Chcesz ułatwić dziecku rozwój intelektualny? Postaw na sport i wysiłek fizyczny!
Sport to ćwiczenie mięśni i ciała? Bzdura! Eksperci już dawno dowiedli, że bez sportu i aktywności fizycznej rozwój intelektualny jest znacznie trudniejszy. Dlaczego?
11.09.2018 | aktual.: 11.09.2018 16:03
Więcej ruchu, lepsze myślenie
To, że sport pozytywnie wpływa na zdrowie, jest oczywiste i chyba nikogo nie trzeba do tego przekonywać. A jak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o rozwój umysłowy? Zdaniem ekspertów efekt oddziaływania sportu na intelekt jest widoczny na kilku poziomach: czysto fizjologicznym, biologicznego funkcjonowania mózgu oraz mentalnym, dotyczącym naszego myślenia.
Jeśli chodzi o fizjologię mózgu, wysiłek fizyczny wspomaga jego działanie i rozwój już na poziomie komórkowym. Przede wszystkim powoduje lepszy przepływ krwi, a dzięki temu mózg otrzymuje więcej tlenu oraz innych substancji energetycznych i odżywczych niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania. Naukowcy stwierdzili też, że mięśnie, które kurczą się podczas wysiłku fizycznego, wysyłają sygnały chemiczne do mózgu. Na ich skutek i za sprawą zachodzących procesów biochemicznych następuje intensywne wydzielanie tzw. mózgopochodnego czynnika wzrostu nerwów, który pobudza rozwój neuronów i synaps. Stwierdzono też, że uprawienie sportu powoduje rozwój pewnych obszarów mózgu (okolic przedczołowych i hipokampa), które odpowiadają za procesy poznawcze oraz zapamiętywanie. Wynika to najprawdopodobniej z tego, że aktywność fizyczna przyspiesza neurogenezę (powstawanie nowych neuronów) oraz pojawianie się nowych połączeń nerwowych.
Wszystko to, w wielkim skrócie, powoduje, że mózg po prostu lepiej pracuje, co ma swoje odzwierciedlenie na poziomie psychicznym i mentalnym. Wykazały to wyniki badań, w których porównano wyniki sprawdzianów szkolnych pisanych przez uczniów po wysiłku fizycznym i bez niego. Okazało się, że we wszystkich dziedzinach i grupach wiekowych wyniki były lepsze, jeśli przed klasówkami uczniowie uczestniczyli w zajęciach sportowych.
Dlatego też, zdaniem ekspertów, równie ważne jak uczenie w szkole pisania i czytania, jest coś, co nazywają "physical literacy". Samo wyrażenie nie ma prostego odpowiednika w języku polskim, ale oznacza zestaw podstawowych umiejętności w zakresie ruchu fizycznego, jego zrozumienia, ale także skłonności do aktywności fizycznej czy też chęci spróbowania swoich sił w różnych dyscyplinach sportowych.
Taka aktywność fizyczna pobudza mózg do pracy intelektualnej, poprawiając pamięć, zdolność skupienia (koncentracji) a także kreatywność dziecka. Ponadto kształtuje umiejętność panowania nad sobą, radzenia sobie z negatywnymi emocjami oraz ich wyrażania. Dzięki regularnym ćwiczeniom sportowym dzieci osiągają nie tylko lepsze wyniki w szkole, a także rozwijają swoje umiejętności interpersonalne, takie jak łatwe nawiązywanie kontaktów, budowanie więzi, zawieranie nowych znajomości i przyjaźni, zdolność do pracy w grupie czy odpowiedzialność za siebie i za rówieśników. Dziecko uczy się też w kontrolowanych warunkach jak radzić sobie ze stresem, czyli, jak mówią eksperci, zarządzać nim.
Tak o znaczeniu sportu w rozwoju psychiki mówi Mariusz Fyrstenberg, jeden z najlepszych polskich tenisistów, specjalista w grze deblowej, a także ambasador akcji "Dzieciaki do Rakiet":
- Sport to rywalizacja, walka i kształtowanie u siebie umiejętności radzenia sobie ze słabościami. Pep Guardiola powiedział, że "sport to najlepszy nauczyciel życia". Po drugie, sport to poznawanie ciekawych ludzi, podróżowanie. Kształtuje się światopogląd, a człowiek jest otwarty na świat i zmiany.
- Każdy sport uczy dziecko charakteru i dyscypliny, ale również staje się ono bardziej świadome swojego ciała, czyli poprawia się jego koordynacja – mówi z kolei Urszula Radwańska, także ambasadorka akcji "Dzieciaki do Rakiet". - Tenis uczy koncentracji oraz szybkiego podejmowania decyzji, bo w ułamku sekund trzeba wybrać rodzaj uderzenia oraz jego kierunek.
Dzieci ruszają się coraz mniej
Taki jest, niestety, globalny trend, a to, że podobnie jest w Polsce, pokazuje raport: "Aktywność fizyczna dzieci w Polsce" opracowany przez Centrum Wyzwań Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego na zlecenie Banku BGŻ BNP Paribas.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca, żeby dziecko przez przynajmniej godzinę dziennie uprawiało intensywny wysiłek fizyczny, a jednocześnie przez telewizorem (czy innym urządzeniem elektronicznym typu komputer czy tablet) nie spędzało więcej niż 2 godziny w ciągu dnia. Według wspomnianego raportu, te wskazówki realizuje jedynie niecałe 25 proc. polskich dzieci w wieku 11 – 15 lat (dane za 2014 r.). Co ciekawe, ale chyba też dość naturalne, bardziej aktywni są chłopcy, którzy częściej spełniają tę normę (blisko 30 proc), niż dziewczynki (niespełna 19 proc).
W jaki sposób dzieci spędzają więc czas wolny? Głównie siedząc przed telewizorem – ok. 4 godzin dziennie (prawie 1/4 wszystkich dzieci), a liczba ta podwaja się podczas weekendu. To nie wszystko – oprócz telewizji, dzieci mają jeszcze dostęp do komputerów, konsol do gier czy tabletów. Tymczasem już 2 godziny na dobę spędzone w ten sposób mają udowodniony negatywny wpływ na ich stan psychiczny i fizyczny.
- Teraz mamy wszystko ułatwione poprzez technologię, ale po pierwsze, nie zastąpi to interakcji w realu, a po drugie, dzieje się to kosztem właśnie sportu i rekreacji. Nie dziwię się młodym ludziom, bo media społecznościowe bardzo angażują, ale tutaj rodzice muszą stanąć na wysokości zadania i choć trochę ograniczyć wpływ technologii na życie dzieci. Łatwo się mówi, ale trzeba próbować – dodaje Mariusz Fyrstenberg.
- Kiedyś tego nie było i dzieci częściej wychodziły na dwór pobawić się z rówieśnikami. Teraz wszystko idzie w kierunku wirtualnych rzeczy, przez co dzieci mocno się rozleniwiły i wolą siedzieć w domu na kanapie – dodaje Urszula Radwańska.
Co zrozumiałe, niechęć do aktywności sportowej skutkuje pogarszającą się sprawnością fizyczną (ocenianą na podstawie podstawowych ćwiczeń, takich jak zwis na drążku, skok w dal czy tzw. test Coopera). Wzrasta też odsetek dzieci z nadwagą, a szacuje się, że 80 proc. osób otyłych w dzieciństwie będzie miało problemy w wagą również w życiu dorosłym.
Ten spadek sprawności fizycznej odbywa się na nasze własne życzenie. Widać to po skłonności do zwalniania dzieci z zajęć WF-u, co ma miejsce dużo częściej na prośbę rodziców, niż z powodu wskazań lekarskich. Tylko jeden na trzech uczniów nie został ani razu usprawiedliwiony w ten sposób, a 20 proc. uczniów zostało zwolnionych z ponad pięciu lekcji w roku. Tych braków na WF-ie nie rekompensujemy również zajęciami pozaszkolnymi - co piąte dziecko intensywnie ćwiczyło tylko raz w miesiącu, zaś tylko mniej niż połowa robiła to częściej niż 3 razy w tygodniu. Im dzieci starsze, tym te wskaźniki jeszcze się pogarszają.
Autorzy raportu zwracają uwagę na trzy czynniki, kluczowe dla aktywności fizycznej dzieci: płeć, wiek oraz zamożność rodziców. Częściej ćwiczą chłopcy niż dziewczynki, które dodatkowo rzadziej biorą udział w lekcjach WF-u na skutek zwolnień od rodziców (a nie lekarskich). Jeśli chodzi o wiek, to im dzieci starsze, tym bardziej siedzący tryb życia prowadzą, unikając jednocześnie ćwiczeń. I w końcu zamożność rodziców – im mają oni więcej pieniędzy, tym dziecko przejawia większą skłonność aktywności fizycznej. Może się to wiązać z kosztami zająć sportowych, ale również z wzorcami wyniesionymi z domu, ponieważ ludzie zamożni częściej uprawiają sport.
Rakieta lepsza niż smartfon
Jednym z pomysłów na aktywizację ruchową dzieci jest tenis. W tym właśnie celu Bank BGŻ BNP Paribas, pod patronatem Polskiego Związku Tenisowego, po raz trzeci uruchomił akcję "Dzieciaki do Rakiet". Dlaczego akurat tenis? Jak mówi Mariusz Fyrstenberg, tenis jest sportem bezpiecznym, bezkontaktowym, który uprawia się na świeżym powietrzu oraz wymagającym dobrej kondycji fizycznej.
- Zacząłem grać w wieku 6 lat. Mój tata uwielbia tenis, ale za jego czasów nie było możliwości, aby ten sport uprawiać. Teraz jest inaczej, lepiej - jest dostępny sprzęt, szkółki tenisowe i takie akcje, jak "Dzieciaki do Rakiet", które pomagają w stawianiu pierwszych kroków na korcie – ocenia Mariusz Fyrstenberg.
Jeszcze wcześniej swoją przygodę z tenisem rozpoczęła Ula Radwańska:
- Zaczęłam grać w tenisa w wieku 5 lat, ale nie pamiętam dokładnie tego momentu. Od zawsze kręciłam się w pobliżu kortów, ponieważ mój tata był trenerem tenisa i zabierał mnie i siostrę Agnieszkę ze sobą na treningi. Aż pewnego razu sama chwyciłam za rakietę i tak już zostało – mówi.
W dwóch dotychczasowych edycjach akcji "Dzieciaki do Rakiet" organizatorzy rozstawili 900 m kw kortów, zużyli 400 piłek, a w zajęciach uczestniczyło łącznie… 5 tys. dzieci! Akcja polega na prowadzeniu przed doświadczonych trenerów w specjalnie wybranych strefach w miastach całej Polski bezpłatnych treningów dla dzieci w wieku 5-12 lat oraz ich rodziców. Ambasadorami akcji są zarówno Mariusz Fyrstenberg, jak i Urszula Radwańska:
- Zawsze chętnie biorę udział w sportowych wydarzeniach, zwłaszcza jeśli ma to na celu promowanie tenisa wśród dzieci. Chcę ich zarazić miłością do tego sportu oraz zaszczepić ducha walki. Duża część dzieci nigdy nie miała możliwości trzymania rakiety w ręku, a dzięki tej akcji będą mogły spróbować tenisa. Liczę, że im się spodoba i że wkrótce wyrośnie z więcej tenisistów na skalę światową - mówi Ula Radwańska.
- Sam byłem dzieckiem i wiem, że moje pokolenie miało o wiele ciężej ze sprzętem, kortami, infrastrukturą, jak np. szatnie – mówi Mariusz Fyrstenberg. - Nie było dobrych trenerów, zawodników, tradycji. Teraz akcja "Dzieciaki do Rakiet" daje możliwość nie tylko postawienia pierwszych kroków na super kortach ze świetnymi trenerami, ale także wprowadza tenis na lekcje WF-u, co jest dla nas spełnieniem marzeń. Szkoda byłoby to zmarnować, więc moja obecność jest po to, aby zachęcić do udziału w programie dzieci i szkoły. Już teraz wygląda na to, że pierwsze dwie edycje były sukcesem. Na efekty trzeba będzie poczekać kilka lat, ale biorąc pod uwagę zainteresowanie, jakie jest teraz, widzę to w kolorowych barwach – podsumowuje Mariusz Fyrstenberg.
Partnerem artykułu jest BGŻ BNP Paribas