Związki "na pocieszenie". Sielanka nie trwa długo

- O tym, jakie mój facet ma intencje, dowiedziałam się dopiero wtedy, gdy już się w nim zakochiwałam - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Monika, która wpadła w pułapkę związku na pocieszenie. Musiała uporać się z nieprzepracowanymi problemami partnera wynikającymi z rozpadu poprzedniej relacji.

Związki na pocieszenie często opierają się na nieświadomej dla drugiej połówki próbie wykorzystywania emocjonalnego
Związki na pocieszenie często opierają się na nieświadomej dla drugiej połówki próbie wykorzystywania emocjonalnego
Źródło zdjęć: © Getty Images | suteishi
Sara Przepióra

10.02.2023 | aktual.: 11.02.2023 11:16

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Daria przygotowywała się do ślubu. Sporządziła z narzeczonym listę gości, zarezerwowała salę, znalazła wymarzoną suknię i dodatki. Od złożenia przysięgi ukochanemu dzielił ją jeszcze wieczór panieński. - Byłam nim podekscytowana. Dziewczyny zaplanowały szaleństwo do białego rana. Przez ostatnie miesiące byłam tak zajęta planowaniem wesela, że nie miałyśmy okazji spędzić czasu razem. Ale ta noc nie potoczyła się tak, jak sobie to wyobrażałam - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

W trakcie imprezy Daria otrzymała zaskakującą wiadomość od znajomej. - Rzuciłam okiem na telefon. Zauważyłam, że mam powiadomienie z komunikatora. Okazało się, że to koleżanka Szymona, mojego narzeczonego. Cały świat mi się zawalił - wspomina Daria.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Chciałam ci powiedzieć już wcześniej, ale bałam się, że pomyślisz, że to wszystko moja wina. Sypiam z Szymonem od kilku miesięcy" - tak brzmiała treść wiadomości, jaką Daria otrzymała od znajomej. Na dowód romansu wysłała też kilka wspólnych zdjęć z narzeczonym Darii. - W końcu dałam upust emocjom i wypłakałam się na ramieniu świadkowej. Szczera rozmowa poprawiła mi nastrój, ale w środku wciąż czułam ogromną rozpacz - dodaje.

Kobieta robiła dobrą minę do złej gry. Postanowiła zostać na wieczorze panieńskim. Przetańczyła go w towarzystwie nieznajomego. - Pozwoliłam sobie na chwilę zapomnienia. Spędziliśmy razem noc. Z jednej strony żałowałam tego, co zrobiłam, a z drugiej pomyślałam, że udało mi się odegrać na narzeczonym - wyznaje. Skontaktowała się z Szymonem z samego rana. Powiedziała mu o wiadomości od ich wspólnej znajomej. - Przesłałam mu treść i zaniemówił. Nie miał odwagi kłamać - podsumowuje.

Daria spotkała się kilka razy z poznanym na wieczorze panieńskim mężczyzną. Randki upływały w przyjemnej atmosferze, pozwalały jej oderwać myśli od zdrady narzeczonego i przetrwać rodzinną awanturę po odwołaniu ślubu. Nie czuła się jednak gotowa na kolejny związek.

- Miałam złamane serce. Jak mogłabym pokochać kogoś innego, skoro myślałam tylko o Szymonie? Nie wiem do końca, dlaczego ciągnęłam tę znajomość. Skończyłam ją po dwóch miesiącach, ale ten facet jeszcze przez długi czas do mnie wydzwaniał. Teraz wiem, że pakowanie się w taką relację było sporym błędem. Wtedy wydawało mi się, że to świetny sposób na uleczenie złamanego serca - komentuje Daria.

"Oboje szukaliśmy pocieszenia"

Związek Aleksandry rozpadł się po czterech latach. Wtedy założyła konto w popularnej aplikacji randkowej. "Sparowała się" z chłopakiem, który także miał za sobą trudne rozstanie. - Szukał kogoś, kto go pocieszy po rozpadzie dziesięcioletniego związku. Umówiliśmy się na spacer. Poczuliśmy coś do siebie i chcieliśmy dać tej relacji szansę - mówi.

Sielanka nie trwała długo. Już po tygodniu Aleksandra wiedziała, że to tylko zauroczenie. - Spotykaliśmy się regularnie, odwiedzaliśmy się w domu, planowaliśmy nawet wakacje. Z czasem widywaliśmy się coraz rzadziej. Wyjechałam z rodziną nad morze i po krótkiej rozłące zrozumiałam, że to nie ma sensu - relacjonuje.

Aleksandra zerwała z poznanym na portalu randkowym mężczyzną. Powiedziała mu wprost, że do siebie nie pasują. - Nie zaznałabym spokoju ducha. On uszanował moją decyzję. Myślał podobnie. Dobrze wyszło, bo w październiku wyjechałam z miasta i poznałam najwspanialszego mężczyznę na świecie. Mój były również trafił na świetną kobietę. Szukaliśmy pocieszenia i nie wyszło, ale za to znaleźliśmy coś lepszego - przyjaźń - stwierdza Aleksandra.

"Do dziś żałuję"

- O tym, jakie mój facet ma intencje, dowiedziałam się dopiero wtedy, gdy już się w nim zakochiwałam - mówi rozżalona Monika. Pierwsze randki należały do bardzo udanych. Mężczyzna zabiegał o uwagę Moniki i bardzo się angażował. Po kilku miesiącach sprawy przybrały jednak niespodziewany obrót. Partner przyznał, że jest z nią tylko po to, aby wzbudzić w żonie zazdrość.

- Liczył, że do niej wróci. Poczułam się wykorzystana. Nie spodziewałam się, że potraktuje mnie w tak okrutny sposób - dodaje. Mężczyzna nieustannie udowadniał byłej partnerce, że ją kocha. Nie zważał przy tym na uczucia kobiety, z którą właśnie się związał.

- Dzwonił do niej, gdy byliśmy razem. Wyznawał jej miłość. Wychodziłam wtedy z pokoju. Próbowałam złapać oddech i się uspokoić. Nie chciałam wplątywać się w jego gierki, choć łudziłam się, że jeszcze się opamięta - dodaje Monika.

Plan jej partnera ostatecznie się nie powiódł. - Prosił mnie o wybaczenie. Do dziś żałuję, że do siebie wróciliśmy - mówi. Mężczyzna nie zamierzał traktować Moniki z należytym szacunkiem. Korzystał z jej naiwności i dobroci. - Mieszkaliśmy razem, planowaliśmy wspólnie przyszłość, a on za moimi plecami umawiał się z innymi kobietami. Teraz czuję do niego wstręt. Wtedy byłam przekonana, że to moja wina. Zrozumiałam, że jeśli ktoś się tobą pociesza, nie ma sensu brnąć w taką relację. To źródło bólu, który trudno później załagodzić - podsumowuje.

Stara miłość nie rdzewieje

Przykładem na to, że nie każdy związek na pocieszenie kończy się złamanym sercem, jest historia Karoliny. Opowiadając ją, sięgnęła pamięcią do czasów szkolnych. Wtedy spotykała się z chłopakiem, który szybko skradł jej serce. - Myślałam, że to miłość na zawsze. Zresztą jak każda zakochana nastolatka - mówi. Ich drogi się rozeszły. Karolina weszła w kolejny związek. Partnera traktowała bardzo poważnie. Planowała z nim założenie rodziny.

- Bardzo się kochaliśmy. Trudno mi było wyobrazić sobie bez niego życie. Po kilku latach zaszłam w ciążę. Dziecko miało tylko scementować naszą relację. Przynajmniej tak nam się wtedy wydawało - komentuje Karolina.

Partner kobiety nie poczuwał się do roli ojca. Karolina zostawiła go dwa lata później. Zrozpaczona, załamana i przeciążona obowiązkami matka znalazła pocieszenie w ramionach swojej dawnej, szkolnej miłości. - Napisał do mnie dzień po rozstaniu, zupełnie przypadkiem. Od słowa do słowa umówiliśmy się na spotkanie. Byłam bardzo przybita zakończeniem poprzedniego związku, ale pomyślałam, że dla ukojenia bólu spędzę z nim przyjemnie czas i może uda mi się choć przez chwilę zapomnieć o ukochanym - podkreśla.

Teraz Karolina szykuje się na 10. rocznicę związku z mężczyzną, który miał być jedynie jej "odskocznią". - Wychowujemy nie jedno, a trójkę dzieci. Od trzech lat jesteśmy też małżeństwem - wyznaje. - Nigdy czegoś takiego nie czułam. Przyśpieszyliśmy sprawy w związku i już po miesiącu zamieszkaliśmy razem. Bywały lepsze i gorsze chwile, ale jestem pewna, że to rzeczywiście miłość na całe życie - ocenia.

Na szczęście Karoliny nie zareagował optymistycznie jej były partner. - Jak się o tym dowiedział, próbował się ze mną skontaktować. Któregoś dnia zaczepił mnie na chodniku, gdy wracałam z synkiem z przedszkola. Był wściekły, że udało mi się ułożyć życie po rozstaniu. Urządził mi karczemną awanturę przy ludziach - wspomina.

Karolina niczego nie żałuje. Gdyby mogła cofnąć czas, podjęłaby te same decyzje. - Dziękuję byłemu partnerowi za wspaniałego syna, a obecnemu za wyjątkowe uczucie, jakim mnie darzy. Miłość jest naprawdę nieprzewidywalna - kwituje.

Szczerość jest najważniejsza

Zdaniem psycholożki i seksuolożki Patrycji Wonatowskiej, wchodzenie w związek na pocieszenie może nie być dobrym pomysłem. - Rozstanie z drugą połówką niesie ze sobą różne doświadczenia emocjonalne. Czasem trudno nam sobie z nimi poradzić bez wsparcia. Poszukujemy więc osób, które dostarczą nam bliskości. Wtedy przenosimy do relacji emocje z tej poprzedniej, co może wiązać się z jeszcze większym rozczarowaniem niż samotne pogodzenie się z rozstaniem - tłumaczy ekspertka.

Psycholożka zauważa, że w związkach, które mają pocieszyć nas po rozstaniu, nierzadko dochodzi do emocjonalnego wykorzystania. - Niektórym rozpadom relacji towarzyszą emocje złości oraz chęć zemsty. Wtedy wykorzystujemy nowy związek, aby dać im upust - podkreśla. 

Najistotniejszą częścią każdego związku jest szczerość. Przekazanie prawdziwych intencji pozwala naszej osobie partnerskiej podjąć decyzję, czy chce trwać w relacji. - W takiej sytuacji odpowiedzialność się rozkłada. Druga osoba może zadeklarować wolę pozostania w związku lub też zrezygnować z rozwijania znajomości. Tylko wtedy jesteśmy fair wobec siebie - zaznacza specjalistka. 

Na co powinniśmy zwrócić uwagę, jeśli podejrzewamy, że osoba partnerska chce wyłącznie pocieszyć się związkiem? - Jednym z sygnałów jest częste wspominanie poprzedniej relacji. Warto zwrócić uwagę, z jakimi emocjami wiążą się te wypowiedzi i wyznaczyć umiejętnie granicę. Poprośmy drugą połówkę, aby nie skupiała się na przeszłości, ponieważ czujemy się z tym niekomfortowo - stwierdza Patrycja Wonatowska.

Sara Przepióra, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
związekpocieszenierelacja
Komentarze (55)