Blisko ludziŻona prezydenta Krakowa od lat chce pozostać anonimowa. Nam zdradza sekrety ich życia rodzinnego

Żona prezydenta Krakowa od lat chce pozostać anonimowa. Nam zdradza sekrety ich życia rodzinnego

Żona prezydenta Krakowa od lat chce pozostać anonimowa. Nam zdradza sekrety ich życia rodzinnego
Źródło zdjęć: © Forum | Grzegorz Lyko
Klaudia Stabach
22.10.2018 15:29, aktualizacja: 22.10.2018 16:48

Bycie żoną najdłużej urzędującego prezydenta w historii Krakowa nie jest łatwe. Jacek Majchrowski zasiada na fotelu prezydenta od 2002 roku. Polityk dużo pracuje i rzadko bywa w domu. Pani Barbara, która unika rozgłosu medialnego i lubi być anonimowa w mieście, od lat bezskutecznie prosi męża, aby już nie startował.

Barbara Majchrowska poznała swojego męża w Bibliotece Jagiellońskiej. Ona była tam pracownicą, a on czytelnikiem. Pan Jacek nieśmiało zabiegał o jej względy, dosiadał się w bufecie i posyłał zalotne spojrzenia. W końcu kobieta zwróciła na niego uwagę i tak zaczął się ich związek. - Jesteśmy małżeństwem już od 45 lat. Często żartuję, że wyszłam za mąż za mojego czytelnika – mówi pani Barbara w rozmowie z WP Kobieta.

Majchrowska przyznaje, że 71-letni mąż ma mało czasu dla rodziny. Praca doszczętnie go pochłonęła, a nawet, gdy chce znaleźć wolną chwilę, to napięty kalendarz to uniemożliwa - Wychodzi z domu przed 7 rano i wraca o 21, albo i później - przyznaje.

Kukła dziadka

Pani Barbara stara się, aby zmęczony mąż mógł zjeść coś ciepłego przed snem. W lodówce zawsze czeka na niego zupa, obojętnie jaka, bo prezydent nie jest wybredny. Przez wiele lat tradycją w domu państwa Majchrowskich było świeżo upieczone ciasto na weekend. Pani Basia zawsze była dobrą gospodynią i lubiła eksperymentować z nowymi daniami. - Teraz nie chce mi się już piec, bo mąż jest na diecie. W pewnym wieku trzeba już zwracać uwagę na to, co się je - twierdzi.

Majchrowscy mieszkają razem z synami. Jeden z nich ma żonę i dwójkę dzieci, a drugi wkrótce stanie na ślubnym kobiercu. Dom w Łagiewnikach składa się z trzech części i każda jest tak zaaranżowana, aby wszyscy mogli czuć się komfortowo. Prezydentowi bardzo zależało na tym, aby mieć rodzinę blisko siebie.

Wnuki tęsknią za dziadkiem i chciałyby spędzać z nim więcej czasu. Na szczęście jest jedna rzecz, która potrafi dać im namiastkę jego obecności. - W naszym domu stoi 1,5 metrowa kukła genialnie przypominająca Jacka. Ma krzaczaste brwi i szary garnitur - opowiada pani Barbara. Lalka trafiła do nich wiele lat temu po Reality Shopka Show (spektakl z udziałem polityków i artystów) w teatrze Groteska, w którym grał prezydent. - Gdy pierwszy raz zaproszono mojego męża do wzięcia udziału w tym wydarzeniu, to aby ułatwić mu zadanie, przygotowano kukłę. Co prawda pod koniec spektaklu Jacek wyszedł na scenę, ale wolał mieć wsparcie - opowiada pani Barbara. Sześcioletnia wnuczka jest zachwycona lalką. Często bierze ją i spaceruje po domu, wyobrażając sobie, że chodzi po parku z dziadkiem.

Łącznik między mieszkańcami a prezydentem

Pani Barbara unika rozgłosu i stara trzymać się z daleka od mediów. Do tego stopnia strzeże swojej prywatności, że nie zgodziła się na zamieszczenie zdjęcia w artykule. Mało kto rozpoznaje ją na ulicy, dlatego kobieta często jest świadkiem rozmów na tematy związane z Krakowem i doskonale wie, co ludzie sądzą na temat pracy jej męża. - W tramwaju czy w przychodni słyszę różne opowieści. Jeśli uważam, że są to istotne sprawy, to informuję o tym Jacka - przyznaje.

Zdarza się również, że mieszkańcy, którzy ją kojarzą, zwracają się z prośbami. - Na przykład chcą, żebym poinformowała męża o konieczności naprawy drogi. Ciężko jest im przebić się do urzędników z taką sprawą, a dziurawa jezdnia potrafi uprzykrzyć codzienne życie - opowiada pani Basia.

To właśnie żonie prezydenta spora część krakowian przypisywała zasługę przywrócenia tramwaju linii numer 8 na pierwotną trasę. - W zikicie (przyp. red.: Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu) pojawiły się nowe osoby, które chciały wprowadzać dużo zmian, niekoniecznie dobrych. Tramwaj przez kilkadziesiąt lat jeździł na tej samej trasie i ja, tak samo jak mieszkańcy, przyzwyczaiłam się do tego. W związku z tym prosiłam męża, aby wnioskował w tej sprawie - wspomina Barbara Majchrowska. Mieszkańcy pisali listy do prezydenta, żeby posłuchał rady żony. W końcu tak się stało, bo kto jak to, ale pani Barbara, od lat poruszająca się po mieście tramwajami, jest doskonale zorientowana w potrzebach pasażerów.

Prosi męża, żeby nie kandydował

Majchrowska troszczy się o zdrowie męża i doskonale wie, że prezydent się przepracowuje. Polityk też zdaje sobie sprawę z tego, że powinien odpocząć, lecz gdy zbliżają się kolejne wybory, to kieruje się innymi wartościami. - Tym razem rzeczywiście poważnie rozważał wycofanie się z polityki, ale aktualna sytuacja w mieście sprawiła, że zmienił zdanie - przyznaje pani Barbara. - Nie było odpowiedniego kontrkandydata dla Małgorzaty Wassermann. Środowisko krakowskie nalegało, aby wystartował - dodaje.

Pani Barbara czuła, że mąż może zwyciężyć w pierwszej turze, ponieważ jest kompetentny i ma duże doświadczenie w rządzeniu miastem. Kobieta uważa, że największymi zaletami prezydenta są spokój i racjonalne podejście do problemów. - Nie podejmuje pochopnych decyzji, wszystko wnikliwie analizuje, biorąc pod uwagę różne alternatywy - opowiada Barbara.

W życiu prywatnym też jest ułożony i zdyscyplinowany, ale jednocześnie ma duszę romantyka. - Lubi poezję, potrafi wyrecytować z pamięci wiersze Tuwima lub zanucić piosenkę, którą zna jeszcze z czasów młodości - zdradza.

Jacek Majchrowski w niedzielę zdobył 43,7 proc. głosów. To za mało, aby zwyciężyć w walce o fotel prezydenta miasta, dlatego w Krakowie odbędzie się druga tura. Jego główną rywalką jest Małgorzata Wassermann, na którą zagłosowało 33,6 proc. mieszkańców Krakowa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl