Blisko ludziZaginione. Tych dziewczyn szukała cała Polska

Zaginione. Tych dziewczyn szukała cała Polska

Zaginione. Tych dziewczyn szukała cała Polska
Źródło zdjęć: © Policja

Wyszła, nie wróciła. Zrozpaczona rodzina, przyjaciele szukają wszędzie. Szuka też policja, detektywi, jasnowidze. Liczba zaginionych co roku wzrasta o kolejne 2 tysiące. O wielu tych przypadkach się nie mówi, bo bliscy nie mają albo szczęścia, albo siły przebicia, by zawalczyć w mediach. Ale są historie, które każdemu z nas zapadły w pamięć. Część z nich ma tak samo smutny finał jak historia Ewy Tylman z Poznania. Ile takich historii jeszcze nas czeka?

Na zdjęciach śliczna, szczupła rudowłosa dziewczyna. Biała koszulka, czarne spodnie. Monika miała 15 lat, gdy pożegnała się z koleżanką na przystanku autobusowym. 200 metrów od domu. Od tamtej pory nikt jej nie widział. Nad sprawą pracował specjalny zespół policji, jasnowidze, prywatni detektywi. Bezskutecznie. Zaginięcie rudowłosej nastolatki wciąż jest tajemnicą. Rok po jej zaginięciu na facebooku pojawiło się zdjęcie podobnej dziewczyny. Niektórzy uważali, że to Monika. Nikt jednak tego nie potwierdził.

1 / 6

Karolina Płatos, rodzina widziała ją ostatni raz 27 maja 2007 roku

Obraz
© Policja

Był ciepły dzień, słońce. Karolina powiedziała rodzinie, że wybiera się ze znajomymi nad wodę. Najpierw miała jechać nad zalew w Domanowie, bardzo popularne w jej okolicach miejsce. Ostatecznie pojechała nad Wisłę. Co było dalej, nie wiadomo. Jedyna pewna rzecz to, że Karolina i trójka jej znajomych weszli do rzeki, a ona chwilę później zniknęła im z oczu. Zdaniem nurków młodzież pływała w bardzo niebezpiecznym miejscu. Ciała Karoliny nie odnaleziono do dziś, choć przeczesywano teren, a jasnowidz wiele razy podawał szczegółowe miejsce, gdzie są zwłoki.Wizje nigdy się nie potwierdzały. „Nikt jej nie pomógł, nikt” powtarzał wiele razy wróżbita. Rodzina wciąż wierzy, że znajdzie chociaż ciało córki...

2 / 6

Aleksandra Maliszewska, 26 maja 2015 roku wyszła z domu i nie wróciła

Obraz
© Policja

Zwyczajna 25-latka mieszkająca w Łodzi. Mogła być farmaceutką, szykowała się do obrony pracy magisterskiej, jej ukochany Mateusz był absolwentem historii. Podobno bardzo się kochali, podobno byli szczęśliwi. Tak przynajmniej zeznawali rodzice Aleksandry. 26 maja, w Dzień Matki, po prostu wyszła na zakupy. Do chłopaka powiedziała coś w stylu: „hej, wychodzę”. Tyle. Jej ciało znaleziono 16 czerwca tego samego roku. Widok makabryczny. Zwłoki gnijące, oparte o drzewo. – Wszędzie unosił się ten straszliwy zapach - zeznawał pracownik wykonujący w okolicy prace ogrodnicze. To on znalazł ciało. Nóż, plastikowa butelka częściowo wypełniona cieczą, kubek, plecak. To wszystkie rzeczy leżały obok ciała. „To samobójstwo” orzekł Krzysztof Rutkowski.
Dlaczego szczęśliwa studentka miałaby chcieć się zabić? Odpowiedzi do tej pory brak. Przynajmniej w mediach.

3 / 6

Joanna Patrycja Kałabun, nigdy nie wróciła z zakupów. Czas zaginięcia: grudzień 2014

Obraz
© Policja

Siedlce. Gorący, przedświąteczny czas. Konkretniej 13 grudnia 2014 roku. Szczupła trzydziestolatka wyszła na zakupy. 170 centymetrów, ciemne blond włosy, zwyczajna kurtka. Była podobno w galerii handlowej. Poszukiwała jej cała Polska. Rodzina jako jedna z nielicznych nie wynajmowała do pomocy jasnowidzów. „To świadkowie Jehowi, dlatego” tłumaczono rodziców, gdy atakowano ich na portalach społecznościowych, że nie robią wszystkiego, aby odnaleźć córkę. Rodzina jednak wynajęła biuro detektywistyczne, które m.in. opublikowało w sieci list do zaginionej. „Wystarczy, że dasz znać, że żyjesz” czytamy w nim. Ale Joanna do tej pory nie dała znaku życia.

4 / 6

31-letnia Małgorzata Szabatowska, najbardziej tajemnicze zniknięcie w Krakowie

Obraz
© Fundacja Itaka

Niedojedzona zupa, płaszcz na wieszaku, buty w przedpokoju, nierozpakowane zakupy. Wyglądało tak jakby Małgorzata wyparowała. „Jedno z najbardziej tajemniczych zniknięć” tak mówiono o sprawie trzydziestolatki. Pochodziła z Podkarpacia, mieszkała w Krakowie. Ostatniego dnia żywą widziano ją 16 listopada 2010 roku. Rano była w pracy, popołudniu z tej pracy wracała z koleżanką. Ta sama koleżanka następnego dnia szukała Małgorzaty w mieszkaniu. Żadnego śladu, nic. Na podstawie sygnału telefonu odtworzono drogę jaką kobieta mogła się poruszać. Ale ślad się urwał. Na ponad rok. W styczniu 2012 zbieracz złomu powiadomił policję, że znalazł czaszkę. Obok niej znaleziono rozkładające się zwłoki. Badanie DNA wykazało, że to ciało Małgorzaty. Miała połamane kości, żebra, zabita została w dniu zaginięcia. Podejrzewano kogoś z grona bliskich ludzi.

5 / 6

Iwona Wieczorek z Gdańska, zaginęła 16 lipca 2010 roku

Obraz
© Agencja Gazeta

Impreza, alkohol, przyjaciółki, znajomi. To, dla Iwony Wieczorek miała być normalna sobotnia noc. W mieście. Dream Club w Sopocie. Tam bawiła się 19-latka. Ładna, podobno szczęśliwa i spełniona. W czerwcu zdała maturę, egzamin na prawo jazdy, dostała się na wymarzone studia. Ostatni ślad po niej to nagranie z monitoringu. Godzina 4.12. Wejście na plażę numer 63. w Brzeźnie. Podobno szła plażą szybkim i pewnym krokiem. Czy to dlatego, że była wściekła na przyjaciół, z którymi się pokłóciła? Historia Iwony Wieczorek to, niestety, gotowy scenariusz na trzymający w napięciu kryminał. Grupa podejrzanych (właśnie bliscy, którzy na początku wspólnie z mamą Iwony, też Iwoną) szukali zaginionej. Miliony poszlak (choćby tajemniczy mężczyzna w ręczniku, który szedł za dziewczyną). Mama Iwony Wieczorek postawiła Polskę na baczność. Setki wywiadów, ogłoszeń. Jasnowidz, psy tropiące, Interpol i SIS. I cały czas rozwiązanie już prawie. Do tej pory bezskutecznie. „Chciałabym tylko móc ją pochować” nieraz apelowała matka Iwony. Dziennikarze, którzy odwiedzali mamę Iwony wiele miesięcy, lat po zaginięciu jej córki zawsze byli wstrząśnięci tym samym- pokój Iwony wyglądał właściwie tak samo jak w dniu, w którym wyszła na imprezę.

6 / 6

Ewa Tylman, niedługo minie rok od jej śmierci

Obraz
© Facebook.com

Obok Iwony Wieczorek najgłośniejsza sprawa ostatnich lat. Ewa zaginęła 23 listopada 2015. Podobnie jak Iwona poszła z ze znajomymi na imprezę. Tym razem byli to jednak znajomi z pracy. Grupa przenosiła się do różnych klubów. Z ostatniego klubu wyszła o godzinie 2.15. Towarzyszył jej Adam Z. Udali się w stronę mostu św. Rocha. Tam ślad się urywa. Rodzina Ewy postawiła na nogi wszystkie media i portale społecznościowe. Adam Z. był przesłuchiwany setki razy, wciąż zaprzeczał, że ma cokolwiek wspólnego ze śmiercią koleżanki. Ciało Ewy znaleziono dopiero w lipcu tego roku. Winny Adam Z? Nikt nie miał wątpliwości, że to on przyczynił się do śmierci 26-latki. Zresztą Adam Z. jest w areszcie od końca grudnia 2015.
„Adam Z jest podejrzany o dokonanie zabójstwa z zamiarem ewentualnym” poinformowała prokuratura. Co to oznacza? Że nie planował przestępstwa, ale w chwili popełniania czynu musiał liczyć się ze śmiercią koleżanki. W najlepszym wypadku dostanie karę 25 lat pozbawienia wolności. Jego wersje? Najpierw twierdził, że był pijany i nic nie pamięta. Potem, że to był nieszczęśliwy wypadek. Dziś już wiadomo, że najprawdopodobniej zepchnął Tylman ze skarpy i nieprzytomną wrzucił do wody.

poszukiwaniezaginona dziewczynaewa tylman

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (59)