Zginął 7 lat temu. Wdowa po Mackiewiczu powiedziała, czy pogodziła się ze stratą męża

30 stycznia 2018 roku został uznany jako dzień śmierci Tomasza Mackiewicza, który nie wrócił z wyprawy na Nanga Parbat. W domu czekała na niego żona wraz z pięcioletnią córką. Siedem lat po śmierci alpinisty obie usiadły na kanapach "Dzień Dobry TVN", by opowiedzieć o ukochanym mężu i ojcu.

Czy wdowa po Mackiewiczu pogodziła się ze stratą męża?
Czy wdowa po Mackiewiczu pogodziła się ze stratą męża?
Źródło zdjęć: © Instagram.com, gazeta_wyborcza

To było jego marzenie. Tomasz Mackiewicz wszedł na Nanga Parbat, czyli ośmiotysięcznik uznawany za jedną z najtrudniejszych gór świata. Jednak wszystko skomplikowało się po zdobyciu szczytu. Alpinista dostał choroby wysokościowej i ślepoty śnieżnej, przez co utknął na wysokości 7200 metrów i już tam został. 30 stycznia 2018 roku został uznany za dzień śmierci mężczyzny.

Żona Mackiewicza tuż przed tragedią czuła ogromną dumę

Jak wdowa po Mackiewiczu wspomina te dramatyczne chwile?

– Pamiętam ten moment, kiedy dowiedziałam się, że osiągnęli szczyt. (...) Pamiętam to uczucie uniesienia, trudno to opisać, to była mieszanka ogromnej dumy, jakiejś radości, z tego powodu, że udało mu się spełnić marzenie, a jednocześnie bólu, bo w tej chwili walczy o życie, a jeszcze wtedy trwała akcja ratunkowa – wyjaśniła Anna Solska-Mackiewicz podczas wizyty w "Dzień Dobry TVN".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Janusz Gołąb: Akcja na Nanga Parbat? Nie ma mowy o sukcesie, bo zginął człowiek [4/5] [Sektor Gości]

"Tomek żyje wśród nas"

Wdowa po Mackiewiczu przyznała na wizji, że pogodziła się już z odejściem męża. Jednocześnie zaznaczyła, że cały czas czuje jego obecność.

– Moje uczucia przez te wszystkie lata się zmieniały. W tej chwili jestem pogodzona z tym, co się stało. (...) Bardzo chcę to miejsce odwiedzić (...). Chciałabym poczuć to, co on musiał czuć – wyznała. – Tomek żyje cały czas wśród nas, żyje w pamięci, nie mam uczucia, że go nie ma – dodała Solska-Mackiewicz.

Zoja Mackiewicz miała zaledwie pięć lat, gdy jej tata zginął na Nanga Parbat. Dlatego nie pamięta go zbyt dobrze. Ale podczas rozmowy w "Dzień Dobry TVN" podzieliła się wspomnieniem.

– Często nas zabierał w góry. Bardzo fajny człowiek – podsumowała 12-latka.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

© Materiały WP
Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)