Wzięli udział w programie "Nasz nowy dom". "Zaraz po remoncie nie było kolorowo"
Gdy mama Sławomira przekazała mu w darowiźnie działkę, na której stało małe pomieszczenie gospodarcze, wspólnie z żoną pomyśleli, że to właśnie tam stworzą swój dom. Choroba córki uniemożliwiła im generalny remont, ale z pomocą przyszła ekipa "Naszego nowego domu". Niestety, nie wszyscy cieszyli się ich szczęściem.
28.03.2023 06:00
Patrycja, Sławomir, Jakub i Alicja Adamczykowie to rodzina mieszkająca na obrzeżach Radomia. Ponad rok temu, dzięki programowi Polsatu, wreszcie mogli zamieszkać we własnym domu. Odwiedziliśmy ich, by sprawdzić, jak im się żyje.
Marzenia o własnym domu
Dla Patrycji i Sławomira Adamczyków realizacja marzenia o własnym kącie długo była nieosiągalna. Przez wiele lat mieszkali w wynajętych mieszkaniach, by w końcu - z powodu wysokich kosztów utrzymania - przenieść się do jego rodziców. Sławomir jest jedynym żywicielem rodziny, a na co dzień pracuje jako monter okien i drzwi. Kobieta z kolei zajmuje się dziećmi: 5-letnim Kubą i 10-letnią Alicją.
Dziewczynka jest niewidoma, a poza tym zdiagnozowano u niej autyzm, upośledzenie umysłowe w stopniu umiarkowanym oraz epilepsję. Potrzebuje ciągłej opieki, ponieważ zdarza się, że robi sobie krzywdę. Kilka lat temu Sławomir otrzymał w darowiźnie działkę na obrzeżach Radomia, na której stał niewielki budynek gospodarczy. To właśnie w nim postanowili wspólnie z żoną stworzyć dom swoich marzeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Jest szefem ekipy remontowej w programie "Nasz nowy dom". Zdradza, co zmienia się u rodzin
- To, że teraz mieszkamy na tej działce, zawdzięczam żonie. Nie wierzyłem, że można było w tym budynku stworzyć prawdziwy dom. Tu były tylko dwa pomieszczenia. Mówiłem jej, żeby dała sobie spokój, bo tu nigdy nic nie będzie. Przekonywała mnie tak długo, aż w końcu zobaczyłem ten dom jej oczami. W końcu nie mieliśmy nic do stracenia - mówi Sławomir w rozmowie z Wirtualną Polską.
Patrycja i Sławomir remont budynku robili całkowicie sami. W środku nie było kuchni, łazienki, ani nawet ogrzewania. Jej mąż każdą wolną chwilę poświęcał na to, by stworzyć ich wymarzone "gniazdko".
- Mieliśmy plany, że jak doprowadzimy do jakiegoś normalnego stanu ten jeden pokoik, to przeprowadzimy się tutaj z dzieciakami. W międzyczasie może udałoby się powoli zrobić kuchnię i łazienkę, żeby jakoś żyć. W jednym pokoju, ale jednak na swoim – wspomina Patrycja.
- Porwaliśmy się trochę z motyką na słońce, ponieważ nie mieliśmy zbyt wiele oszczędności - jedynie 14 tys. zł. Dzięki tym pieniądzom udało nam się stworzyć dodatkowe pomieszczenia na górze, jednak o dalszym remoncie mogliśmy jedynie pomarzyć - dodał mężczyzna.
Patrycja postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i zgłosiła rodzinę do udziału w programie "Nasz nowy dom". Doskonale wiedziała, że jeśli ekipa im nie pomoże, to nie mogą liczyć na własny kąt.
Remont, na który czekali całe życie
Aby dostać się do programu, Patrycja i Sławomir musieli przejść skrupulatną weryfikację. Najpierw odwiedzili ich przedstawiciele programu, którzy sprawdzili, w jakich warunkach żyją. Potem nadszedł dzień, który całkowicie odmienił ich życie. Późnym wieczorem do drzwi pary zapukała Katarzyna Dowbor, która oznajmiła, że to właśnie ich dom będzie remontowany.
- Do końca nie wierzyłam, że pani Kasia do nas przyjedzie. Gdy ją zobaczyłam, od razu się rozpłakałam. Po mężu było widać, że spadł mu wielki kamień z serca. My już naprawdę myśleliśmy, że nie damy rady. Ten remont był dla niego ogromnym wysiłkiem nie tylko psychicznym, ale przede wszystkim fizycznym. Od razu po pracy przyjeżdżał tutaj na działkę, by jeszcze coś zrobić. Czasami spał tylko po 2-3 godziny – opowiada Patrycja.
Oczekiwania vs. rzeczywistość
Rodzina Adamczyków mieszka w wyremontowanym domu już ponad rok. Jak sami przyznali, niewiele zmienili w jego wystroju.
- Pani architekt pytała nas o ulubione kolory oraz o to, czy wolimy wannę czy kabinę prysznicową w łazience – ze względu na stan zdrowia córki i jej specjalne wymagania. Naprawdę mieli bardzo niewiele informacji i udało im się całkowicie trafić w nasze gusta. - powiedziała Patrycja Adamczyk.
- Niestety musimy przyznać, że zaraz po remoncie nie było kolorowo. Często w komentarzach w internecie ludzie potrafili być bardzo niemili - przyznała kobieta.
- Niektórzy patrzyli na mnie z taką ogromną zawiścią. Jakby mogli, to by mnie chyba udusili. Nawet wśród rodziny zdarzały się opinie, że niektórzy muszą na to pracować całe życie, a my mamy to wszystko za darmo. Oczywiście nie brakowało także ludzi, którzy cieszyli - dodał Sławomir.
Para musiała nawet zasłonić bramę, by zapewnić sobie odrobinę prywatności, ponieważ wiele osób przychodziło i zaglądało z ulicy, jak wygląda ich dom po udziale w programie.
Życie w nowym domu
Jak zmieniło się życie Adamczyków po remoncie? Przede wszystkim spadł im kamień z serca i wreszcie mogli rozpocząć normalne życie. Odczuli także poprawę warunków finansowych.
- Porównując koszty, które ponosiliśmy mieszkając w bloku, a tutaj, jest kolosalna różnica. Wcześniej za wodę płaciliśmy ok. 200 zł miesięcznie, a teraz tyle płacimy za trzy miesiące. Dzięki temu mogliśmy zrobić ścieżkę prowadzącą do domu. Teraz gdy ceny mocno poszybowały w górę, tak jak każdy, zaciskamy pasa – mówi Patrycja.
Poza tym Sławomir nie musi już spędzać każdej wolnej chwili na budowie. Teraz w pełni zaangażował się w życie rodzinne. Spędza dużo czasu z dziećmi i żoną, wozi też Alicję na rehabilitację.
- Nie czujemy już takiej presji. Po remoncie mogliśmy wreszcie skupić się już tylko na dzieciach - powiedziała Patrycja. - Można powiedzieć, że dzięki programowi mamy teraz naprawdę beztroskie życie bez zmartwień i dach nad głową. Możemy poświęcić ten czas Alicji. Zapisujemy sobie wszystko, staramy się oswoić z jej emocjami, bo ona cały czas się zmienia. Teraz mamy chyba najgorszy okres, bo znowu zaczęła się okaleczać i robić sobie krzywdę.
Niedawno okazało się, że jest także nadzieja, aby Alicja odzyskała wzrok. - Natknęłam się na informację, że dziecko, któremu przeszczepiono siatkówkę, zaczyna widzieć. Postanowiliśmy zgłębić temat i już w kwietniu jedziemy na konsultację do lekarza - powiedziała mama dziewczynki
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Zobacz także
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.