Darowizny dla rodzeństwa. Dla mnie nic prócz… obowiązków
Kornelia od dziecka była zaradna, więc rodzice majątek przepisali na jej niezaradne rodzeństwo. Mimo to z każdym problemem dzwonią do niej i oczekują, że będzie im pomagać. – Teraz jestem "tą złą", bo w nerwach wytknęłam im, że nic od nich nie dostałam – mówi. Podobne sprawy często kończą się… w sądzie.
26.08.2021 11:12
"Rodzice niczego mi nie dali, a wymagają ode mnie opieki i pomocy. Mam żal" – tak swój wpis na forum Kafeterii rozpoczyna jedna z internautek. Dalej opowiada, że rodzice rozdysponowali majątek i zrobili darowizny jej rodzeństwu, które dostało domy i działki. Ona nie dostała nic, bo – jak usłyszała – dobrze jej się w życiu powiodło. "Sama się wykształciłam, sama na to zapracowałam, sami z mężem kupiliśmy mieszkanie w połowie na kredyt, w połowie za swoje. Moje rodzeństwo nie pracuje. Żyją z zasiłków" – pisze internautka. A jednak to właśnie do niej rodzice dzwonią, kiedy coś jest do załatwienia, albo gdy trzeba im pomóc. "Rodzeństwo zrobiło ze mnie łowczynię spadków, jak się dowiedzieli o mojej odmowie pomocy rodzicom".
Znalezienie osób z podobną historią nie było trudne. Gdy w jednej z grup na Facebooku umieściłam wpis, że szukam bohaterów do artykułu, odzew był ogromny. Rozmawiam z Kornelią. – Skąd ja to znam?! To zupełnie jakby o mnie i mojej rodzinie – przyznaje.
Przeczytaj: Dojrzali rodzice. Dar czy przekleństwo?
Mogę liczyć tylko na siebie
Kornelia pochodzi ze Śląska, wychowała się na wsi. Ma dwie siostry i brata, jest najstarsza. – Od dziecka byłam uczona, żeby pomagać i w porządku, jako najstarsza siostra robiłam to. Między mną a najmłodszą siostrą jest prawie 10 lat różnicy, więc mama oczekiwała, że ogarnę resztę rodzeństwa – wspomina Kornelia. Mając silnie rozwinięte poczucie obowiązku, pilnie się uczyła, a po maturze dostała się na studia i wyprowadziła do sąsiedniego miasta. – Wiedziałam, że w życiu mogę liczyć tylko na siebie, bo w domu nie było jakichś nie wiadomo jakich pieniędzy. Skończyłam studia, poszłam do pracy, poznałam mojego męża. Cieszyłam się, że jakoś mi idzie.
Rodzinę odwiedzała w wolnych chwilach, których po urodzeniu córeczki miała coraz mniej. Martwiło ją, że rodzice się starzeją, podupadają na zdrowiu, ale wierzyła, że zajmie się nią rodzeństwo. – Brat i najmłodsza siostra mieszkali w rodzinnej miejscowości. Siostra wyszła za mąż i zajęła się domem, brat pracował dorywczo. Byli na miejscu i mieli znacznie więcej czasu niż ja, więc wydawało mi się oczywiste, że będą pomagać – mówi Kornelia. Tak się jednak nie stało. Rodzice z każdą sprawą dzwonili do niej, a gdy zaczęli dzielić majątek, okazało się, że… o niej zapomnieli. – Nagle znalazły się jakieś działki, ziemie, oszczędności, które rodzice gromadzili przez lata. I co? Rodzeństwo się obłowiło, bo przecież nic nie mają swojego, są poszkodowani przez los, a ja dostałam jakieś kołdry, prześcieradła, pościel, wazon, widelce… Szkoda gadać – zżyma się Kornelia.
– Teraz jestem "tą złą", bo w nerwach wytknęłam rodzicom, że nic od nich nie dostałam, w sensie nic wartościowego. Jest mi z tego powodu przykro, czuję się pominięta i niedoceniona. Nie byłoby problemu, gdyby moje rodzeństwo też nic nie dostało, ale nie rozumiem, dlaczego ja, która zawsze robiłam najwięcej, dostałam najmniej, a jeszcze teraz z byle sprawą rodzice dzwonią do mnie? Przyzwyczaili się po prostu, że jestem najstarsza i wszystko robię bez sprzeciwu – podsumowuje nasza rozmówczyni.
Co z tą opieką?
Psycholog Agata Pajączkowska z poradni Psychowskazówka zwraca uwagę, jak to wygląda od strony prawnej. – Obowiązkiem rodzica jest opieka nad dzieckiem do ukończenia przez nie 18 lat, natomiast w drugą stronę działa to nieco inaczej – mówi Pajączkowska. I choć w świetle prawa rodzice oraz dzieci zobowiązani są do wzajemnej pomocy, to w praktyce trudno zmusić dorosłe dziecko, aby opiekowało się własną matką czy ojcem na starość. Dla rodziców też nie powinno być oczywiste, że skoro wychowali i wykształcili własne dziecko, to ono zrewanżuje im się pomocą oraz opieką. – Jako dorośli ponosimy konsekwencje własnych decyzji. Jeśli chcemy coś zrobić dla naszych dzieci, bo mamy taką potrzebę, nie oznacza to, że one będą musiały się nam za to odwdzięczyć – podkreśla psycholog.
Ale dorośli często tego od swoich dzieci oczekują, o czym przekonał się Damian. Jego historia jest bardzo podobna do historii Kornelii. – U mnie to samo. Brat zawsze uchodził za mniej zaradnego niż ja, więc gdy urodził mu się syn, rodzice chyba z litości przepisali na niego mieszkanie. Myślałem, że przynajmniej się nimi zajmie, pomoże im, bo ja mieszkam na drugim końcu miasta, ale nie – co sprawa, to telefon do mnie. Dodam, że pracuję na cały etat, a brat jest bezrobotny.
Sprawy bywają sporne i skomplikowane – nierzadko kończą się w sądzie, który rozstrzyga, kto kim ma się zająć. O tym, jak często rodziny zmagają się z podobnym problemem, świadczą wpisy na forach i w grupach internetowych. "Moja siostra odziedziczyła gospodarstwo rolne po naszych rodzicach. Po śmierci taty pojawił się problem z opieką nad mamą, jako iż jest ona niewidoma. Liczyłam na pomoc siostry, ale ona, mimo iż jest w tej chwili jedynym właścicielem gospodarstwa, nie wykazała żadnej inicjatywy czy chęci ulżenia mi w opiece nad mamą" – to jeden z wielu wpisów, którego autorka rozważała oddanie matki do domu opieki. Tyle że, jak mówią badania CBOS, większość Polaków jest takiej decyzji przeciwna, a połowa zdecydowanie to potępia.
– To, czy dzieci na stare lata będą się opiekować własnymi rodzicami, czy innymi starszymi osobami, bardziej zależy od systemu wartości, którym się kierują, bądź od tego, jak zostali wychowani. Opieka z przymusu ma zazwyczaj wymiar krótkoterminowy i mało efektywny – nie kryje psycholog Agata Pajączkowska. Dodając jednocześnie, że nie warto podejmować się opieki nad schorowanymi osobami… wbrew sobie. – Opieka nad starszymi nie należy do najłatwiejszych. Zawsze trzeba szukać rozwiązania, które pozostaje w zgodzie z naszym sumieniem, a równocześnie zaspokaja potrzeby naszych najbliższych.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.