Pismo wpłynęło miesiąc temu. – Upłynęło sporo czasu, zanim prokuratura dopatrzyła się zaniedbań ze strony ochrony. Wówczas wyłączono część materiałów z postępowania i zaczęto prowadzić postępowanie przeciwko ochroniarzom – mówi nam adwokat Agata Jakieła, pełnomocnik Wiktorii.
Ponadto od kilku miesięcy toczy się postępowanie o przyznanie kompensaty od Skarbu Państwa w ramach specjalnej ustawy dedykowanej ofiarom przestępstw, które nie mogą uzyskać odszkodowania bądź zadośćuczynienia od sprawcy. – Kompensata może opiewać maksymalnie na kwotę 25 tys. zł – doprecyzowuje adwokat.
Wiktoria przyznaje, że żyje w ciągłym strachu. – Budzę się i nie wiem, czy danego dnia uda mi się wstać. Gdy idę ulicą i słyszę, że ktoś za mną biegnie, to od razu wpadam w panikę – przyznaje. – Nie poddam się i będę walczyć o swoje zdrowie, ale jednocześnie wiem, że ten człowiek zniszczył mi życie – dodaje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl