Zapomniał ranny ptaszek, jak nocnym markiem był. Rodzice niepotrzebnie irytują się późnymi pobudkami nastolatków
Ziemniaki na obiad już obrane. Nastolatek otwiera jedno ślepie. Ziemniaki stygną na talerzu. Nastolatek schodzi na śniadanie. Późne pobudki dzieci w okresie dojrzewania bardzo niepokoją rodziców, którzy uważają zamiłowanie do snu w "nieludzkich" godzinach za oznakę lenistwa i rozwydrzenia. Nic bardziej mylnego.
24.06.2019 | aktual.: 27.06.2019 16:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeszcze sto lat temu nie było nad czym dywagować. Trudno nie spać po nocach, gdy nic się nie widzi. W 1933 do prądu było podłączone zaledwie 3 proc. polskich wsi. Jeśli dodamy dwa do dwóch, czyli w tym przypadku fakt, że nawet w tych niespełna 1300 wsiach nie każde gospodarstwo mogło sobie pozwolić na założenie instalacji elektrycznej, obrazek jest – o ironio – jasny. Po zmroku tonęliśmy w ciemnościach, rozjaśnianych (gdzieniegdzie) ćmiącymi płomykami lamp naftowych.
Nastolatkowie nie mieli możliwości przesiadywania przed ekranami, czy nawet pod słońcem żarówki. Chcąc nie chcąc, chodzili spać z kurami (i dorosłymi) i tak też wstawali. Tym bardziej, że już od świtu mieli znacznie więcej do roboty niż ich dzisiejsi rówieśnicy.
Sporo obowiązków "za dzieciaka" mieli też rodzice dzisiejszych nastolatków. Być może stąd bierze się powszechne oburzenie na małoletnich śpiących do 12, a bywa, że i 14.
Kto rano wstaje, temu matka po głowie nie daje
Na zamkniętych grupach dla rodziców i przy kawie w pracy nie trudno natrafić na narzekania na "rozleniwienie" i "chore zwyczaje". Jedną z matek, którą irytuje cykl dobowy 15-letniego syna, jest Milena.
- Ma wakacje, tyle rzeczy może robić, a on śpi jak zabity do południa. Próbowałam mu wyjaśniać, że to niezdrowe, a potem przekupywać kasą na pizzę czy kino, ale nic z tego. Wchodzenie i wyłączanie światła po 23 kończyło się wybuchami złości, a potem i tak siedział z laptopem z kołdrą na głowie. Odpuściłam – irytuje się Milena. Dodaje, że "za jej czasów tak nie było". Jako 10-latka wstawała skoro świt, żeby jak najdłużej móc bawić się na podwórku z innymi dzieciakami. Za problemy syna ze wstawaniem wini rzecz jasna internet.
I choć ekspozycja na ekranowe niebieskie światło (obecne też w świetle słonecznym i utrzymujące nas w stanie czuwania) rzeczywiście przyczynia się do problemów z zasypianiem, powody nocnej aktywności nastolatków są bardziej złożone. I nie chodzi tu o pornografię.
Milena wspomniała, że jako 10-latka zrywała się skoro świt. Nie wspomina natomiast, czy była podobnym skowronkiem jako nastolatka. Tymczasem wraz z okresem dojrzewania zaczyna się powolne przesunięcie godzin snu i czuwania ku późniejszym godzinom.
Dzieci do około 11-12 roku życia są przeważnie rannymi ptaszkami. Potem zaczynają się schody. Nastolatkowie siedzą coraz dłużej, bo i nie czują zmęczenia. Niestety potrzeby ich organizmów nie są przewidziane w planach lekcji. Tymczasem snu potrzebują tak dużo jak wcześniej – średnio 8-10 godzin na dobę.
Przeczytaj także:
Niewyspani since 1913
Niewyspani nastolatkowie nie są znakiem naszych czasów. Skrajne zmęczenie uczęszczających do szkoły nastolatków zaczęto zauważać już na początku ubiegłego wieku. Co ciekawe, w Stanach, gdzie lekcje zaczynały się godzinę później niż na Starym Kontynencie, grupa odczuwająca w ciągu dnia przemożną senność była wówczas mniejsza.
Kasia martwi się nie tylko o to, jak jej córka zda w przyszłym roku maturę, ale i o całą przyszłość dziewczynki. Zdaniem mamy Poli, nastolatka może zaprzepaścić karierę, siedząc po nocach.
- Nie wiem, jak poradzi sobie z takimi nawykami w pracy. Przed 18 jest nieżywa – martwi się Kasia, mama Poli, która w przyszłym roku będzie zdawała maturę. Nie żeby Pola miała od razu po maturze iść do pracy.
- Wiadomo jak jest na studiach dziennych. Zajęcia od 9, 11, czasem 13. Nie ma stałych godzin, więc Pola odzwyczai się od wstawania jak człowiek. Teraz, póki mieszka w domu, budzę ją dla jej dobra – twierdzi Kasia.
Być może mama Poli zamartwia się odrobinę na wyrost. Apogeum przesunięcia czasu snu i czuwania następuje około 19-20 roku życia. Potem sukcesywnie się obniża, aż do późnej starości, kiedy wczesne wstawanie i chodzenie spać staje się normą. Gorzej, jeśli u córki Kasi zarywanie nocy jest nie tyle skutkiem ubocznym dojrzewania, ile chronotypem.
Ten straszny chronotyp
Cóż to takiego? W dużym uproszczeniu warunkowany genetycznie "model" dobowego wypoczynku danej osoby. Chronotyp odpowiada nie tylko za to, czy "lepiej się nam myśli" rano czy wieczorem, ale też np. za długość cykli snu i za to, ile pełnych cykli potrzebuje organizm, żeby wypocząć.
Podręcznikowo jeden cykl składa się z dwóch faz snu (REM i NREM) i trwa około 90 minut. Tyle że w praktyce jeden cykl może trwać i dwie godziny. Osoby z długimi cyklami snu potrzebują zazwyczaj kilku godzin więcej, żeby odpocząć. Nie chodzi tu bowiem o to, jak długo będziemy spali, ale o to, ile pełnych cykli "zaliczymy".
Jakkolwiek łatwo zorientować się, ile godzin snu potrzebujemy mniej-więcej, żeby czuć się dobrze, godzin w których zaczynamy pracę czy szkołę nie sposób przestawić. Chronobiologia dzieli ludzi na trzy grupy: skowronki, sowy i grupę pośrednią.
Na tych pierwszych pobudka o 5 czy 6 nie robi najmniejszego wrażenia, zaś około 22 bywają tak zmęczeni, że po prostu kładą się spać. Takie "po prostu położenie się" nie mieści się w głowie sowom. To osoby, które najaktywniejsze intelektualnie są późnym popołudniem i wieczorami, za to rano czują się jak w półśnie. Najliczniejsza grupa nie ma ani problemu z pojawieniem się w pracy o 9 ani z pójściem spać o północy.
Jeśli chronotyp naszego dziecka jest wybitnie sowi, a na domiar nastolatek zbliża się do apogeum przesunięcia cyklu dobowego związanego z dojrzewaniem, nie ma nic gorszego niż zmuszanie go do pobudek o świcie, a już zwłaszcza podczas wakacji.
Trudno czerpać przyjemność z aktywności – niezależnie od tego, czy będzie to jazda na rowerze, czytanie książki czy rozmowa z przyjaciółmi, kiedy czujemy się, jak gdybyśmy leczyli jet-lag po powrocie ze Stanów. Dorośli to wiedzą, ale czasem zdają się zapominać, że nastolatek to taki sam człowiek jak oni. A jeśli chodzi o godziny czuwania – człowiek, który ma bardzo trudne zadanie. Nie dość, że hormony buzują i trudno iść spać o "normalnej" godzinie, potem trzeba jeszcze zerwać się o świcie do szkoły i skupić uwagę na długie godziny.
Ludzie i zwierzęta
Co ciekawe, przesunięcie chronotypu bliżej nocy jest charakterystyczne dla dojrzewania płciowego wielu gatunków zwierząt. I to nie tylko ssaków. Jedna z teorii ewolucyjnych zakłada, że młodociane osobniki, które nie są już żywione przez rodziców, zwiększają w ten sposób swoje szanse na zdobycie pożywienia. Nocą nie muszą konkurować o jedzenie ze starszymi.
Jak zatem można pomóc dorastającemu nocnemu markowi? Przede wszystkim podejść do jego niespodziewanej zmiany nawyków ze zrozumieniem. W wakacje nie zamęczać, w roku szkolnym podpowiadać, co można zrobić np. żeby móc zasnąć odrobinę wcześniej czy skrócić czas szykowania się do szkoły.
A jeśli burza i napór nie miną i okaże się, że z jakiegoś powodu para skowronków zniosła sowie jajo? Cóż, nie ma tego złego. Choć świat jest urządzony pod wstających wcześnie, a co za tym idzie, osoby o innym cyklu dobowym są skazane na niekończące się problemy ze skupieniem uwagi, badania pokazują, że siedzący po nocach są najkreatywniejszym ze wszystkich chronotypów.
Co więcej, nastolatki-sowy osiągają lepsze wyniki w testach inteligencji płynnej (wrodzonych predyspozycji intelektualnych nie wynikających ze zdobytej wiedzy). Ten irytujący dzieciak, jedzący obiad na śniadanie, może być młodym geniuszem.