GwiazdyBrak winietek na weselach. Pomysł, który może skończyć się fatalnie

Brak winietek na weselach. Pomysł, który może skończyć się fatalnie

Rozsadzenie gości to jedno z najtrudniejszych wyzwań, które stoją przed narzeczonymi. Niektórzy rezygnują z oznaczania miejsc, bo tak ciężko jest im podjąć decyzję. Czasem kończy się to jednak chaosem, nad którym ciężko zapanować.

Warto dobierać gości pod względem ich temperamentów
Warto dobierać gości pod względem ich temperamentów
Źródło zdjęć: © Getty Images
Klaudia Stabach

30.06.2021 14:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Często najdrobniejsze szczegóły przyjęcia weselnego mają największy wpływ na zadowolenie gości. W końcu podstawą każdej imprezy są nie tylko smaczne przekąski i skoczna muzyka, ale też dobre towarzystwo.

Przyszli państwo młodzi muszą wcielić się w zawodowych logistyków i odpowiednio rozsadzić wszystkich gości. Wujek, który od czternastu lat czuje się urażony zachowaniem brata, może poczuć zimne poty na plecach, gdy zobaczy, że musi siedzieć z nim ramię w ramię. Z kolei przez twarz nastolatka przebiegnie cień zażenowania, gdy wyląduje on przy stoliku sympatycznych, aczkolwiek sędziwych ciotek.

Co zrobić, aby tego uniknąć? Rozwiązanie wydaje się proste – zrezygnować z winietek i pozwolić gościom, aby sami zdecydowali, obok kogo chcą spędzić weselną noc.

- Wyprawialiśmy wesele na 140 osób. Totalna mieszanka, rodzina mieszkająca w różnych częściach Europy, znajomi z czasów szkolnych, znajomi z pracy, sąsiedzi. Stwierdziliśmy, że nie będziemy narzucać gościom, gdzie mają siedzieć, bo wesele to nie gra w Simsy. Tym bardziej, że sami byliśmy na przyjęciu bez oznaczeń na stołach i nie było problemów ze podziałem miejsc – wspomina 29-letnia Weronika.

Jak wyszło na weselu Weroniki? – Chyba ten pomysł sprawdza się tylko na małych przyjęciach. Patrząc na twarze gości, miałam wrażenie, że jedni są w szampańskim nastroju, a drudzy robią dobrą minę do złej gry. Bliższa rodzina zagarnęła całe stoliki, dobrzy znajomi również, a pary, które znały tylko nas, musiały siedzieć tam, gdzie po prostu były wolne krzesła – opowiada mieszkanka Opola.

Weronika i jej mąż czuli się zobowiązani zabawiać gości, którzy nawet nie mieli z kim porozmawiać. – Najbardziej głupio było mi przed szefową. Siedziała wśród mojego kuzynostwa i non stop przewracała oczami. Wolałabym, żeby lepiej poznała naszą rodzinę z Francji, a nie żarty podlotków – przyznaje 29-latka.

Walka o krzesła

Brak winietek na stołach potrafi wyzwolić w gościach zwierzęce instynkty. Martyna była dwa lata temu na takim weselu i do dzisiaj pamięta walkę o miejsca. – Po wejściu na salę ludzie rzucili się do stolików, przekrzykując się nerwowo. Faceci rozwieszali marynarki na krzesłach, a kobiety zostawiały torebki lub wyciągały na stół klucze. Jacyś cudzoziemcy, pewnie dalecy krewni, chcieli nawet usiąść tuż obok nowożeńców. Państwo młodzi stali zdezorientowani i czekali, aby móc wznieść toast. Wstyd – opowiada 33-latka, która bacznie obserwowała przepychanki.

- Stałam z boku. I tak nikogo tam nie znałam, więc nie miałam ochoty brać udziału w tym cyrku. Żartowałam z chłopakiem, że jeszcze impreza się nie zaczęła, a już trwa zabawa w puste krzesła – dodaje Martyna, która finalnie dosiadła się do stolika zdominowanego przez lekarzy.

– Byli uprzejmi, nawet za bardzo. Szkoda tylko, że rozmawiali wyłącznie o swojej pracy, a ja wyszłam na przygłupią fryzjerkę, która jedyne, co może zmierzyć, to długość odrostów – śmieje się.

Agata z Ostrowa Wielkopolskiego podziela jej zdanie. - Byłam raz na weselu, gdzie każdy siadał, gdzie chciał. Goście strasznie się przepychali i ostatecznie razem z narzeczonym siedzieliśmy odcięci od jego najbliższej rodziny. Prosiliśmy, żeby ktoś się przesunął o te dwa miejsca, ale wszyscy mieli to gdzieś. Ja nie znałam nikogo wokół nas, a narzeczony jedną parę z bardzo dalekiej rodziny, z którą nie ma żadnego kontaktu. Obydwoje byliśmy wściekli – wspomina.

Kto obok kogo?

Maja Ramlo, certyfikowana organizatorka wesel oraz właścicielka Agencji Ślubnej AMOR MIO, potwierdza, że rozstawienie gości to nieodłączny problem państwa młodych, ale warto poświęcić czas i trochę pogłówkować niż pozwolić gościom, aby sami wybrali dla siebie miejsce.

– Brak winietek wprowadza niepotrzebny chaos i zabiera cenny czas. Goście przychodząc na uroczystość, zazwyczaj zdają sobie sprawę, że muszą dostosować się do pewnych ustaleń. Nawet jeśli nie do końca odpowiada im towarzystwo przy stole, będą tolerować decyzję państwa młodych – zapewnia wedding plannerka w rozmowie z WP Kobieta.

Maja Ramlo nie raz musiała pośpiesznie przestawiać karteczki z nazwiskami, ponieważ panna młoda zmieniła decyzję tuż przed rozpoczęciem uroczystości. – Powody mogą być różne, np. ktoś może nie dotrzeć z powodu choroby lub po prostu w głowach nowożeńców zrodzi się inny zamysł rozstawienia – tłumaczy.

Ekspertka zdaje sobie sprawę, że niekiedy na jednej sali znajdą się goście, którzy niekoniecznie przepadają za sobą. – Jeśli są to np. rodzice po rozwodzie, a nie chcemy żadnego z nich faworyzować, to sugeruję główny stolik naprzeciwko państwa młodych przeznaczyć dla najbliższych przyjaciół. Z kolei mamę posadzić przy najbliższym stole po lewej stronie, a tatę przy innym stole, po prawej. Oczywiście powinni być ustawieni frontem do państwa młodych – instruuje.

A w jaki sposób rozstawić gości, którzy są zupełnie obcy dla pozostałych? – Na pewno nie powinniśmy dosadzać ich do paczki dobrych znajomych, która już od pierwszych chwil będzie się dobrze bawić. Najlepiej połączyć ich z inną podobną parą. Będą mogli dodać sobie nawzajem otuchy i stopniowo się rozkręcić. Warto też przyjrzeć się temperamentom i zainteresowaniom swoich gości. Zawsze lepiej mieć obok siebie kogoś, to myśli i zachowuje się podobnie – podpowiada Maja Ramlo.

Jeśli mimo wszystko państwo młodzi nie chcą decydować o rozstawieniu gości, warto przypisać ich chociaż do konkretnego stołu. - Słyszałam o takim rozwiązaniu, ale jeszcze nikt z moich klientów nie zdecydował się na nie. Winietki na stołach ustrzegą przed niepotrzebnym zamieszaniem oraz dodadzą szyku w wystroju – zapewnia Maja Ramlo.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Komentarze (194)