Borderline, czyli burza w emocjach
Julia Wróblewska wyznała ostatnio na Instagramie, że cierpi z powodu borderline. Aktorka dodała, że zdiagnozowaną trzy i pół roku temu chorobę planuje leczyć w jednym z ośrodków terapeutycznych, w którym zamierza spędzić pół roku. Czym jest zaburzenie borderline, dlaczego tak trudno z nim żyć i jak sobie z nim poradzić, tłumaczy w rozmowie z WP Kobieta psychoterapeutka z Ośrodka Terapii Dialog, Justyna Pojawa-Sidorowicz.
Katarzyna Trębacka, WP Kobieta: Aktorka Julia Wróblewska wyznała ostatnio na swoim profilu na Instagramie, że cierpi z powodu borderline. Co to takiego?
Justyna Pojawa-Sidorowicz: Borderline jest zakwalifikowane jako zaburzenie osobowości, która jest czymś na kształt stałego wzorca zakorzenionych cech psychologicznych i zachowań. Zaburzenie osobowości powstaje wtedy, gdy te względnie stałe cechy utrudniają nam funkcjonowanie.
Jakie to są cechy? Jak to zaburzenie się objawia?
To, co jest najbardziej charakterystyczne dla borderline, to niestabilność emocji. Taka osoba często balansuje między smutkiem, złością, rozpaczą, a nawet drobne sygnały z zewnątrz mogą bardzo poruszać tę osobę, wywoływać w niej eksplozje emocji. Wiele tych objawów jest związanych z relacjami międzyludzkimi. Miałam pacjentkę, u której pojawiał się duży lęk przed opuszczeniem, gdy jej partner nie odpisywał przez dwie godziny na SMS-y. Był pochłonięty służbowymi obowiązkami, a ona zaczynała nerwowo zastanawiać się, czy jego milczenie jest efektem tego, że poprzedniego dnia powiedziała mu coś niewłaściwego, że może już ją rzucił i to koniec tej relacji. Te emocje rozkręcały się w niej w sposób zupełnie nieadekwatny do sytuacji. Jej interpretacja bardzo odbiegała od stanu rzeczywistego, ale kobieta była przekonana, że jest dokładnie tak, jak ona myśli. Nie dopuszczała innej możliwości. Osoby z osobowością borderline są bardzo wrażliwe na odrzucenie, na zmiany w zachowaniach innych, na sposób, w jaki inni mówią, patrzą, a te interpretacje są często nieadekwatne.
Taka niestabilność emocjonalna i wrażliwość zapewne są bardzo męczące?
Tak, przeżywanie tylu intensywnych, często nieprzyjemnych emocji jest bardzo trudne dla nich i ich bliskich. Ale osoby te nie doświadczają tych emocji non stop, zdarzają się okresy względnej stabilizacji i spokoju. Raz czują się stabilnie, a za chwilę zupełnie tracą grunt pod nogami, raz dobrze myślą o swoim partnerze, po chwili mówią, że to zła i okropna osoba, czyli często balansują między różnymi, często skrajnymi, emocjami.
Co jeszcze cechuje osoby z zaburzeniem borderline?
Charakterystycznym objawem jest poczucie pustki. Osoby z borderline często mają trudność w określeniu, kim są, jakie mają cechy charakteru, jakie są ich wartości, co jest dla nich ważne, co by chciały robić w życiu. Nie są w stanie siebie poznać, a to powoduje ból emocjonalny i egzystencjalny. Są też impulsywne w zachowaniach, mają skłonność do uzależnień od substancji psychoaktywnych czy do ryzykownych zachowań. Mam na myśli np. szybką jazdę samochodem czy przypadkowy seks bez zabezpieczeń. Często jest to reakcja na skrajne emocje, z którymi te osoby nie mogą sobie poradzić. Wiele z nich okalecza się, a wszystko to po to, by poczuć ulgę, żeby nie czuć tych trudnych emocji, które pojawiają się w środku i których często nie rozumieją. Ból fizyczny czy wysoki poziom adrenaliny niejako mają zagłuszyć ten wewnętrzny ból egzystencjalny, jednak jest to rozwiązanie na krótką metę, bo przynosi ulgę pozorną i tylko na chwilę. Pod tymi zachowaniami często ukryta jest depresja, którą trzeba koniecznie leczyć, by nie dochodziło do prób samobójczych.
Co jest przyczyną zaburzeń typu borderline? Czy należy ich szukać w dzieciństwie?
Tak, ale nie tylko. Na pojawienie się tego typu zaburzeń mogą mieć wpływ czynniki biologiczne, budowa układu nerwowego. Każdy z nas jest mniej lub bardziej wrażliwy na różne bodźce płynące z zewnątrz. Im ten poziom wrażliwości emocjonalnej i reaktywności jest wyższy, tym większe jest zagrożenie wystąpienia tego typu zaburzeń. Jeśli do tego dołożymy czynniki środowiskowe, czyli trudne relacje rodzinne, to prawdopodobieństwo wystąpienia borderline jeszcze bardziej wzrasta.
Jakiego rodzaju zaburzenia relacji rodzinnych ma pani na myśli?
Chodzi o wzorzec przywiązania, który kształtuje się do trzeciego roku życia. Sposób, w jaki tworzy się więzi z rodzicami, jest niezwykle ważny. Jeśli są one chaotyczne, nie ma określonych granic, ustalonych w domu zasad, a do tego dochodzą jeszcze traumatyczne doświadczenia związane z nadużyciami, zaniedbaniem, wykorzystywaniem, przemocą, zarówno fizyczną, jak i psychiczną, nadużywaniem przez jednego lub obojga rodziców alkoholu, to takiemu małemu człowiekowi brakuje poczucia bezpieczeństwa. Uczy się, że świat jest zagrażający i nie można nikomu ufać. Sam potem powiela wzorce rodzinne, wchodząc w niestabilne, burzliwe relacje.
Może być też tak, że w rodzinie nie ma przemocy, ale rodzice są bardzo nieobecni, bo dużo pracują, a dziecko jest wychowywane tylko przez opiekunki. W takiej sytuacji brakuje tych relacji, co może być dla dziecka skrajnie trudne. Zdarza się tak, że ktoś ma bardzo symbiotycznego rodzica. Na przykład córka jest tak silnie związana z matką, którą ją zawłaszcza dla siebie, że nie ma miejsca na relacje z ojcem. Brak określonych granic albo granice zaburzone powodują brak poczucia bezpieczeństwa. To także często rodziny, w których nie było przestrzeni na rozmawianie o emocjach. W efekcie osoby z zaburzeniem boderline nie umieją budować relacji w życiu dorosłym.
W jakim momencie życia dochodzi do powstawania tego zaburzenia?
Osobowość tak naprawdę kształtuje się od wczesnych relacji rodzinnych, przez okres dojrzewania, kiedy różne zachowania są bardziej burzliwe, do wczesnej dorosłości. Przyjmuje się, że proces ten trwa nawet do 20-25. roku życia. Na początku okresu dojrzewania można zaobserwować zarys cech, niektóre symptomy, które mogą wskazywać na pewną predyspozycję do wystąpienia zaburzeń. Jeśli widzimy u młodej osoby dużą impulsywność, wybuchy agresji, skłonność do stanów depresyjnych, samookaleczanie się, a w skrajnych przypadkach – próby samobójcze, to można szukać skłonności, które w efekcie będą prowadzić do wykształcenia się osobowości borderline. Ale pełną diagnozę stawia się już u osób pełnoletnich, gdzie widać określony zbiór cech. Stawiając diagnozę, specjalista bierze pod uwagę obowiązujące klasyfikacje chorób psychicznych i pacjent musi posiadać konkretne symptomy, żeby można było u niego zdiagnozować dane zaburzenie.
Zaburzenie borderline jest podobno trudne w terapii. Słyszałam o kobiecie, która przyszła do terapeutki po pomoc. Okazało się, że to była jej 14 terapeutka…
Historia, która pani przytoczyła, potwierdza to, o czym mówiłam wcześniej: osoby z borderline są często bardzo nieufne, czujne, podejrzliwe w relacjach, też terapeutycznych. I to jest kłopot, bo główną formą leczenia tego zaburzenia jest właśnie psychoterapia. Często niezbędne jest także włączenie farmakoterapii. Lekarz psychiatra przepisuje osobie cierpiącej na zaburzenie borderline leki, które pomagają w opanowaniu tych skrajnych emocji, wyciszeniu ich. Często bez pomocy psychiatrycznej i farmakologicznej rozpoczęcie psychoterapii jest albo trudne, albo niemal niemożliwe. Inaczej taka osoba ma ogromny problem, żeby wytrzymać na początku kontakt terapeutyczny.
A dlaczego to takie trudne?
Osoby z zaburzeniem borderline boją się bliskich relacji, choć chcą je mieć, bardzo im na nich zależy, ale nie umieją naturalnie ich tworzyć. Relacja z terapeutą należy do bardzo bliskich, więc pacjentom z bordeline, zwłaszcza na początku, trudno jest tę bliskość wytrzymać. W moim odczuciu, ale także potwierdzają to badania, terapia oparta na mentalizacji, na przeniesieniu, czyli analizowaniu tego, co się dzieje w danej relacji terapeutycznej, między pacjentem a terapeutą, daje najlepsze efekty w przypadku zaburzenia borderline. Takich narzędzi dostarcza np. terapia psychodynamiczna, ale też inne nurty psychoterapeutyczne.
W czasie sesji terapeuta i pacjent przyglądają się temu, co się między nimi dzieje tu i teraz, gdy siedzą w gabinecie i rozmawiają. Ta sytuacja jest jakby odwzorowaniem tego, jak pacjent tworzy relacje z innymi ludźmi w realnym życiu. Bo właśnie tworzenie relacji, odczytywanie i nazywanie emocji stanowią dla niego największą trudność. Terapeuta staje się zatem trochę korektywnym "rodzicem" dla pacjenta, żeby ten mógł doświadczyć i zrozumieć coś, czego wcześniej nie miał szansy. W ten sposób pracujemy nad wzorcem przywiązania, o którym wspominałam wcześniej. Istnieją też w Polsce ośrodki, oddziały, które specjalizują się w pomocy osobom z tym zaburzeniem.
A jak powinni traktować osobę z borderline przyjaciele, bliscy, którzy nie dysponują profesjonalnym zestawem narzędzi terapeutycznych?
Myślę, że warto podchodzić do emocji, które taka osoba odczuwa, z dystansem i ze świadomością, że one nie są skierowane przeciwko bliskim. Warto pamiętać, że ona sama często nie rozumie, co się z nią dzieje, dlatego zawsze dobrze jest dać jej czas na ochłonięcie, na spadek napięcia emocjonalnego. Gdy emocje opadną, osoby z borderline mogą spróbować przeanalizować i zastanowić się, z czego wynikały wcześniejsze emocje, co się tak naprawdę stało? Jednak w momencie, gdy emocje sięgają zenitu, nie potrafią ich okiełznać. Tak jak zresztą większość z nas. Niezwykle ważne jest też stawianie granic: jeśli osoba z zaburzeniem borderline mówi coś przykrego, trzeba jej jasno powiedzieć, że to było przykre. Nie wolno na wszystko przymykać oka i uznawać, że skoro ktoś cierpi z powodu zaburzenia, to znaczy, że wszystko mu wolno. Pomaga to też takim osobom rozumieć zachowania innych. Spojrzeć na drugiego człowieka z perspektywy jego przeżyć. Czyli rozwija to mentalizację stanów innych osób, co często jest trudne dla osób borderline.
Justyna Pojawa-Sidorowicz, psycholożka, specjalistka psychoterapii uzależnień, psychoterapeutka psychoanalityczna, analityczka grupowa. Pracuje w Centrum Terapii Dialog w Warszawie.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!