Wybory prezydenckie 2020. Dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska: "Syn Gowina wyłamał się z linii politycznej"
Deklaracja polityczna Ziemowita Gowina odbiła się szerokim echem w mediach. Tym samym 27-latek dołączył do grona dzieci polityków, które mówią wprost, na kogo będą głosować. Dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska: "dzieci polityków czują się uprzywilejowane".
09.07.2020 16:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dzieci części polityków poprzez media społecznościowe wskazują, kogo popierają w wyborach prezydenckich 2020. Przed I turą cała Polska usłyszała o siostrzeńcu Mateusza Morawieckiego, Franku Brodzie, który oskarżył Andrzeja Dudę o to, że dzieli społeczeństwo.
Na kilka dni przed II turą wyborów o swoich preferencjach politycznych powiedział także syn zmarłego lidera Samoobrony Andrzeja Leppera. Na tym nie koniec. Ziemowit Gowin, syn szefa Porozumienia Jarosława Gowina, także nie kryje się z tym, że ma inne spojrzenie na politykę niż jego ojciec. Przed I turą wyborów w ramach #hot16challenge ostro skrytykował partię rządzącą. "Rządzi nami Zjednoczona Prawica. A mnie już od tego strzela kur…ca. Jak tak dalej pójdzie, totalna kaplica" – rapował.
Teraz poszedł o krok dalej. Na swoim profilu na Facebooku zadeklarował, że będzie głosować przeciwko obecnemu prezydentowi RP. "Ja głosuję na Rafała Trzaskowskiego. Nie jest on moim kandydatem – nikt nie jest, niestety. Ale nie głosuję też na niego z bólem. Nie boli mnie, że wybieram efektywne narzędzie do zatrzymania dalszej degradacji tego państwa, jego prawa i społeczeństwa. Boleć będzie, jak owo narzędzie przegra" – podsumowuje. Takie działania komentuje dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska.
Dominika Czerniszewska, WP Kobieta: Dzieci polityków wychodzą przed szereg. Szkodzą swoim rodzicom?
Dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska: W przypadku Gowina mamy syna, który nie sprzyja swojemu ojcu, jeśli chodzi o polityczne preferencje. Słyszałam fragmenty jego utworów i one są politycznie bardzo postępowe, natomiast Gowin jest tradycjonalistą. Sam polityk zapytany przez jedną z dziennikarek, czy mu to przeszkadza, odparł, że jego syn to dorosły człowiek i ma prawo do swojego zdania. Tak naprawdę nic innego nie mógł odpowiedzieć. Oczywiście wolałby, żeby Ziemowit mówił: "tak, mój ojciec wie najlepiej". A tutaj jest inaczej. Jednak to pojedynczy przypadek.
Wyznanie Ziemowita wywołało niemałe poruszenie w sieci. Ponad 2 tys. komentarzy, prawie 10 tys. udostępnień i 11 tys. "like'ów". Dlaczego ludzie tak zareagowali?
Syn Gowina wyłamał się z linii politycznej. Co piątek przebiera się w raperskie ubrania i bawi się, dokuczając politykom. I tutaj tata nic mu nie kazał. Wręcz przeciwnie – on stanął po jego stronie.
Głos dziecka polityka jest dla ludzi ważny?
Dzieci polityków wypowiadają się w mediach społecznościowych, bo są do nich dopuszczone, a przeciętny Kowalski nawet jak powie, na kogo zagłosuje, to nikogo to nie obchodzi. Czy jest gdzieś taka trybuna, by mógł to powiedzieć? Żadnej telewizji czy prasy to nie zainteresuje.
Czyli ich głos będzie usłyszany?
Oni prawdopodobnie czują się uprzywilejowani. Są faworyzowani we wszystkim. Weźmy np. dzieci Łukasza Szumowskiego. Ostatnio pojawiły się wątpliwości w związku ze złożonym przez ministra rejestrem korzyści majątkowych (nie ma w nim żadnych informacji na temat działalności prowadzonej przez jego żonę – przyp. red.). Przecież dzieci to widzą i słyszą. Dla nich to prosty komunikat, że w życiu trzeba tak postępować.
A może właśnie te głośne deklaracje polityczne, nie zawsze zgodne z tym, kogo popierają rodzice, dobrze świadczą o ich rodzicach? Może dowodzą, że dzieci mają wolność słowa w internecie?
Nie wiem, czy te dzieci tak znowu pytają rodziców o zgodę. Oczywiście, niektóre też są bardziej uzależnione od rodziców i nie mogą działać przeciwko nim. Rodzice "kupują" sobie dzieci. To wszystko trąci prymitywizmem. A przecież poglądy są niezależne od pokrewieństwa. Choć z drugiej strony, czasem człowiek łatwo nasiąka. Niestety mam złą opinię o nas. To nie jest wina samych Polaków, a naszej edukacji. Nauczyciel mówi, co ma uczeń wiedzieć, nie stawia pytania: a co ty sądzisz na ten temat? Jeśli ktoś porówna Wokulskiego do Balcerowicza, to nauczyciel mówi: bo ty na lekcji nie uważałeś. Uczeń nie ma prawa czytać gazet, samodzielnie myśleć, wyciągać wniosków. W naszych szkołach funkcjonuje zasada tępego powtarzania.
Dlatego niektóre dzieci polityków wyjeżdżają edukować się za granicą...
Takim przykładem jest córka Andrzeja Dudy Kinga, która miała problemy na uniwersytecie. Jest rozpoznawalna, być może wzbudzało to emocje wśród innych studentów. Sama stara się unikać sceny politycznej na co dzień. W końcu wyjechała do USA, aby ukończyć kurs prawa amerykańskiego, a teraz wylądowała w Anglii. To może też dawać więcej luzu w patrzeniu na Polskę, choć Kinga z tego nie korzysta. Nie wiem, czy jest tutaj jakakolwiek reguła. Jeśli dzieci polityków się wypowiadają, to ten głos może trafić do ludzi, którzy sami nie mają zdania.
A co z wykorzystywaniem wizerunku dzieci w czasie wyborów?
Obecnie politycy w kampaniach wyborczych wykorzystują wizerunki członków swojej rodziny. Niestety, dla mnie to przekroczenie granic dobrego smaku.