#Wszechmocne. Maria oswaja Siedlce z chorobą Alzheimera
Zarówno całodobowy dom opieki, jak i jego dzienna filia są projektami, które muszą być sprawnie zarządzane. To są "przedsiębiorstwa" nastawione nie na zysk, ale na pomoc dla seniorów. Maria Leszczyńska, dzięki swojemu ekonomicznemu wykształceniu i wielkiej wrażliwości społecznej, przewodzi zarówno Stowarzyszeniu, jak i wykorzystuje wszelkie możliwe furtki, by znaleźć fundusze dla swoich podopiecznych i pracowników domów opieki.
19.05.2021 13:13
Maria jest biegłym rewidentem, mimo emerytury nadal wykonuje swój zawód - wykłada rachunkowość w Stowarzyszeniu Księgowych w Polsce. Dodatkowo - a może przede wszystkim - przewodniczy Siedleckiemu Stowarzyszeniu Pomocy Osobom z Chorobą Alzheimera.
W przypadku Marii Leszczyńskiej, spotkanie z tą chorobą i domami opieki zaczęło się od prośby przyjaciółki o pomoc w poprowadzeniu księgowości Domu Pomocy Społecznej dla Osób z Chorobą Alzheimera. Potem były poszukiwania funduszy na działalność, a w końcu przewodniczenie Stowarzyszeniu.
– Od 10 lat przewodniczę Stowarzyszeniu, miałam pomóc na krótko, a zostałam na dobre i złe – wyjaśnia Leszczyńska. – Z chorobą Alzheimera nie miałam kontaktu w rodzinie, natomiast choroby onkologiczne i stwardnienie rozsiane boleśnie dotknęło moich najbliższych i wtedy zrozumiałam, jakim wyzwaniem jest całodobowa opieka nad chorą osobą.
Alzheimer - do zatrzymania jeden krok
- Z alzheimerem to jest tak, że nie można go wyleczyć, można jedynie opóźniać rozwój choroby, uczyć się z nią żyć i wytrwać do końca - spokojnie i merytorycznie wyjaśnia Leszczyńska.
Zamysłem pomysłodawczyni Stowarzyszenia jest to, by wspierać zarówno rodzinę, jak i chorego, na każdym etapie choroby. Leszczyńska, by opisać chorobę, używa terminu "otępienie", gdyż opisuje ono szerszą jednostkę chorobową.
- Choroba Alzheimera jest najczęściej występującą formą otępienia. Może ono wystąpić po udarze, wylewie, w chorobie Parkinsona, po nadużywaniu alkoholu, po urazach głowy – wyjaśnia. W Siedlcach działa kilka placówek pomocowych: całodobowy Dom Pomocy Społecznej dla Osób z Chorobą Alzheimera, Dzienny Dom Pobytu dla osób starszych z zaburzeniami pamięci oraz grupa wsparcia dla rodzin i punkt konsultacyjny.
Spustoszenie pandemiczne
Leszczyńska jest bardzo skromna - gdy opowiada o pracy w domach opieki, używa z reguły liczby mnogiej, nie przypisuje sobie zasług. Woli opowiadać, co udało się Stowarzyszeniu osiągnąć.
– COVID bardzo zaburzył funkcjonowanie domu. Ograniczył kontakt z otoczeniem, dostęp do bibliotek, kina, wycieczek. W środę na dobre pożegnaliśmy zimę, paląc kukłę Marzanny w czasie pierwszego w tym roku ogniska. Rozstawiliśmy duży namiot, który pozwala na werandowanie przy różnej pogodzie, układaliśmy plany na wycieczki - niech no tylko pandemia na to pozwoli - mówi Leszczyńska.
Przed pandemią nie było łatwo zostać pensjonariuszem domu opieki, kolejka była długa, a teraz są nawet dwa wolne miejsca w całodobowej placówce. 51 osób mieszka i żyje w dwóch stojących obok siebie domach.
Zobacz też: #Wszechmocne. Nie mogła znaleźć dobrej szkoły dla córki z zespołem Downa. "Arkę Noego" stworzyła sama
Placówki to zaadoptowane do potrzeb pensjonariuszy stare szkoły wiejskie. Leszczyńska podkreśla, że w Polsce jest mało domów opieki, które specjalizują się w opiece nad chorymi na alzheimera. – Nasi mieszkańcy pochodzą z różnych stron Polski. Oczekujących na miejsce zawsze było wielu. COVID zbierał obfite żniwo – ze smutkiem relacjonuje Leszczyńska.
Żeby nie było widać
Choroby psychiczne to coś, czego większość polskiego społeczeństwa się wstydzi. Leszczyńska opowiada o tym, jak silny jest strach przed naznaczeniem chorobą psychiczną.
– Gdy zaczynamy współpracę z nowym pacjentem w miejscu zamieszkania, przyjeżdżamy całą ekipą (psycholog, pielęgniarka, asystent, terapeuta zajęciowy, fizjoterapeuta) i sprzętem, oznakowanym samochodem. Rodziny proszą, żeby zaparkować ulicę dalej, żeby sąsiedzi nie widzieli – wyjaśnia przewodnicząca Stowarzyszenia.
Nazwa Dziennego Domu Pobytu nie jest przypadkowa. "Kotwica" to coś, dzięki czemu, statek zatrzymuje się bezpiecznie. Podobnie ma działać Dom, ma spowalniać chorobę, opóźniać pojawianie się kolejnych faz choroby. – Zajęcia odbywają się od 8 do 16 we wszystkie dni tygodnia. Mamy 17 uczestników. Dla każdego uczestnika jest opracowany indywidualny plan wspierająco-aktywizujący – opowiada Leszczyńska.
Odpłatność za udział w terapii jest symboliczna, to zaledwie 100 złotych miesięcznie. Każdy z uczestników ma dostęp do zajęć z fizjoterapeutą, psychologiem, logopedą, pedagogiem. Ważnym elementem terapii jest dieta, dlatego dla uczestników przygotowujemy drugie śniadanie, obiad i podwieczorek. Leszczyńska z dumą opowiada o dwóch programach komputerowych, które wykorzystuje się w Domu Pobytu to: RehaCom – do treningu pamięci i AfaSystem ćwiczący funkcje językowe.
W goglach i z ciężarkami – edukacja najmłodszych
Pięćdziesięcioro dzieci z siedleckich szkół podstawowych wzięło udział w projekcie "Dlaczego babcia nie pamięta mego imienia?". – Podczas zajęć warsztatowych dzieci mogły poznać, jak to jest się starzeć i tracić kontrolę nad czynnościami dnia codziennego. W rękawicach musiały rozłożyć tabletki, czytały i rysowały w specjalnych goglach zaburzających widzenie, poruszały się z obciążnikami na nogach lub wykonywały precyzyjne czynności w rękawicach. Pokazaliśmy uczniom, jak trudno jest tak żyć – wyjaśnia Leszczyńska.
Domy opieki przed pandemią współpracowały z Młodzieżowym Ośrodkiem Wychowawczym. Dzięki temu docierali do Domów Opieki cudowni wolontariusze. – Młodzież pochodząca z różnych środowisk, zagubiona życiowo, w naszym całodobowym domu odnalazła ciepło, czuła się potrzebna, mogła zrobić coś dobrego – ze wzruszeniem mówi przewodnicząca Stowarzyszenia.
Bez kontrowersji – bez telewizji
Maria Leszczyńska ze śmiechem opowiada, że ciężko jest zaprosić ekipy telewizyjne czy radiowe do Siedlec. – Materiał o nas słabo się sprzedaje. Nasi podopieczni są pogodni, zadbani, nie ma przemocy. Domy są stare, trochę się sypią, ale są czyste i pachnące – zauważa.
W Siedlcach dzieje się wiele, pandemia wszystko spowolniła, wielu pensjonariuszy ucierpiało, jednak wszyscy patrzą w przyszłość z optymizmem. Brzmi to dziwnie, bo zmaganie się z nieuleczalną chorobą wydaje się być czymś strasznie smutnym, ale jak pokazują Domy Opieki, może stać się codziennością, którą można zawiadywać.
Tak właśnie postępuje Leszczyńska. Nie ma momentu zatrzymania, nie ma momentu zawahania się, na horyzoncie są nowe projekty. Na razie udało się zaszczepić wszystkich pensjonariuszy i pracowników Całodobowego Domu Opieki, w fili dziennej dwie osoby czekają na szczepienie, reszta już pod dwóch dawkach. Jedyne co pozostaje niepewne, to to, ile godzin ma doba Leszczyńskiej. Tutaj pojawia się pytanie: 24 czy dużo więcej?