Wywiad z Anną Drabczyńską
Tenisistka, modelka, niedoszła rehabilitantka, aż w końcu projektantka mody. Już pierwsze próbki jej twórczości cieszyły się dużym powodzeniem, dlatego postanowiła zająć się modą na poważnie. O pomysłach i początkach rozmawiamy z Anną Drabczyńską.
12.08.2008 | aktual.: 29.05.2010 21:36
Tenisistka, modelka, niedoszła rehabilitantka, aż w końcu projektantka mody. Już pierwsze próbki jej twórczości cieszyły się dużym powodzeniem, dlatego postanowiła zająć się modą na poważnie. O pomysłach i początkach rozmawiamy z Anną Drabczyńską.
Ja zaczęła się przygoda z modą?
Już w szkole podstawowej w jakimś tam stopniu byłam inna niż te wszystkie dzieciaki. To były czasy stanu wojennego i dzięki temu, że miałam rodzinę we Włoszech zawsze inaczej wyglądałam niż wszystkie dzieci. Potem jako nastolatka grałam w tenisa i miałam niezłe sukcesy, byłam w kadrze Polski i dzięki temu dużo jeździłam po świecie i z tego też powodu miałam kontakty z różnymi agencjami mody, które mi proponowały różne zdjęcia bo podobno byłam ładna. Natomiast z racji swojej kariery tenisowej poszłam na studia zupełnie nie związane z modą, tylko na Akademię Wychowania Fizycznego w Krakowie. Po roku czasu przekonałam się, że to nie jest to, co będę robiła w życiu i wyjechałam na półtorej roku na kontrakt do Rzymu. Tam uczęszczałam do takiej prywatnej szkoły mody i projektowania, jednocześnie pracowałam jako modelka. Praca jako modelka i kontakt ze wszystkimi projektantami to jest jakieś tam baza i doświadczenie, które nabyłam, z którym tu powróciłam do kraju.
Mniej więcej dwanaście lat temu otworzyłam taki pierwszy punkt, niedaleko stąd. Tam się mieścił pierwszy mój sklepik i pierwsze kolekcje, które powstały sprzedawałam w Krakowie w takim naprawdę ekskluzywnym butiku, nazywał się „Paradice” na ulicy Floriańskiej. Cieszyły się one ogromnym powodzeniem dlatego miałam zawsze do dyspozycji bardzo dobre materiały, co w tamtych czasach było naprawdę cudem.. W tej chwili jest o wiele większa łatwość ściągnięcia i dodatków, materiałów ciekawych. Kiedyś, jeżeli ktoś miał takie możliwości, to było naprawdę fajne.
Ponieważ te kolekcje, które były wykonywane przeze mnie, krótkie serie, cieszyły się bardzo dużym powodzeniem, to mnie bardzo zmotywowało żeby iść dalej w tym kierunku. Równocześnie nawiązałam różne kontakty i był pierwszy pokaz mody, który był taki powiedzmy mój autorski. Był tutaj na zamku Sułkowskich w bielsku Białej. Była to naprawdę przepięknie przygotowana impreza pod względem i choreograficznym i tematycznym. O swojej pracy
W swoich kolekcjach korzystam głównie z materiałów naturalnych z jedwabi, są to na pewno bardzo krótkie serie, ponieważ ja sprowadzam materiały z Włoch, z Francji. Staram się, aby te kolekcje nie powtarzały się, zapewniając klientom indywidualność. Nie szyję z materiałów sztucznych.
Są w tej chwili dwa punkty, w Bielsku i w Katowicach, gdzie można kupić gotową kolekcję, natomiast sedno mojej działalności to są indywidualni klienci, którzy przyjeżdżają nie tylko z okolic Bielska i Katowic, Krakowa. Mam sporo klientów z Warszawy, ostatnio nawet z Kołobrzegu. Jeżeli chodzi o zakres mojej działalności, to jest nie tylko szycie, ale również, w jakiś sposób metamorfoza tej osoby. Staram się poznać tę osobę od podszewki. Oceniam jej sylwetkę, bo nie sztuką jest szyć na piękną, szczuplutką dziewczynę, na której wszystko idealnie leży. Sztuką jest zrobić coś i pokazać to, co ktoś ma piękne, a każda kobieta ma w sobie na pewno coś pięknego do podkreślenia. Są pewne rzeczy, które trzeba ukryć i teraz właśnie całą sztuką jest tak zabawić się krojem, fasonem, żeby to wszystko indywidualnie dla każdej kobiety dopasować. Także na pewno w tej dziedzinie uważam, że mam ogromne sukcesy i satysfakcję.
Kiedy przychodzi do nas osoba, to jest obsłużona "od A do Z". Ktoś musi być nie tylko przeze mnie przekonany i włożyć to, co ja powiem, tylko musi przede wszystkim się dobrze w tym czuć. I to musi być dostosowane do jego sposobu bycia, do charakteru, do rodzaju wykonywanej pracy. Bardzo ważne są dodatki, które potem do tych wszystkich rzeczy w jakiś tam sposób sugeruję. Ja jestem zdania, że im mniej, tym lepiej, że nie można się obwieszać kolczykami, bransoletkami, tylko ona mają naprawdę tylko nam pewne rzeczy podkreślać i jeżeli już mamy założyć kolczyki, to nie zakładamy korali, bo to już jest za dużo.
Lato, które jeszcze trwa, było zdominowane wzorami, bardzo intensywnymi kolorami, motywami kwiatowymi. W zasadzie w ogóle nie było tkanin gładkich. Ja w swoich kolekcjach korzystałam z pięknych jedwabi z Włoch, z Francji. To były materiały Armaniego, Chanel, Dior czy Max Mara albo Gucci. I na wszystkich tych jedwabiach, z których powstały moje kolekcje, dominowały na pewno motywy kwiatowe. To, na co ja zwracałam uwagę w tym roku w swoich kolekcjach, to była lekkość, to była zwiewność, którą właśnie delikatność tych materiałów potęgowała. Przede wszystkim taka zwiewność, lekkość, kobiecość. Jak przebiega proces projektowania?
Jest kilka kryteriów, które wpływają na powstanie projektu. Wiadomo że moda i pewne trendy, które są, są oczywiście istotną rzeczą, ale najistotniejszą rzeczą w projektowaniu jest osoba, dla której ma to powstać. Na pewno jest brane pod uwagę, jak ta osoba wygląda, jaką ma sylwetkę, co powinniśmy podkreślić, bo to jest główna zasada, którą się kieruję. Staram się jak w największym stopniu wyeksponować pozytywne walory sylwetki, a subtelnie ukryć to, co mamy do ukrycia.
Nie korzystam z żadnych gazet, nie kopiuję na pewno żadnych pomysłów. Są oczywiście trendy wyznaczane przez wszystkich sławnych dyktatorów, natomiast wszystko jest przeze mnie projektowane indywidualnie. Rysuję! Moja kreska jest na tyle jasna, więc jak coś naszkicuję klientce, to w miarę ma jakieś wyobrażenie na ten temat i potem wspólnie z moimi pracownikami przenosimy to na papier i próbujemy to realizować.
Pani ulubione materiały
Ulubione materiały, z których korzystam w swoich kolekcjach letnich to są jedwabie. Te materiały po prostu żyją. One potrafią tę sylwetkę w najpiękniejszy sposób kształtować, potrafią uchwycić tę lekkość. Kocham len. Len to jest po prostu materiał, który był i mam nadzieję będzie zawsze modny. Wszystko, co się zrobi wygląda fajnie. Nie lubię materiałów sztucznych i na pewno staram się z nich nie korzystać. Chyba że klient indywidualnie się zgłosi do mnie z takim materiałem, ale też staram się to odradzić.
O przygodzie z torebkami
Zaczynałam oczywiście od kolekcji związanych z ciuchami, a potem uszyłam jedną jedną torebkę, która się spodobała bardzo. Ta pierwsza, która powstała oczywiście jest takim prototypem. W międzyczasie zyskałam wspaniałego pracownika, bo by uszyć torebkę, to konieczne są specjalne maszyny. Ponieważ ja szyję torebki wyłącznie ze skóry i są to skóry grube, które sprowadzam specjalnie z Włoch, nie każdy to potrafi wykonać. Etapami nabieraliśmy doświadczenia i teraz te torebki, cieszą się ogromnym powodzeniem u najbardziej wybrednych klientek. I na pewno spora część bardziej i mniej znanych osób już moje torebki nosi.
Totalną nowością, którą w sezonie letnim wprowadzam i to się bardzo podoba, są torby z naturalnych skór, grube, w prostym fasonie, ozdobione biżuterią, bardzo kunsztowną. To są perły, to są prawdziwe kamienie, nie ma tu nic sztucznego. To, co oczywiście jest przyczepione do torebki, może być potem prawda naszyjnikiem bransoletką, więc to jest bardzo ciekawa rzecz. Kolejna torba jest przeznaczona dla bardziej indywidualnego klienta. To jest oczywiście również skóra, lakierowana. No i urozmaiceniem jest kunsztownie wykonany taki rodzaj pacz worku, który wydaje mi się że nadaje takiego czegoś, charakteru bardzo oryginalnego.
Jakie ma Pani pomysły na nadchodzący sezon?
Po tak kolorowym lecie, bo w tym roku to po prostu tych kolorów była ogromna ilość, naturalną rzeczą w modzie jest to, że musi być takie wyciszenie. Ja na pewno w swojej kolekcji będę robiła powrót do klasyki. Na pewno będą to kolory takie mocno uśpione. Dużo będzie elementów w stylu Etno, będę też stawiała na duże rozmiary.