Biseksualiści w Polsce. "Zabierzemy ten sekret do grobu"
– Myślałam, że muszę mieć i chłopaka, i dziewczynę naraz, żeby być szczęśliwa – twierdzi Magda. Na początku nie wiedziała, czym tak naprawdę jest biseksualizm. Choć dziś jest w związku z mężczyzną, czuje się oceniana. – Od razu jesteśmy szufladkowani jako geje lub lesbijki – tłumaczy.
– Moje dzieci chodzą do szkoły katolickiej ojców salezjanów. To byłoby niewyobrażalne, gdyby moja orientacja wyszła na jaw – mówi 41-letni Tomasz, który przyznaje, że wielu polskich biseksualistów żyje w ukryciu. Zazwyczaj potrzebują czasu, żeby zrozumieć i zaakceptować samych siebie.
– Jestem normalną dziewczyną. Mogę pokochać, kogo chcę – przekonuje z kolei 28-letnia Magda. Jej zdaniem w Polsce biseksualiści nawet w środowisku LGBT są na marginesie.
"Dla społeczeństwa nie ma nic pomiędzy"
Magda z Warszawy, lat 28, wiedziała od dawna, że podobają jej się dziewczyny. – Nie uważałam jednak, że ma to coś wspólnego z seksualnością. Odkryłam to na pewnej imprezie. Spodobała mi się jedna dziewczyna. Kiedy mnie pocałowała, nie wyobrażałam sobie, że może być coś lepszego – wspomina. Stworzyły szczęśliwy związek. – Wtedy byłam przekonana, że jestem homo. Do czasu, kiedy weszłam w kolejny związek, heteroseksualny. Wtedy zrozumiałam, że jestem biseksualna. Miałam 18 lat.
Tamten związek też jednak nie przetrwał. – Byłam zdruzgotana. Myślałam, że muszę mieć i chłopaka, i dziewczynę naraz, żeby być szczęśliwa. W tamtym czasie poznałam inne osoby ze środowisk LGBT, starsze ode mnie. Dzięki wielu godzinom rozmów i wsparciu, jakie od nich otrzymałam, zrozumiałam, że to tak nie działa. Jestem normalną dziewczyną. Mogę pokochać, kogo chcę, i mam szczęście, że mam większy wybór – mówi.
Na pytanie, czy osobom biseksualnym jest w Polsce łatwo, Magda odpowiada: – Myślę, że jest tak samo łatwo jak lesbijkom, gejom czy osobom trans/aseksualnym, czyli wcale. Pół biedy, jeśli osoba bi wejdzie w związek hetero. Może się nie przyznawać do swoich preferencji i będzie uznawana za "normalną". Ale jeśli wejdziemy w związek homo, od razu jesteśmy szufladkowani jako geje lub lesbijki. Dla społeczeństwa nie ma nic pomiędzy. Nawet w samym środowisku LGBT jesteśmy na marginesie. Bo "się nie możemy zdecydować". Bycie bi jest traktowane jako stadium przejściowe. A przecież takim nie jest.
"Zabierzemy ten sekret do grobu"
Rozmawiam z Tomaszem z Zabrza. Ma 41 lat, żonę, którą nazywa swoją najlepszą przyjaciółką, i troje, jak mówi, wspaniałych dzieci. – Moja historia sięga jakichś 23 lat wstecz. Poznałem wtedy nieco starszego ode mnie chłopaka. Pracował w straży miejskiej w mojej miejscowości. Bardzo mi zaimponował. Wystarczyło jedno spotkanie, by doszło między nami do zbliżenia. Było wspaniale – wspomina Tomasz. Czuł jednak presję, żeby nie kontynuować tej znajomości. Wciągnął się w karierę zawodową, poznał swoją przyszłą żonę. – Układało nam się wspaniale i nigdy bym nie pomyślał o zdradzie, bo zawsze bardzo ją kochałem – twierdzi.
Los jednak zdecydował, że po ok. 10 latach na jego drodze znowu pojawił się mężczyzna. Chłopak z sąsiedztwa. Ponieważ pomagał Tomaszowi w pracy, spędzali razem coraz więcej czasu. Mniej więcej po roku, w czasie spotkania przy kilku lampkach wina, doszło między nimi do zbliżenia. – Ta relacja trwała jakieś dwa lata – przyznaje Tomasz. – On miał dziewczynę, ja żonę. Kochaliśmy je i nie chcieliśmy burzyć tego ładu. Wiem, pomyśli pani, że to zdrada. Zapewne tak, ale nie chciałem łamać serc i niszczyć życia otaczających mnie osób.
Przyjaciel, z którym spotykał się Tomasz, wyjechał w końcu za granicę, zakochał się, ma dwójkę dzieci. Czasem do siebie piszą. Nigdy jednak nie mówią o tym, co ich łączyło. – Zabierzemy ten sekret do grobu – twierdzi Tomasz, który przed trzema miesiącami zrobił coming out przed żoną. – Usiedliśmy i powiedziałem jej, że jestem biseksualny, ale bardzo ją kocham i kochać będę zawsze. Tych 17 lat, które razem spędziliśmy, były wspaniałe. Ale jakoś mi się teraz w głowie poprzewracało i od około roku podobają mi się zdecydowanie faceci. Tylko oni pociągają mnie seksualnie. Moja żona przyjęła to ciężko, ale zaakceptowała moją orientację i wspiera mnie. Wychowujemy razem dzieci, mieszkamy razem, w miarę możliwości wspieramy się wzajemnie. Jest wspaniałą i bardzo wyrozumiałą osobą.
Tomasz, podobnie jak Magda, przyznaje, że w Polsce ciężko żyje się ludziom o innej orientacji niż heteroseksualna. – Starsze pokolenia nie dopuszczają opcji biseksualnej. Dla nich jest się albo hetero, albo gejem lub lesbijką. Oczywiście z dużym społecznym wykluczeniem tych dwóch ostatnich – mówi Tomasz. – Wśród moich znajomych biseksualistów jakieś 60 proc. nie wyszło z szafy. Byłoby to wstrząsem dla rodziny czy przyjaciół, mogłoby także wpłynąć niekorzystnie na sytuację zawodową. Ja poza tym mam troje dzieci, które chodzą do szkoły katolickiej ojców salezjanów. To byłoby niewyobrażalne, gdyby moja orientacja wyszła na jaw. W moim wieku życie jest już na tyle zorganizowane, że wielu ludzi nie decyduje się na coming out.
"Nie umiałam pogodzić się ze swoją biseksualnością"
Magda z Katowic, 18-latka, określa siebie jako osobę panseksualną i niebinarną. Według definicji panseksualizm oznacza pociąg seksualny do każdego, bez względu na płeć czy tożsamość płciową (taka osoba może tworzyć związki z kobietami, mężczyznami, ale też z transseksualistami itp.). Z kolei niebinarność należy rozumieć jako rezygnację z przypisania sobie konkretnej płci. – O tym, że jestem biseksualna, dowiedziałam się w wieku 14 lat na obozie sportowym, zakochując się w dziewczynie. Ona była wtedy w nieszczęśliwym związku, miała depresję. Pomogłam jej – wspomina Magda.
Odkrycie w sobie biseksualnych skłonności okazało się przełomem w życiu Magdy. Co nie oznacza, że było jej łatwo. Pochodzi z rodziny, w której tradycje katolickie są bardzo silne. – Moi bliscy są mało tolerancyjni, dlatego długo nie umiałam pogodzić się ze swoją biseksualnością, wstydziłam się i bałam – wyznaje Magda. Dziś nie ma z tym problemu. Osoby z jej najbliższego otoczenia wiedzą, jaką ma orientację. – Nie mam się z czym kryć – uważa.
Największy problem z akceptacją seksualnych skłonności Magdy mają jednak jej rodzice. Swojego coming outu przed nimi Magda nie wspomina najlepiej. Doszło do kłótni, po której ze wszystkiego… się wycofała. – Nie spotkałam się z akceptacją. Rodzice byli oburzeni i zawiedzeni. Więc skłamałam, że pomyliłam pojęcia i że jestem hetero. Jakimś cudem to przeszło, więc mój pierwszy coming out był nieudany – opowiada.
W końcu jednak zebrała się na odwagę i powiedziała im wprost o swoich preferencjach. – Odkąd znają prawdę, są bardzo wrażliwi na tę kwestię. Nieraz zostałam przez nich wyzwana. Parę razy usłyszałam, że jestem "lesbą", a powiedziane to było w prześmiewczy sposób.
Obecnie Magda tworzy udany związek heteroseksualny. Partner wie o jej skłonnościach i – jak mówi moja rozmówczyni – w pełni je akceptuje. Przyznaje, że bywają między nimi spięcia, jak w każdej relacji. – Ale dbamy o siebie i z dumą mogę powiedzieć, że jest to długi, szczęśliwy związek – cieszy się. Mimo że jej chłopak usłyszał już od rodziców Magdy, że "musi być po...ny, skoro ją akceptuje".
Magda też jest zdania, że osoby biseksualne czy panseksualne nie mają w Polsce lekko. – Z jednej strony dużo osób, nawet w społeczności LGBT, często kłóci się o to, czy bi i pan to to samo, czy też coś zupełnie innego. Mogę więc powiedzieć, że często odbierana jest wolność do określenia się tak, jak się czujesz. Często też słyszy się, że biseksualiści to osoby, które "wydziwiają" i po prostu nie są zdecydowane. Pojawiają się dyskusje typu: "Jak możesz być bi, jeśli jesteś w związku z osobą innej płci i nigdy nie byłaś w związku z tą samą płcią?". Z drugiej strony ta dyskryminacja nie osiąga takiej skali jak dyskryminacja osób homoseksualnych, z naciskiem na mężczyzn-gejów czy osoby transpłciowe – podsumowuje Magda.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl