Co dalej z aborcją? "Lewica i KO muszą się pogodzić z rzeczywistością"
19.10.2023 06:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Legalna aborcja do 12. tygodnia ciąży - to przedwyborcze obietnice KO i Lewicy. To też pierwszy punkt sporny opozycji, bo inną wizję ma Trzecia Droga. - W sprawach fundamentalnych, takich jak aborcja, ciężko będzie o jednomyślność - ocenia socjolog prof. Flis.
- Każda kobieta zdecyduje o swoim macierzyństwie. W ciągu pierwszych 100 dni [po wyborach - przyp. red.] Polki odzyskają swoją godność, swoje szczęście - mówił Donald Tusk 9 września w Tarnowie. Wcześniej, podczas debaty na Campus Polska Przyszłości, jasno zadeklarował, że jego partia będzie za prawem do aborcji do 12. tygodnia ciąży.
Czy to znaczy, że KO jako największa partia przyszłej koalicji rządowej (jeśli taka powstanie) podyktuje liberalizację prawa aborcyjnego? To wcale takie pewne nie jest.
Aborcyjny kompromis koalicyjnym sporem
Wśród partii opozycyjnych nie ma jednolitego stanowiska ws. aborcji.
Trzecia Droga wyraźnie deklaruje poparcie dla tak zwanego kompromisu aborcyjnego, obowiązującego w Polsce od 1993 do 2021 roku.
- Nie dołożymy ręki do projektów, które naszym zdaniem nie są właściwe. Naszym zdaniem właściwe byłoby przywrócenie kompromisu aborcyjnego i rozpisanie referendum ws. aborcji - powiedział wiceprezes PSL Adam Jarubas w Programie 3 Polskiego Radia.
- W żadnym razie sprawy dotyczące aborcji nie będą przedmiotem umowy koalicyjnej - dodał.
Taka zapowiedź nie tylko mija się z zapowiedziami Donalda Tuska, ale też jest sprzeczna z tym, co głosi Lewica, która przecież miałaby wejść w skład nowego rządu.
- Kompromis aborcyjny na pewno nie jest tym, o co walczymy. Lewica nie zamierza poprzeć powrotu do status quo ante. Nie to obiecywaliśmy naszym wyborcom i wyborczyniom i nie tego od nas oczekują - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską Anna Maria Żukowska, posłanka Lewicy.
- Prawo aborcyjne musi się zmienić, bo tego oczekują wyborcy, którzy tak licznie wychodzili na ulicę i domagali się liberalizacji prawa do przerywania ciąży - zaznacza. Lewica chce przywrócenia aborcji do 12. tygodnia trwania ciąży. - W przypadku innych przesłanek, również później, ale wtedy już za zgodą lekarzy - precyzuje Żukowska.
Spór (nie)ideologiczny
Jak pogodzić opozycyjne dziś partie w tak wrażliwej, a jednocześnie palącej dla milionów Polek kwestii? Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz na antenie Radia Zet stwierdził, że "żadne sprawy światopoglądowe nigdy nie mogą być elementem umowy koalicyjnej". Tyle że znów – to wcale nie musi być pogląd akceptowany przez innych koalicjantów, co pokazuje szybka riposta Żukowskiej.
- Światopogląd obejmuje dużo więcej spraw niż prawa kobiet. Dotyczy również tego, czy chcemy być w Unii czy w NATO, czy chcemy państwa opiekuńczego, czy wolnorynkowego, drapieżnego kapitalizmu. To wszystko to światopogląd - komentuje posłanka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem Żukowskiej różnica w poglądach dotyczących aborcji nie oznacza jednak, że koalicja nie jest możliwa.
- W takiej umowie koalicyjnej po prostu nie znajdą się kwestie dotyczące prawa do przerywania ciąży. Znajdą się one w protokole rozbieżności. My i tak stworzymy swoją ustawę i będziemy szukać dla niej poparcia społecznego i poparcia w Sejmie - deklaruje.
W podobnym tonie o koalicji wypowiada się socjolog prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego..
- Lewica i Koalicja Obywatelska muszą się pogodzić z rzeczywistością. Polityka rządzi się swoimi prawami. Lewica jest przekonana, że ma 100 proc. racji, a w rzeczywistości ma mniej niż 10 proc. poparcia - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Jako koalicja będą po prostu realizować te punkty, które są dla nich wspólne. W sprawach fundamentalnych, takich jak aborcja, ciężko będzie o jednomyślność PSL, KO i Lewicy - ocenia.
Socjolog nie jest zaskoczony tym, że politycy Trzeciej Drogi wyraźnie podkreślają odmienne poglądy w kwestii aborcji.
- Ludowcy przypominają to, co jest oczywiste na wypadek, gdyby któraś z partii opozycyjnych liczyła, że może coś ugrać w tej sprawie. Stanowisko Trzeciej Drogi jest od początku jasne. Nie ma tu co liczyć na coś ponad powrót do kompromisu aborcyjnego - stwierdza.
- Jeżeli Koalicja Obywatelska i Lewica chciałyby wprowadzić swobodę aborcji do 12. tygodnia, to powinny mieć 50 proc. mandatów w Sejmie. Jak się nie ma, to należy szukać tego, do czego znajdzie się większość. Większość będzie jednak za powrotem tego, co było. Nie jest to sprawa, którą można za coś przehandlować - dodaje.
Anna Maria Żukowska z Lewicy jednak wierzy, że część posłów wyłamie się z głównego nurtu prezentowanego przez Trzecią Drogę.
- Wśród posłów Trzeciej Drogi są tacy, którzy wcześniej byli chociażby w Nowoczesnej, która również w postulatach ma prawo do przerwania ciąży. Pani Joanna Mucha, która brała udział w czarnych protestach, czy pan Ryszard Petru opowiadają się jednoznacznie za liberalizacją, więc nie jest wykluczone, że taka większość w Sejmie tej kadencji się znajdzie. Wówczas PSL może stanąć w jednym szeregu z PiS-em i Konfederacją, ale to chyba nie będzie wyglądało dobrze.
Zebranie sejmowej większości może jednak nie być wystarczające, biorąc pod uwagę to, że prezydent Andrzej Duda prawdopodobnie zawetowałby taką ustawę.
- Zdaję sobie sprawę, że w pierwszym roku kadencji to jest raczej niemożliwe, ale wszystko wskazuje na to, że przy tak dużym poparciu społecznym i tak dużej frekwencji przyszły prezydent zostanie wybrany spośród kandydatów opozycji demokratycznej. To otworzy drogę do liberalizacji prawa do przerywania ciąży - mówi posłanka Żukowska.
Aktywistki nie odpuszczą
Aktywistki FEDERY zapewniają, że nieprzerwanie będą walczyć o dekryminalizację aborcji i jej legalizację bez podawania powodu. - Wśród naszych priorytetów pozostaje również oczywiście zniesienie klauzuli sumienia i zniesienie recepty na tabletkę "dzień po". Nie zapominamy też o poprawie dostępności badań prenatalnych w całym kraju - wymienia w rozmowie z Wirtualną Polską Aleksandra Magryta.
- Tegoroczne wybory pokazały, że prawa kobiet nie są tematem zastępczym. Rekordowa frekwencja to w dużej mierze wynik zaangażowania setek tysięcy kobiet, które przez ostatnie lata, a także przez ostatnie tygodnie angażowały się całym sercem w działania profrekwencyjne. To też wyraźny sygnał dla nowego rządu, że w dostępie do praw kobiet muszą się w końcu zadziać poważne zmiany - dodaje aktywistka.
Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski