Bohaterska sanitariuszka – historia Teresy Grodzińskiej
„Patrzę na drobne ręce, które pielęgnowały postrzeloną przez brata jaskółkę i które chwyciły za toporzysko w tę samotną noc” – tak Melchior Wańkowicz opisywał delikatną 21-latkę o bohaterskim sercu. Terasa Grodzińska siekierą broniła się przed hordą pragnących ją zgwałcić bolszewickich żołnierzy. Bezskutecznie…
20.12.2016 | aktual.: 21.12.2016 14:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Urodziła się 20 grudnia 1899 roku w Jaszowicach, niewielkiej miejscowości położonej kilkanaście kilometrów od Radomia. Pochodziła ze starej szlacheckiej rodziny. Jej dziadek, Władysław Rudolf Grodziński, szefował Towarzystwu Kredytowemu Ziemskiemu, jednej z pierwszych rodzimych instytucji finansowych w Królestwie Polskim. Ojciec Teresy, Feliks Grodziński, absolwent Instytutu Rolniczego w Puławach, słynął z wprowadzanych w gospodarstwie nowinek technicznych – maszyn czy nawozów. Zajmował się uprawą chmielu, hodowlą koni, a nawet produkcją masła na eksport. Był człowiekiem bardzo szanowanym przez lokalną społeczność, o czym świadczy fakt, że wybrano go na sędziego pokoju w Przytyku.
W domu Grodzińskich kultywowano tradycje narodowe. Dlatego rodzice wysłali 15-letnią Teresę do prywatnego Gimnazjum Żeńskiego Marii Gajl w Radomiu, znanego w regionie ośrodka wychowania patriotycznego oraz obywatelskiego. Dziewczyna okazała się nie tylko zdolną i ambitną uczennicą, ale szybko zaangażowała się również w działalność Tajnej Organizacji Młodzieży Narodowej. W 1916 roku, na fali politycznej odwilży i zwiększenia swobód życia narodowego po ucieczce zaborcy rosyjskiego i wkroczeniu do miasta Austriaków, utworzono w szkole drużynę harcerską. Z jej inicjatywy powołano także samorząd uczniowski, którego patronką była Emilia Plater, bohaterka powstania listopadowego i wielka idolka ówczesnych nastolatek.
Po ukończeniu gimnazjum Teresa postanowiła kontynuować naukę w stołecznej Szkole Ogrodniczej. Był rok 1918, a Polska odzyskiwała upragnioną niepodległość. Jedna już dwa lata później trzeba było jej bronić przed bolszewickim najazdem. Grodzińska zdała wówczas prawdziwy egzamin z patriotyzmu.
Teresa idzie na front
W 1919 roku, po wybuchu wojny polsko-sowieckiej, razem z grupą szkolnych koleżanek, zapisała się na wojskowy kurs sanitarny. Praktykę zdobywała w warszawskim Szpitalu Ujazdowskim, do którego trafiało wielu rannych na froncie żołnierzy. Wiosną 1920 roku zmasowane siły bolszewickie uderzyły na Polskę. W maju atakujący z Białorusi żołnierze Frontu Zachodniego Michaiła Tuchaczewskiego błyskawicznie zdobyli Mińsk, Grodno i Pińsk. W międzyczasie 1. Armia Konna Siemiona Budionnego przerwała linię polskiej obrony i zajęła Kijów. W końcu lipca wojska radzieckie zaczęły zbliżać się do Warszawy.
Teresa z kuzynką Janiną Zdziarską zgłosiła się wówczas do służby liniowej w II batalionie 4. Pułku Piechoty. Starsza siostra Janiny, Maria, pełniła w nim funkcję asystenta batalionowego lekarza i to ona uległa prośbom i naleganiom młodszych sióstr o zabranie ich na front.
Grodzińska jako sanitariuszka trafiła razem ze swoją jednostką w okolice Hrubieszowa, gdzie toczyły się zacięte walki z nacierającymi siłami bolszewickimi. 21 sierpnia podczas zaskakującego ataku Rosjan na Hrubieszów, gdzie stacjonował pułk Teresy, młoda kobieta razem z siostrami podjęła heroiczną walkę o uratowanie pozostawionego po drugiej stronie rzeki Huczwy szpitala polowego. Z relacji żołnierzy wyłania się opis jej niezwykłe odważnych czynów. Przez płonący i ostrzeliwany z karabinów maszynowych most przenosiła rannych, ratując im życie. Maria Zdziarska, ranna szablą w głowę, trafiła wówczas do niewoli. Teresa została zaś przedstawiona przez dowódców do uhonorowania orderem Virtuti Militari, najwyższym polskim odznaczeniem wojskowym, nadawanym za wybitne zasługi bojowe. Niestety nie zdążyła go odebrać osobiście…
W obronie kobiecej czci
1 września, po heroicznym boju, jaki 4. Pułk Piechoty stoczył pod Hrubieszowem z przeważającymi siłami bolszewickiej kawalerii, Grodzińska dostała się do niewoli, gdy opatrywała rannych we wsi Stepankowice. Oddział kozaków zabrał ją do leżących nieopodal Czortowic. Młoda kobieta została zamknięta w stodole. Tam w nocy z 1 na 2 września sowieccy żołdacy chcieli ją zgwałcić, ale bohaterska sanitariuszka nie zamierzała się poddać. „…modląc się głośno, broniła się siekierą przez kilka godzin, kładąc trupem dwóch bolszewików, aż w końcu sama padła w nierównej walce” – relacjonowali świadkowie.
Piękny opis Grodzińskiej zawdzięczamy Melchiorowi Wańkowiczowi, który w reportażu „Szpital w Cichniczach” zanotował: „…Z koperty podłużnej wysuwa się fotografia dziewczęca z siekanką z koralików na szyi, z lilijką skautowską. Patrzę na drobne ręce, które pielęgnowały postrzeloną przez brata jaskółkę i które chwyciły za toporzysko w tę samotną noc. Patrzę na zabawny, pensjonarski koczek tej jeszcze dziewczynki niemal, tak utrudzonej, że biec nie mogła do lasu i czuję, zda się szybkie bicie serca pod tym lnem przy stodole. Widzę czuby kozackie spocone, rozwiane, jak pochylają się z koni i każą jej zdejmować butki”.
Po późniejszym odbiciu Hrubieszowa przez polskie wojska, dowódca 35. Pułku Piechoty nakazał ekshumację zwłok dzielnej sanitariuszki. Ciało było tak zmasakrowane szablami, że udało się je zidentyfikować dopiero dzięki monogramowi „T.G.”, wyszytemu na służbowym fartuchu Grodzińskiej.
Jej pogrzeb odbył się 18 września 1920 roku w Radomiu i przerodził się w wielką manifestację patriotyczną. Za trumną wiezioną ulicami miasta na artyleryjskiej lawecie kroczyli żołnierze, którym Teresa Grodzińska uratowała pod Hrubieszowem życie. 21-latka została pośmiertnie odznaczona Krzyżem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych.
Okoliczności jej śmierci zostały przedstawione w filmie „Wrota Europy”, z Alicją Bachledą-Curuś w roli głównej.