Blisko ludziZapytaliśmy księdza, po co nam spowiedź. Oto, co odpowiedział

Zapytaliśmy księdza, po co nam spowiedź. Oto, co odpowiedział

Zgodnie z nauką Kościoła katolickiego, podczas Świąt Wielkanocnych musimy udać się do spowiedzi i przyjąć komunię. - Grzech to nic innego, jak poczucie winy - mówi jezuita Krzysztof Madel i tłumaczy, co tak naprawdę może dać nam spowiedź.

Zapytaliśmy księdza, po co nam spowiedź. Oto, co odpowiedział
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Bednarski
Marianna Fijewska

29.03.2018 | aktual.: 29.03.2018 18:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dlaczego Kościół kładzie taki nacisk na to, żeby w okresie Wielkanocy pójść do spowiedzi?

To jest święto męki Chrystusa, najważniejsze w naszej religii. Żeby je dobrze przeżyć, musimy się jakoś pojednać z Bogiem.

Ale w jaki sposób brak spowiedzi może ograniczać nasze dobre przeżycie świąt?

Grzech to nic innego jak poczucie winy. Człowiek czuje, że świadomie wziął udział w złu, a to bardzo ogranicza. Coś nas ciągnie w dół, sprawia, że nie jesteśmy wolni.

Czy spowiedź wpływa w jakiś sposób na nasze kontakty z najbliższymi?

Już w latach 60. katolicki Uniwersytet w Leuvan podjął badania nad związkiem między konfliktem sumienia, poczuciem winy a jakością relacji międzyludzkich, a także wpływem dysfunkcji w życiu rodzinnym na obraz Boga i życie religijne. Okazało się, że poczucie winy wszędzie dokonuje spustoszeń. Nie tylko relacje osobowe, ale nawet zwykłe codzienne obowiązki spełniamy gorzej i szybciej się męczymy, gdy towarzyszy nam poczucie winy albo poczucie skrzywdzenia. Jeśli wyspowiadamy się, czyli pojednamy z Bogiem i odpokutujemy, to nie tylko będzie nam łatwiej modlić się, ale także pojawi się szansa na odnowienie i naprawienie relacji z bliskimi, bo motywem i motorem tej zmiany będzie wtedy dobroć Boga, a nie tylko nasze szczere chęci.

Co może zrobić osoba, która żyje w związku pozamałżeńskim i wie, że to grzech, ale nie czuje, żeby robiła coś złego, nie ma w niej żalu?

Życie w związku niesakramentalnym dla katolików oznacza grzech, ale to absolutnie nie znaczy, że takie pary są wykluczone z Kościoła czy przeklęte! Nie mogą otrzymać rozgrzeszenia, ale… mogą podejść do kapłana i powiedzieć: "Proszę księdza, my do komunii nie możemy iść, ale proszę nas pobłogosławić". Uważam zresztą, że ksiądz powinien sam wyjść z taką inicjatywą i wiem, że w Polsce jest to zaniedbane.

A jeśli ktoś uważa, że nie potrzebuje pojednania z Bogiem.

To powinien pomyśleć w taki sposób – idą najważniejsze święta w mojej religii, mogę napełnić je pokojem i miłością, nawet jeśli wydaje mi się to niemożliwe, wystarczy tylko, że dokonam pewnej pracy w modlitwie, a później zobaczę, czy rzeczywiście nic mi to nie dało.

Wierni, szczególnie w czasie świąt, mają wrażenie, że księża w konfesjonale są zmęczeni, nie słuchają, zasypiają… a dla nich to na przykład pierwsza spowiedź od 20 lat.

Niestety to prawda, w okresie świąt konfesjonały przeżywają oblężenie. Kolejki są ogromne, choć muszę powiedzieć, że ma to swoje dobre strony, bo często to jedyny moment dla ludzi, by się zatrzymać, zrobić rachunek sumienia i odmówić pokutę z poprzedniej spowiedzi, ale wracając do pytania – to nie zawsze jest tak, że dostaniemy rozgrzeszenie i dosłownie poczujemy, jak kamień spada nam z serca. Nie. Ale możemy być pewni, że stało się coś dobrego.

Co jest dla księdza najtrudniejsze w czasie spowiedzi?

Miałem przy konfesjonale dziesiątki ofiar molestowania seksualnego, które chciały porozmawiać o tym, co przeżyły i często to były osoby jeszcze bardzo niedojrzałe, mające za sobą niewyobrażalny dramat. Młodzi próbują ubrać ten swój dramat w słowa, ale coś, co czuło się tylko zmysłowo, bardzo trudno nazwać. Jak mówić o strachu i zagrożeniu, które odczuwały, żeby w pełni je oddać? Oni się boją, a w dodatku myślą, że nikt ich nie rozumie, co więcej – nawet ich własne słowa nie oddają tego bólu, który czuły. Zalani łzami mówią o traumie i znów się boją. Po raz kolejny przeżywają swój dramat.

Czy w takim razie spowiedź im pomaga?

Pomaga. Każda rozmowa na ten temat, czy u księdza, czy psychologa bardzo pomaga, nawet jeśli niesie za sobą ból. To trudno uzasadnić, ale mam wrażenie, że każda dramatyczna rozmowa skazana jest na powodzenie. Po prostu.

Jakie grzechy odsuwają nas od spowiedzi?

Myślę, że dwa rodzaje – kiedy ludzie trochę nie rozumieją, na czym polega ich wina. Dzieje się tak zazwyczaj wtedy, kiedy w rodzinie jest jeden terrorysta, agresywny, groźny, często uzależniony od alkoholu. Niszczy relacje w całej rodzinie, to jego wina. Ale członkowie takiej rodziny cierpią i mają wyrzuty sumienia, myślą, że popełnili grzech w relacji z bliskimi, ale nie wiedzą gdzie. Prawda jest taka, że to nie jest ich wina, ale oni tego nie wiedzą. Drugi rodzaj to grzechy erotyczne i często dorośli ludzie mówią o tych grzechach jak małe dzieci – z ogromnym wstydem, ogromnym poczuciem winy. To dlatego, że rodzice nigdy nie rozmawiali z nimi o sprawach intymnych i oni, już jako dojrzałe osoby, mają bardzo naiwny obraz świata.

Jeśli jednak ktoś nie zdecyduje się iść w te święta do spowiedzi, co może zrobić, żeby je lepiej przeżyć?

Proponuje pomyśleć sobie o ostatniej sytuacji, w której łatwo się zdenerwowaliśmy – powiedzieliśmy komuś bliskiemu coś niemiłego, podniesionym głosem, zirytowani. Wróćmy do tego momentu i zdobądźmy się na bardzo poprawną relację – spróbujmy powiedzieć: "Po pierwsze, kocham cię. Po drugie, to i to robisz bardzo dobrze i jestem z Ciebie dumny. Ale słuchaj, nawaliłeś w tym punkcie". I zobaczymy, że bardzo spokojna rozmowa może dać dużo przyjemności, nawet jeśli będą w niej uwagi. Że taka super poprawna relacja jest ważniejszym źródłem wzajemnej miłości, nawet jeśli zawiera krytykę.

Co można zrobić, gdy w ogóle nie ma się w sobie tęsknoty za sakramentem spowiedzi?

Jeśli nie czujecie tęsknoty, otwórzcie Pismo Święte na opisie męki Chrystusa. Tam nikt nie rozumiał cierpienia Chrystusa. Gapie, którzy dziwili się, współczuli mu, litowali się nad nim, w rzeczywistości nie rozumieli, co on przeżywa. I my w te święta powinniśmy przejść z roli gapiów i wczuć się w Chrystusa. On oddaje życie za przyjaciół. Taka miłość, jaką on poczuł, przynosi szczęście, pomaga odróżniać dobro od zła. Taka miłość podoła wszystkiemu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
wiarakościółświęta
Komentarze (1386)