Wypalenie zawodowe – choroba cywilizacyjna XXI wieku?
Czujesz zniechęcenie przed każdym wyjściem do pracy? Coraz bardziej drażnią cię koledzy z biura? Przesuwasz terminy spotkań z klientami i czujesz awersję do odbierania od nich telefonów?
22.02.2013 16:22
Czujesz zniechęcenie przed każdym wyjściem do pracy? Coraz bardziej drażnią cię koledzy z biura? Przesuwasz terminy spotkań z klientami i czujesz awersję do odbierania od nich telefonów? Niewykluczone, że to symptomy wypalenia zawodowego – coraz powszechniejszego zjawiska w Polsce. Co zrobić, gdy praca przestaje przynosić satysfakcję?
„Od kilku lat pracuję w dużej korporacji, jednak długo już nie pociągnę. Jestem osłabiona, nic mi się nie chce. Jak zbliża się godzina wyjścia do biura, przeżywam katusze. Cieszę się z weekendów, ale gdy przychodzi sobota, wszystkiego mi się odechciewa, bo cały czas w tyle głowy mam myśl, że przecież w poniedziałek znów muszę być w firmie” – opowiada Jowita. „Nie mogę patrzeć na to, co dzieje się z moją mamą” – dodaje Aga. – „Z niechęcią chodzi do pracy. Nie spełnia się w niej, czuje się niepotrzebna i niedoceniona. Codziennie rano widzę jej zgaszoną minę, przez cały tydzień chodzi smutna i struta”.
Takie historie mogłoby opowiedzieć wiele Polek. W naszym kraju nie przeprowadzono wprawdzie badań, które pozwoliłyby oszacować skalę zjawiska, ale specjaliści nie mają wątpliwości – wypalenie zawodowe staje się coraz powszechniejszym problemem.
Ze statystyk wynika, że ponad 40 proc. dorosłych Polaków spędza w pracy więcej niż 50 godzin tygodniowo. Wiele osób zabiera część zadań do domu i czas wolny poświęca sprawom zawodowym, co znacznie przyspiesza proces wypalenia.
Do całkowitego wyczerpania
Problem nie jest łatwy do zdiagnozowania. „Proces rozpoznania i akceptacji trwał długo. Wielu objawów zapowiadających załamanie nie zauważyłam” – przyznaje Miriam Meckel w bestsellerowej książce „List do mojego życia”, w której słynna niemiecka dziennikarka i specjalistka od politycznego PR opisała wstrząsające doświadczenia związane z załamaniem nerwowym, będącym konsekwencją wypalenia zawodowego.
„W różnych sytuacjach, w których w sposób widoczny nie czułam się do końca na siłach, mimo wszystko przeceniałam swoje możliwości i wyciskałam z siebie wszystko. No i po prostu nie mogłam uwierzyć, że nie dam rady już dłużej tak działać. Nie chciałam w to uwierzyć, nawet w okresie pełnego rozkwitu choroby, kiedy byłam w stanie całkowitego wyczerpania” – wspomina Miriam.
Problem wypalenia zawodowego może dotknąć każdego. Jednak w grupie największego ryzyka znajdują się przede wszystkim osoby, których profesja polega na częstym kontakcie z ludźmi: nauczyciele, lekarze, psycholodzy, trenerzy czy doradcy personalni. Angażowanie się w sprawy innych znacznie szybciej eksploatuje pracownika.
Niebezpieczna ambicja
Zagrożone wypaleniem są zarówno prezesi czy menadżerowie, jak i pracownicy najniższego szczebla. W pierwszej grupie zwykle zdarzają się osoby wyróżniające się nieprzeciętną ambicją. Determinacja i zaangażowanie na początku dają im siłę napędową. Niestety, efektem ubocznym jest kumulacja stresu i frustracja wynikająca z coraz większej liczby obowiązków.
Problem często dotyka również pracowników, których status społeczno-zawodowy jest niski, których zajęcie nie cieszy się społecznym poważaniem, a do tego brakuje im satysfakcji ze względu na mało wymagające zadania, brak perspektyw zawodowych i niskie zarobki.
Podobnie trudną sytuację mają kobiety, od których dużo wymaga się w pracy i domu. Mnogość zadań i dążenie do ideału w każdym z nich, zwiększa podatność na frustrację. Emocjonalna kobieca natura sprzyja również wpadaniu w pułapkę własnych ambicji.
Sygnały, które powinny zaniepokoić
Jak rozpoznać objawy wypalenia zawodowego? Symptomów psychicznych i fizycznych jest wiele. Pierwszym jest zwykle uczucie stopniowego wyczerpania i narastające zmęczenie organizmu. Weekendy przestają wystarczać do tego, by wypocząć oraz nabrać energii do działania.
Pojawia się wycofanie i apatia, nie mamy ochoty na angażowanie się w sprawy firmy. Stajemy się trudni we współpracy: brakuje nam cierpliwości, negujemy opinie innych członków zespołu. Do tego dochodzą wahania nastrojów – od złości do smutku. Praca zajmuje nam coraz więcej czasu, ale jej efektywność znacznie słabnie.
Po pewnym czasie sygnały zaczyna wysyłać sam organizm: skarżymy się na bóle głowy, serca, żołądka, problemy ze snem czy osłabienie. Nie mamy ochoty na seks.
Ostatnim i szczególnie niebezpiecznym etapem wypalenia jest faza desperacji, która prowadzić może do rozwinięcia się depresji, uzależnień, a nawet samobójstwa.
Zmiana nastawienia
Jak uchronić się przed tym problemem? Specjaliści radzą, żeby przede wszystkim zmienić nastawienie do pracy. Zastanowić się, czy to, co robimy sprawia nam satysfakcję. Koncentrujmy się nie na samych czynnościach, ale na ich efekcie końcowym. Pomoże nam także skupianie się na sukcesach i wyciąganie nauki z porażek, które są nieuniknione. Wyznaczajmy sobie cele możliwe do zrealizowania.
Pamiętajmy, że praca powyżej 40 godzin tygodniowo szybciej prowadzi do wypalenia. Powyżej tej granicy wpadamy w spiralę zmęczenia – pracując dłużej jesteśmy coraz bardziej zmęczeni i coraz dłużej trwa wykonanie każdego zadania, zatem znów zostajemy po godzinach.
Bardzo ważne są również przerwy w pracy – co godzinę powinniśmy relaksować się przez 5-10 minut. Taki odpoczynek jest bardzo potrzebny naszemu mózgowi, który odwdzięczy się później większą wydajnością. W życiu prywatnym, dla zachowania równowagi, musimy znaleźć czas na odpoczynek, sport, hobby. Nie rezygnujmy z urlopu – każdego roku przynajmniej na dwa tygodnie powinniśmy zmienić otoczenie.
Ważną rolę w zminimalizowaniu ryzyka wypalenia zawodowego podwładnych ma również pracodawca. Przede wszystkim musi zadbać o przydzielanie zadań w taki sposób, aby były one dostosowane do kompetencji i umiejętności pracowników, powinien zadbać o ich konstruktywną ocenę, stwarzać możliwość awansu, rozwoju osobistego, a także wynagradzać adekwatnie do wykonywanych obowiązków.
Tekst: Rafał Natorski
(raf/sr), kobieta.wp.pl