Blisko ludzi#Wszechmocne. Produkuje słodycze, które zna cała Polska. W pandemii pomogła jej jedna rzecz

#Wszechmocne. Produkuje słodycze, które zna cała Polska. W pandemii pomogła jej jedna rzecz

Konstancja Dołęga-Dołęgowska zajmuje się produkcją słynnych krówek z Milanówka, które są sławne nie tylko w Polsce, ale również na świecie. Od 30 lat jest mistrzynią w swoim fachu i wyprzedziła trendy, wprowadzając na rynek personalizację cukierków. - Wsiąkłam w ten biznes jako 20-latka - mówi w rozmowie z WP Kobieta.

Konstancja Dołęga-Dołęgowska produkuje krówki
Konstancja Dołęga-Dołęgowska produkuje krówki
Źródło zdjęć: © Facebook

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W Milanówku wszyscy znają Konstancję Dołęgę-Dołęgowską. To ona prowadzi firmę, która produkuje jedne z najpyszniejszych słodkości w kraju. "Krówki z Milanówka" słynne na całą Polskę to dzieło jej i jej rodziny. - Często ludzie mnie pytają, czy są dwa rodzaje krówek. Nie, krówki, jak się je wyprodukuje, są ciągnące, a kruszeją, jak dłużej poleżą.

- W krówkowy biznes wsiąkłam jak byłam bardzo młodą osobą. Moja mama, kiedy miała dwadzieściakilka lat i mnie 6-letnią, poznała Leszka Pomorskiego, mojego ojczyma, którego ojciec Feliks, i później on sam, produkował krówki – zaczyna swoją opowieść Konstancja.

Leszek Pomorski zaraził swoją pasją mamę Konstancji, Teresę Antolak-Pomorską. Po śmierci Feliksa Pomorskiego razem prowadzili firmę, a młoda Konstancja towarzyszyła im niemal każdego dnia.

- Ja na dobre wsiąkłam w ten biznes jako 20-latka, ale zawsze bardzo pomagałam mamie, dużo w tej firmie przebywałam, miałam różne rewelacyjne pomysły i chciałam je bardzo wdrożyć. Potem mi się to udało zrobić – mówi w rozmowie z WP Kobieta Konstancja.

Niestety, Leszek Pomorski postanowił zakończyć swoją działalność 10 kwietnia 1999 r. ze względu na stan zdrowia. Teresa Antolak-Pomorska prowadziła firmę i kontynuowała produkcję krówek do 2000 r. Dzisiaj to Konstancja jest osobą, która pielęgnuje rodzinną tradycję.

"Krówki z Milanówka" zna niemal każdy

Konstancja Dołęga-Dołęgowska postawiła na nową gałąź rodzinnej firmy i w 1990 r. założyła własną działalność. Wcześniej kobieta nauczyła się od ojczyma i mamy wszystkiego, co powinna wiedzieć o krówkach.

- Swoją firmę otworzyłam 1 czerwca 1990 r. Ta radość tych cukierków, dzieci… Celem założenia mojej firmy było wdrożenie nowatorskiego pomysłu reklamowania firm na krówkach. Kiedy miałam 22 lata, rozmawiałyśmy z mamą o krówkach reklamowych. W PRL-u krówki były hitem i świetnie się sprzedawały, ale w latach 90. dotknął nas kryzys. Polacy zachwycali się wtedy produktami zza granicy, których do tej pory nie było w kraju. Oczarowały nas rzeczy, których nie mieliśmy, w pięknych opakowaniach. Musieliśmy pomyśleć, jak zadziałać.

Personalizowanie krówek w latach 90. stało się prawdziwym hitem, a Konstancja wyprzedziła trendy. Pierwszym dużym klientem kobiety był gigant farmaceutyczny.

- Z perspektywy lat muszę powiedzieć, że te moje krówki zawsze znalazły miejsce na rynku. Byłam pierwszą firmą, która zaczęła produkować reklamy na cukierkach. Moja mama uznała, że to jest świetny pomysł. W 1990 r. technicznie trudno było wydrukować małe ilości, krótkie serie etykiet. Teraz można zamówić już nawet 0,5 kg krówek z własną etykietą, wówczas trzeba było zamawiać minimum 50 kg. Oczywiście łatwiej było to rozdać niż dzisiaj, ale ja zawsze byłam za tym, żeby dostarczać klientom mniejsze ilości, zupełnie świeżutkie.

Praca w firmie Konstancji rozpoczyna się bardzo wcześnie rano, aby krówki do klientów trafiały świeże. Produkują krótkie serie dla wielu firm, ale sprzedają również krówki w klasycznych opakowaniach, np. w sklepie w Milanówku.

- Teraz obsługuję ponad 10 tys. firm. Na koniec dnia pracy przyjeżdżają kurierzy i zabierają krówki do klientów.

Konstancja nie ukrywa, że ogromny wpływ na jej rozwój miała rodzina.

- Moja mama była inspiracją do tego, że otworzyłam własną firmę. Mówiła, że muszę drukować dużą liczbę personalizowanych etykiet i tak się stało. Kiedy mama jeszcze pracowała, produkowała krówki tradycyjne, a ja zajmowałam się resztą. Z Leszkiem Pomorskim, który jest symbolem krówek, przeżyliśmy ponad 30 lat razem. Muszę przyznać, że doświadczenia, których nabrałam, przydają mi się do teraz. Choć dzisiaj musimy wstać i dbać o marketing firmy, a kiedyś krówki szły jak woda, od świtu stali ludzie, którzy wszystko wykupywali. Dzisiaj realia są inne i trzeba mieć co klientowi zaproponować.

Konstancja jest najlepszą reklamą krówek. Opowiada o nich z wielką miłością, widać, że firma to jej życie i poświęca jej sporo czasu i energii.

- Kocham krówki, co po mnie widać. Moja mama też uwielbiała krówki i najlepszą reklamą tego, że krówki są dobre, to jesteśmy my sami. Uniwersalna prawda w tej firmie. Mój ojczym był zwolennikiem krówek większych, natomiast moja mama mówiła, że krówki trzeba zmniejszyć, żeby nie trzymać ich w rękach, tylko zjeść na raz. Ponad 20 lat temu toczyliśmy takie dyskusje, a dzisiaj to się sprawdziło w 100 proc. Ja w swojej firmie zmniejszyłam krówki.

"Wyszłam obronną ręką z kryzysów"

Jak to bywa w biznesie, pojawiały się trudne momenty, z którymi trzeba było się zmierzyć.

- Przetrwałam dużo najróżniejszych kryzysów, także ten w 2007 r., dlatego że miałam bardzo dużo klientów. Dywersyfikacja spowodowała, że robiłam dużo mniej dla każdego, ale robiłam. Zmniejszyła się liczba robionych krówek, nie klientów. Poza tym wiedziałam, jak robić najlepsze krówki.

W życiu Konstancji pojawiały się nie tylko kryzysy biznesowe, ale również te w życiu prywatnym. Kobieta rozwiodła się z mężem, z którym doczekała się dwóch córek. Wówczas musiała zmierzyć się z nową rzeczywistością i jednocześnie zajmować się firmą i dziećmi.

- Jak poznałam byłego męża, to miałam już firmę. Nasze dzieci bardzo rozwijały się artystycznie, miały sporo zajęć, więc mąż zajmował się tymi logistycznymi sprawami. Przez pewien czas miał też swoją pracę, ale potem to ja głównie zarabiałam na dom. Trochę mi pomagał w firmie, ale teraz widzę, że my się po prostu nie dopasowaliśmy. Byliśmy bardzo młodzi, mieliśmy dużo energii i też rywalizowaliśmy między sobą. On był silnym mężczyzną z ogromnym poczuciem własnej wartości, który woli raczej tradycyjny podział ról. Źle się czuł w roli, którą pełnił w naszej rodzinie. Nie był dumny, że mam biznes i zarabiam na dom.

Gdy zapadła decyzja o rozstaniu, wszystko potoczyło się bardzo szybko. Konstancja myślała, że zamknęły się przed nią wszystkie drzwi. Od ponad dwóch lat jest jednak szczęśliwa i ma solidne wsparcie u swego boku.

- Witold to jest zupełnie inna bajka. On bardzo mądrze stawia granice. To jest pierwszy mężczyzna, za którym ja biegałam, bo mi się bardzo spodobał. Jego spokój, on jest po prostu spokojny. Traktuje moje córki jak swoje dzieci. Ja nigdy w życiu nie byłam taka szczęśliwa!

"Nie można udawać, że pieniądze nie mają znaczenia"

Na początku 2021 r. Konstancja wraz z rodziną wystąpiła w programie "Równi sobie", w którym mogła pomóc innej rodzinie w potrzebie. Ciężka praca doprowadziła ją do takiego momentu w życiu, że zasoby finansowe, które zgromadziła, może spożytkować również na pomoc innym.

- Niesamowite przeżycie. Myślałam, że wiele w życiu przeszłam, ale to było wspaniałe dla całej mojej rodziny. Nie miałam świadomości, że to wpłynie tak pozytywnie na moje życie, na moje córki, na mojego partnera. Mieliśmy platformę do rozmowy nie tylko o firmie, skupiliśmy się na innych ludziach. Wywołało to u nas bardzo empatyczne podejście. Nie wszystko zostało pokazane, bo czas antenowy jest ograniczony. Dla mnie to było ogromne przeżycie. To, co się stało, było marzeniem!

Konstancja z córkami i partnerem Witoldem spotkali się w programie z Agnieszką i jej dziećmi, Filipem i Klaudią. Rodzina miała na głowie dużo problemów: brakowało im podstawowych elementów wyposażenia mieszkania, a także posiadali dług finansowy ze względu na nieregularne opłaty czynszu.

- Mieliśmy ogromną ilość wzruszeń. Wszystko było ogromnym zaskoczeniem. Agnieszka miała kilkutysięczny dług na mieszkanie, udało nam się to spłacić. Filip dostał komputer i biurko, a Klaudii opłaciliśmy rok studiów, bo marzyła o kryminalistyce. Otrzymała też od nas łóżko, którego nie miała. Kupiliśmy im też kabinę prysznicową, lodówkę, pralkę… Mamy kontakt ze sobą. Szczerze powiem, że oni nawet częściej odzywają się do nas niż ja do nich. Z tego, co się orientuję, Agnieszka ma świetną pracę i bardzo ją sobie chwali.

Konstancja podkreśliła, że udział w programie i pomoc Agnieszce pomogły również jej. Pandemia nie była dla niej łaskawym czasem, a dzięki udziałowi w formacie TVN mogła zająć myśli czymś zupełnie innym.

- Byłam przerażona, że nie mam wpływu na swoje życie. Pewnie nie tylko ja miałam takie odczucia. Musimy czekać i się przyglądać, niewiele mamy do zrobienia. Teraz nie kontrolujemy swojego zdrowia, życia, pracy… I nagle pojawił się w moim życiu program, dzięki któremu spędziłam kilka miesięcy z osobą, której nie znam i której wiem, jak mogę pomóc. Oczywiście bez pieniędzy bym nic nie zrobiła. Nie zdawałam sobie sprawy, że pomoc Agnieszce i jej dzieciom pomoże też tak bardzo mi, że ja przejdę przez tę pandemię skupiona na nich.

Konstancja nie ukrywa, że pieniądze są dla niej ważne i bez nich nie byłaby w stanie pomóc Agnieszce.

- Nie ma co udawać, że pieniądze nie mają żadnego znaczenia. Mam takie powiedzenie, że luksus to dla mnie zapłacone rachunki. Oczywiście, czasami wydaję pieniądze na dobra luksusowe, ale np. zawsze chciałam mieć mały dom. Były czasy, że mogłam pozwolić sobie na bardzo luksusową i piękną willę, ale tego nie chciałam. Wiedziałam, że jak będzie kryzys, to ciężko będzie mi ją utrzymać. Zresztą ostatni rok też pokazał, jak łatwo można wszystko stracić. Kiedy w czerwcu 2020 r. mogłam obchodzić 30-lecie swojej firmy, okazało się, że ja nie mam właściwie żadnego zamówienia. Musiałam wiele osób w firmie zwolnić, choć wiedziałam, że za jakiś czas będą znowu potrzebne. To było bardzo nieprzyjemne.

Mimo trudnych momentów firma Konstancji jest w świetnej kondycji. Jak sama przyznała podczas naszej rozmowy, w pracy otacza się głównie kobietami, które są empatyczne i silne. Ma też również ogromne wsparcie córek i ukochanego, dlatego od 30 lat idzie jak burza!

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (108)