Czarnek twierdzi, że nauczycieli nie brakuje. Tymczasem oni masowo rezygnują z pracy

- Długo zastanawiałam się nad złożeniem wypowiedzenia, ale przy obecnych cenach i ratach kredytu zarobki nauczycielskie są poniżające. Jako nauczyciel mianowany mam 10/18 etatu i zarabiam 1400 zł miesięcznie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Monika, nauczycielka z Wrocławia.

Przemysław Czarnek twierdzi, że nauczycieli w Polsce nie brakuje
Przemysław Czarnek twierdzi, że nauczycieli w Polsce nie brakuje
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Aleksandra Lewandowska

12.06.2023 | aktual.: 12.06.2023 18:49

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- To jest mit - powiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek na początku marca w "Kwadransie politycznym", pytany o brak wystarczającej liczby nauczycieli w polskich szkołach. O sytuację w systemie edukacji obwiniał m.in. prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego, twierdząc, że nauczycieli brakuje tylko w "centrum Warszawy".

Tymczasem statystyki wskazują, że problem istnieje. Nauczycieli brakuje. I to nie tylko w "centrum Warszawy", a w każdym polskim mieście.

Według najnowszych danych zaprezentowanych na grupie "Dealerzy Wiedzy" liczba wakatów nauczycielskich wzrosła w maju aż o 30 proc. Tylko w maju pojawiło się aż szesnaście tys. nowych ofert pracy dla nauczycieli. Najwięcej w woj. mazowieckim, gdzie brakuje 3,9 tys. nauczycieli, którzy w związku z niskimi zarobkami oraz brakiem perspektyw, składają wypowiedzenia i zmieniają zawód. Jedni, kiedy mają już zapewnioną nową pracę. Inni - bez planów, z nadzieją, że i tak gorzej już nie będzie.

"Zarabiam 1400 zł miesięcznie"

- Długo zastanawiałam się nad złożeniem wypowiedzenia, ale przy obecnych cenach i wysokościach rat kredytu, zarobki nauczycielskie są poniżające. Jako nauczyciel mianowany mam 10/18 etatu i zarabiam 1400 zł miesięcznie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Monika, nauczycielka z Wrocławia, która złożyła wypowiedzenie z końcem maja.

Jako nauczycielka muzyki, która ukończyła dwa kierunki studiów muzycznych i ma za sobą 12 lat nauki w szkole muzycznej, od samego początku pracy w oświacie musiała dorabiać. Od trzech lat prowadzi firmę, dodatkowo udziela także korepetycji. Nie ukrywa, że pod koniec dnia jest wykończona i wie, że nie jest w stanie tak dłużej funkcjonować.

- Każdy, komu mówię, ile przychodzi mi co miesiąc na konto za te dziesięć godzin, jest w ciężkim szoku. A wiadomo, że godzin pracy jest w rzeczywistości znacznie więcej. W pensję wpisuje się obecność na wywiadówkach, radach, szkoleniach, przygotowanie dzieci do uroczystości po godzinach, sprawdzanie kartkówek w domu, odpisywanie rodzicom przez e-dziennik czy przygotowywanie materiałów na lekcje - tłumaczy.

- Tak się po prostu nie da. Nie widzę żadnych korzyści z tej pracy, oprócz satysfakcji z uczenia. To zamierzam teraz robić prywatnie, za godniejsze pieniądze - mówi Monika.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Satysfakcja z pracy to jedyna waluta"

Słowa Moniki potwierdza wpis, który trzy miesiące temu zamieściła na Twitterze działaczka edukacyjna i prezeska Fundacji Przestrzeń dla edukacji, Iga Kazimierczyk. Odniosła się do trudnej sytuacji nauczycieli, związanej m.in. ze zbyt niskimi zarobkami.

"Satysfakcja z pracy to jedyna waluta, jaka w tej chwili została nauczycielom/lkom. Ciężko jednak w tej walucie kupić pizzę lub opłacić mieszkanie. Takie wieści z kolejnej części badań nauczycieli/ek, odchodzących z zawodu" - napisała na Twitterze.
"Nauczyciele mówią, że kiedy wybierali ten zawód, nie spodziewali się aż tak trudnej pracy. Zaskoczyło ich, ile muszą wkładać wysiłku, aby zdążyć z realizacją podstawy programowej, ogarnąć liczne i zróżnicowane grupy dziecięce, przygotować je do egzaminów. (...) Zawód nauczyciela jest dramatycznie niedofinansowany i systemowo zapuszczony. Wszyscy o tym wiedzą, ale nikt z tym nic nie robi" - czytamy w innych wpisach działaczki.

Wysiłek nauczycieli na tyle przekracza ich możliwości, że coraz więcej z nich decyduje się na urlop na "poratowanie zdrowia". Jak stwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską Anna, nauczycielka z Bydgoszczy, te są brane najczęściej rok przed złożeniem wypowiedzenia.

"Nie radzą sobie psychicznie"

Anna, tak jak Monika, również zdecydowała się złożyć wypowiedzenie przed 31 maja. Wpływ na to miały głównie jej problemy zdrowotne. Jak mówi - po kilku latach pracy w szkole jej zdrowie psychiczne mocno podupadło. W szkole, w której (jeszcze) uczy, wniosków o urlop na poratowanie zdrowia pojawiło się naprawdę dużo.

- Nauczyciele nie dają sobie rady. Nie radzą sobie psychicznie. Wpływ na to ma wiele kwestii - od niskich zarobków i braku czasu na życie poza pracą, po kolejne wymagania, zmiany programowe i pretensje dyrektorów. W szkole, w której pracuje moja znajoma, pod koniec roku szkolnego odejdzie kilku nauczycieli. Już się martwią, kto ich zastąpi - oznajmia.

Strach przed znalezieniem zastępstwa dla odchodzących jest uzasadniony. Anna dodaje, że w większości szkół w Polsce wiek nauczycieli wynosi od 55 do 60 lat. Młodzi nauczyciele, którzy są tuż po studiach, bardzo często rezygnują z pracy po kilku miesiącach. Ich maksimum to rok.

- Nauczyciele, którzy powinni być już na emeryturze, wciąż pracują, bo nie ma ich kto zastąpić. I nie ma w tym nic dziwnego. Młodzi ludzie uciekają, póki mogą. Co ma ich zadowolić? Lekko ponad 3,5 tys. na rękę? - dodaje.

"To zupełnie inne życie"

Dorota zrezygnowała z pracy nauczycielki prawie rok temu. Jak mówi, nie była to decyzja podjęta z dnia na dzień, a dobrze przemyślana. Od dawna czuła, że nie tylko wypala się zawodowo, ale jest zmęczona "harowaniem" na dwa etaty. Dziś jest szczęśliwa w innej pracy. Dostała się do korporacji.

- Chyba nigdy nie zapomnę dnia, kiedy złożyłam wypowiedzenie w szkole. Usłyszałam wówczas od dyrektora, że "stawiam go w trudnej sytuacji" i "on nie wie, co ma teraz zrobić". Szkoda, że nie pomyślał, w jakiej sytuacji ja byłam stawiana przez tyle lat pracy w szkole. Wieczny stres, niska pensja i dorabianie po godzinach - ujawnia Dorota w rozmowie z Wirtualną Polską.

Nie ukrywa, że bała się życia po złożeniu wypowiedzenia. Nie wiedziała, czy ze swoim wykształceniem znajdzie pracę, choć do zmian zmotywowały ją m.in. historie, które przeczytała na grupie "Nauczyciel zmienia zawód" na Facebooku. Dawały jej nadzieję.

- Zaraz po złożeniu wypowiedzenia zaczęłam szukać pracy i okazało się, że nie jest tak źle, jak sobie to wyobrażałam - że istnieje życie poza szkołą i systemem oświaty. Ze znajomością dwóch języków i wieloletnim doświadczeniem jako nauczyciel, znalazłam pracę w jednej z korporacji w Warszawie. Co więcej, na "dzień dobry" dostałam większą pensję, niż po wielu latach pracy w szkole. To zupełnie inne życie - opowiada Dorota.

Czy myśli, że jeszcze kiedyś wróci do zawodu nauczycielki?

- Nie sądzę. Jedyne, za kim tęsknię, to moi uczniowie. Za resztą - wcale - podsumowuje.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta
premiumnauczycieleszkoła
Komentarze (688)