Zasiał dla chorej na raka żony 400 akrów słoneczników
Pewien mężczyzna z Ameryki zdobył się na gest świadczący o wielkim oddaniu i miłości wobec swojej chorej żony. Chcąc wyrazić swe uczucia po jej śmierci, zasiał ponad 160 hektarów słoneczników, a dochód z ich sprzedaży przeznacza na badania nad lekarstwem na raka.
21.08.2015 | aktual.: 21.08.2015 15:50
Pewien mężczyzna z Wisconsin w USA zdobył się na gest świadczący o wielkim oddaniu i miłości wobec swojej chorej żony. Chcąc wyrazić swoje uczucia po jej śmierci, zasiał ponad 160 hektarów słoneczników, a dochód z ich sprzedaży przeznaczy na badania nad lekarstwem na raka.
Babbette i Don Jaquish’owie pobrali się w 2000 roku. Sześć lat po ślubie u Babbette zdiagnozowano nowotwór szpiku kostnego. Z rakiem walczyła aż do 2014 roku. Opierała się chorobie tak długo dzięki nowym lekom, do których – jak sama mówiła – nie miałaby dostępu, gdyby nie badania kliniczne nad nowotworami i opiece lekarzy. Tę nierówną walkę niestety przegrała.
Pomysł Dona zrodził się tego, że jego żona uchodziła wśród przyjaciół i rodziny za „Słonecznikową Panią”. Kobieta uwielbiała te wielkie żółte kwiaty. Po tym, jak odeszła, mężczyzna podjął się bardzo honorowego kroku. Zamiast pogrążyć się w żałobie, postanowił zacząć pomagać innym.
W czerwcu tego roku, na obrzeżach pobliskich dróg w Wisconsin, Jaquish zasiał ziarna słonecznika na powierzchni 400 akrów (czyli ponad* 160 hektarów* ziemi). Na obecną chwilę słoneczniki już dojrzewają, a Don ma zamiar zrealizować swój plan dofinansowania badań nad lekami. Jego akcję można znaleźć w mediach pod nazwą „Babbette’s Seeds of Hope” (tłum. „Ziarna Nadziei Babbette”). Ten romantyczny pomysł jest symbolicznym pożegnaniem się Dona ze swoją ukochaną, ale także honorowym gestem, który może okazać się nieocenionym dla innych pacjentów wydziałów onkologii.
- Mamy nadzieję, że uda nam się pomóc wynaleźć lekarstwo na raka oraz że inne rodziny nie będą musiały przechodzić przez to, co my – mówi Don wraz z dziećmi. Plantacja przyciąga bardzo wielu zwolenników akcji, którzy dokumentują swoje wizyty zdjęciami i wrzucają je na strony fundacji.
mt/WP Kobieta